VI

496 20 20
                                    

Pierwsza obudziła się Yn. Przetwarzając informacje z ostatniego dnia próbowała dowiedzieć się jak skończyła w jednym łóżku z najbardziej znienawidzoną przez nią osobą z tego budynku. Choć już szczerze nie wiedziała jakie żywi do niej uczucia. Z każdym dniem, chociaż raz po raz próbowała temu sobie zaprzeczać nienawiść do niej wyparowała z niej dając miejsce innemu, jeszcze nie wiadomemu uczuciu.

Wstała, co uczyniła z dość dużym bólem orientując się co się wczoraj stało w wyniku zobaczenia bandaży na swoim ciele. Choć jej wieczór nie był najlepszy, musiała przyznać że o dziwo, w nocy się wyspała.

Szybko przebrała się z bluzy Nat i założyła swoją. Nie chciała żeby ktoś ją zauważył w bluzie Tashy bo to mogło ny skutkować...no cóż, domyślcie się sami czym. W szczególności reakcja Clint'a, Kate czy Yeleny mogłaby... być zbyt głośna.

Patrzyła się na Natashę. Wyglądała ślicznie gdy śpi. Oczywiście nie tylko wtedy. Yn już dawno zauważyła że Natasha to jedna z piękniejszych kobiet które widziała.

No dobrze, może jednak nie nienawidzi jej. Ale to nie oznacza że ją lubi. Przecież to że patrzy się na nią nie oznacza niczego... właśnie, czego dokładnie? To że Yn jest zainteresowana płcią tą samą, to już dawno wiedziała. Ale żeby zakochiwać się w kimś kogo się nienawidzi a ten ktoś nienawidzi jej? To naprawdę była kpina z jej egzystencji od losu. Uniwersum jej chyba zwykle nie lubi.

~~~~~~

Brunetka weszła do pokoju w którym znajdowali się chyba wszyscy i od razu została zasypana tonami pytań co jej się stało.

- Przecież nic mi nie jest - zaczęła się bronić i zaręczać każdego, że czuje się świetnie. Choć czuła się okropnie, każda część jej ciała bolała ją tak  bardzo, że ledwo mogła się ruszać. Ból to coś czego nie można pokazywać, tego nauczyło ją życie. Tego nauczyła ją Hydra. Tego nauczył ją Red Room. Ból to przekleństwo, które trzeba nauczyć się maskować.

- Mogłaś przyjść do mnie, pomógł bym ci- zaczął Bruce, który już zaczął ją oglądać i stwierdzać co jej się stało

- Nat mi pomogła - odparła bez najmniejszego oporu gdy ten kazał jej usiąść na fotelu, szczerze cieszyła się że Tony też to zauważył, inaczej na kolejnej misji chyba by nie wytrzymała.

- Czyli jednak się polubiłyście?

- Clint, to że się już nie kłócimy o wszystko i wszystkich nie znaczy że magiczne stałyśmy się najlepszymi przyjaciółkami

- Ja twierdzę inaczej - uśmiechnął się z przekąsem i jako że Wanda jako jedyna nie wiedziała co się stało Yn poszedł ją o tym poinformować.

Kilka minut później do pomieszczenia biegiem wpadła Wanda, która martwiła się o Yn bardziej niż ona sama.

- Kto ci to zrobił?! Po za tym jaki idiota wychodzi w nocy na "spacerek" po ciemku - zaczęła oburzona ale gdy tylko zobaczyła Yn, podeszła do niej i ją przytuliła.

Całości przyglądała się Natasha, która obserwowała każdy ich ruch z framugi drzwi o które się oparła.

- Jeśli chcesz teraz iść na misję, w takim stanie to chyba mnie zaraz szlag jasny trafi. Banner, jak długo zajmie jej wymurowanie się z...tego?

- Kilka dni, jej tkanka szybko się regeneruje - zaczął się rozglądać z Natashą - O! Tu jesteś Nat, zabierasz ją do pokoju i pilnujesz żeby znowu sobie czegoś nie zrobiła bo znając życie będzie chciała zaraz iść na kolejną misję.

Jeszcze czego, żebym to ja się nią zajmowała...nie jestem jej opiekunką- myślała Tasha idąc wraz z Yn do pokoju

~~~~~~

- Mogę już wyjść? Czuję się wspaniale

- Wczoraj przyszłaś tutaj i wyglądałaś jakbyś zaraz miała zejść z tego świata, więc odpowiedź jest jednoznaczna, nie i nie zmienisz mojego zdania

- Nudna jesteś - zaczęła podrzucać książką, która leżała blisko niej.

- Przestań, denerwujesz mnie - Tasha, która leżała na swoim łóżku rzuciła w nią poduszką.

- Teraz to ty mnie denerwujesz - zaczęła się śmiać i oddała jej kolejną poduszką która trafiła idealnie w ramię. Chwilę później wszystkie poduszki w pokoju latały to w tą, to w tą. Można by powiedzieć że obydwie zapomniały o tym jak się nie lubią i zachowywały się jak kilku letnie dzieci na nocowaniu.

- Wiesz co? Ostatnio nawet cię polubiłam- Yn znowu się zaśmiała ukazując swoje śnieżno białe zęby.

Natasha rzuciła w nią poduszką, już po raz ostatni i wybuchła śmiechem, bo młodsza nie spodziewała się tego ataku.

- Aha czyli teraz nawet nie dasz mi w spokoju poczytać książki?

- Gdybyś mogła to tylko byś czytała, to obsesja.

- Wcale nie. - odwróciła się do ściany ze swoją nowo zakupioną lekturą udając obrażoną.

- Idę do kuchni przynieść nam jakieś jedzenie - wstała z łóżka kierując się w kierunku drzwi.

W drodze spotkała Clint'a który jak zwykle miał zadawać jakieś niepotrzebne pytanie dlaczego Tasha się tak uśmiecha.

Oczywiście Nat uciszyła go jednym spojrzeniem więc ten odpowiedział sobie na pytanie samemu. Najwyraźniej bardzo ucieszył się z jego wymyślonej historii bo gdy tylko Nat go wyminęła krzyknął:

- Wiedziałem!

Jak z dzieckiem - pomyślała Tasha. Zrobiła jedzenie sobie i Yn zastanawiając się kiedy ostatnio widziała jej współlokatorkę jedząca coś. Dosłownie wydawało się jakby Yn jadła raz na kilka dni. W duchu miała nadzieję że to nie prawda.

~~~~

- Zrobiłam ci coś do jedzenia - zaczęła ale widząc, że brunetka zasnęła z książką w ręku odłożyła talerze i podeszła do niej.
Delikatnie wzięła książkę z jej ręki i odłożyła ją na stolik blisko łóżka.

Patrzyła się na nią jeszcze przez kilka chwil podziwiając jak pięknie wyglądała. Nie dało się nie zauważyć że Natasha od razu zauważyła iż Yn jest bardzo ładna. Jej włosy, oczy, usta wszystko wydawało się idealnie.

Odgarnęła jej włosy z twarzy i delikatnie ją pocałowała w policzek.

-сладких снов, принцесса.
(Słodkich snów, księżniczko)

~~~~~~

Wesołych Świąt wszystkim<3

Stay With Me| Natasha Romanoff X Reader StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz