IX

430 21 37
                                    

W drzwiach stanęła Romanoff. Trochę poobijana aczkolwiek nadal uśmiechnięta. Pewnie z tego powodu że udało jej się ujść z życiem.

Każdy zamarł przetwarzając to, co się właśnie stało. Pierwsza, jakiekolwiek krok podjęła Yn.

Podbiegła do niej z prędkością światła (naprawdę, nie żartuję) rzucając się jej w objęcia. Teraz i Natasha zamarła na tą nieoczekiwaną reakcje. Po kilku sekundach odwzajemniła uścisk. Yn odsunęła się lekko i ujęła jej twarz w swoje dłonie. Patrząc się głęboko w jej przenikliwie oczy Natasha mogłaby przysiąc że widziała w nich nutkę szczęścia i radości, pewnie z powodu tego że Yn widzi ją żywą.

- Nigdy więcej nie odstawiaj takich akcji - rzekła oburzona brunetka analizując rany której widziała na twarzy współlokatorki. Wkrótce potem kolejni Avengersi zaczęli zasypywać Natashę pytaniami. Bruce zabrał ją do swojego laboratorium w którym mieścił się miniszpital.

Gdy rany Natashy zostały już opatrzone, wraz z Bruce'm wrócili do pomieszczenia gdzie każdy zaczął zasypywać Tashę kolejnymi pytaniami.

- Dajcie jej odpocząć, przecież widzicie jaka jest poobijana - powiedział Bruce - Yn, zabierz Nat to waszego pokoju.

Zielonooka wstała i pociągnęła rudowłosą za rękę. Chwilę potem znalazły się na korytarzu. Yn mocnej ścisnęła rękę Romanoff, jakby w obawie że znowu gdzieś zniknie i coś jej się stanie.

- Yn? - zaczęła niepewnie rudowłosa kobieta.

- Tak? - ta nadal trzymając ją z rękę szła korytarzem kierując je do pokoju.

- Martwiłaś się o mnie? - lekko skołowana zapytała się jej, przecież jeszcze nie dawno skakały sobie do gardeł a teraz Yn jako pierwsza podbiegła do niej pytając się co się stało. Na dodatek przytulając ją.

- Ja? - zapytała brunetka, która dopiero teraz zorientowała się co zrobiła wcześniej. A teraz na dodatek trzymała ją za rękę. Jak poparzona odskoczyła od Natashy uwalniając jej rękę z uścisku.

- Nie...no dobrze może troszkę. Ale to dlatego że ostatnio cię nawet polubiłam - w końcu to przyznała, i to nawet nie przed samą sobą a do tego jeszcze przed Natashą.

Gdy dotarły do pokoju rudowłosa od razu położyła się na łóżku, które stało najbliżej. Niestety lub stety było to łóżko Yn. Brunetka popatrzyła się na nią zdezorientowana i rzekła:

- To moje łóżko, Natasha idź na swoje.

- Nie, tutaj mi wygodnie.

- A ja gdzie mam spać?

- Nie wiem. Może ze mną, kochanie?

- Brałaś coś czy co?

- Nie no co ty - uśmiechnęła się do niej.

Źrenice rudowłosej były lekko rozszerzone więc można było się domyślać że Bruce dał jej troszkę zbyt dużą dawkę jakiegoś leku.

Zrezygnowana Yn westchnęła i położyła się koło Romanoff. Czuła się na początku dziwnie lecz po kilku sekundach zdziwienie zmieniło się w inną emocję. Poczuła się komfortowo gdy Natasha niespodziewanie się do niej przytuliła. Zaczęła bawić się jej włosami a po kilku minutach zasnęła wtulona w osobę którą ne raz chciała zabić.

~~~~~~~~

Yn pov:

Obudziłam się koło 21, zważając na to że Natasha zawitała do wieży przed 17. Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Natasha nadal się do mnie przytulała lekko się uśmiechając. Chciałam się podnieść lecz rudowłosa mi to uniemożliwiała. Zrezygnowałam więc z tego pomysłu i dalej poszłam spać. Lecz nie na długo, godzinę później obudziłam się znowu, tym razem z powodu cichego chichotu. Okazało się że do mojego pokoju weszła Kate razem z Wandą i bawiły się w cykanie nam fotek kiedy sobie smacznie spałyśmy.

- Te będzie moja nowa tapeta- powiedziała szczęśliwa Kate jednocześnie będąc w roli największego shipera jakiego kiedykolwiek Yn spotkała.

- Możesz się uspokoić? Zaraz je obudzisz - opowiedziała szeptem wiedźma.

- Za późno - wyszeptałam otwierając oczy. Wcześniej miałam je zamknięte więc dziewczyny lekko się wystraszyły słysząc mój głos.

- Czyli jednak jesteś jej dziewczyną! - krzyknęła uradowana Kate.

- Zamknij się bo ją obudzisz. I nie, nie jestem jej dziewczyną. Po prostu położyła się na moim łóżku a to że Bruce dał jej zbyt dużą dawkę leków zaproponowała żebym się z nią położyła- odpowiedziałam na wpół szeptem kątem oka zerkając na rudowłosą sprawdzając czy się nie obudziła.

- Wanda chodź, nie chcemy im przeszkadzać - złapała ją za nadgarstek - prędzej czy później i tak znajdziesz się z nią w łóżku. I to nie w takim sensie jak teraz - kierując to słowa do mnie puściła oczko i opuściła pokój śmiejąc się z Wandą.

Kilka chwil później przebudziła się Natasha. Spojrzała się na mnie zaspanym wzrokiem, nawet jej nie zdziwił fakt że znalazła się w jednym łóżku ze mną. Po chwili spytała się mnie najspokojniej na świecie:

- Która jest godzina?

- Jakoś po 22, a co?

- A nic - patrzyła się na mnie tymi swoimi przenikliwymi zielonymi oczami i kiedy już znowu miała zasypiać szybko się jej zapytałam:

- Wiesz że leżysz w jednym łóżku z osobą którą nie dawno chciałaś zabić?

- Nie dawno chciałam cię zabić. Ale teraz nie chcę, polubiłam cię Star.

- Mogę wiedzieć skąd znasz moje nazwisko? Nawet inni Avengersi o tym nie wiedzą.

- A może wolisz żebym nazywała cię jeszcze mniej oficjalnym nazwiskiem... Fiodorova?

- W tym momencie już nie wiem czy chcę wiedzieć skąd posiadasz takie informacje...

- To super, a teraz wracajmy do spania - odpowiedziała jak gdyby nigdy nic i ponownie wtuliła się we mnie uroczo się uśmiechając.

Naprawdę muszę się dowiedzieć co podał jej Bruce. Przecież ona nigdy się w stosunku do mnie nie zachowywała.

Stay With Me| Natasha Romanoff X Reader StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz