VII

449 20 16
                                    

- Minęły już cztery dni, naprawdę czuję się już dobrze - mówiła zirytowana zielonooka kiedy Bruce zdejmował jej bandaże by zobaczyć czy naprawdę mówi prawdę.

- Rany ładnie się zagoiły, tylko nie wychodź znowu w nocy na spacer bo coś ci się znowu stanie.

- Każdy mi to mówi, będę uważać, dzięki za radę - rzuciła lekko podenerwowana faktem, że każdy traktuje ją jak dziecko i wyszła z pomieszczenia.

- Jak się czujesz? - zapytał Bucky, który właśnie był w kuchni razem z Sam'em prowadząc kolejną zbędną debatę.

- Szczerze to dobrze, już nic mnie nie boli. Zastanawiałam się czy któryś z was chce iść ze mną na trening? Każdy mi odmawia z uwagi na mój stan, ale przysięgam, że nic mi się nie stanie.

- Jasne, daj mi jakoś pół godziny - odpowiedział Bucky i wrócił do rozmowy z przyjacielem.

~~~~~~~~

- Bucky zaraz mnie udusisz.

- Musisz przyznać że wygrałem.

Yn westchnęła wywracając oczami - Wygrałeś, durniu.

Przyznała niechętnie, na co Bucky uwolnił ją z uścisku i pomógł jej wstać. Całości przyglądała się Wanda która z rozbawieniem patrzyła jak ta dwójka zaciekle ze sobą walczy. Oczywiście nie żeby sobie coś zrobić (przynajmniej było tak w 99% przypadkach). Obydwoje znaleźli wspólny język od pierwszego spotkania. Niewidzialna nić traum zrodzonych z przebywania w Hydrze, jakkolwiek absurdalnie brzmi to określenie, sprawiła, że znaleźli w sobie coś na kształt wspólnego języka, który obydwu dawał poczucie komfortu.

- Cześć Wanda - przywitała się rudowłosa, której uwaga spoczęła na Buckym i Yn - Co oni robią?

- Trenują. On za wszelką cenę chciała mu pokazać, że wygra..wygrała dwa razy. On cztery. - zaśmiała się ale widząc jak intensywnie się im przygląda Nat, jej wyraz twarzy spoważniał.

Oparła się o jej ramię i szepnęła tak aby nikt nie słyszał;

- Jesteś o nią zazdrosna... czemu ja tego wcześniej nie zauważyłam - uśmiechnęła się przebiegle.

Odeszła od Tashy kierując się najprawdopodobniej do swojego pokoju. Albo żeby pospędzać czas z innymi Avengerami. Kto ją tam wie.

Yn rozmawiała jeszcze przez chwilę z Bucky'im, kątem oka przyglądając się Wandzie i Natashy. Gdy zobaczyła jak pierwsza się do niej nachyla od razu ukuło ją uczucie zazdrości.

~~~~~~

Wszyscy avengersi byli na spotkaniu, tematem była kolejna misja.

Tony: Jak wiecie kolejną misją będzie zdobycie pliku z systemu Hydry.

Bucky: Powodzenia w takim razie życzę

Tony: Barnes, to że ty nie będziesz w tym uczestniczył nie znaczy że możesz mi przerywać gdy ja coś mówię - powiedział zirytowany

Bucky: Dobrze, już dobrze nic nie mówię. Nie widzę nawet sensu bycia tu - przewrócił oczami

Tony: Dobrze. A więc sprawa wygląda tak, w misji będą uczestniczyć Steve, Natasha, Sam i Wanda. Wkradniecie się do bazy Hydry. Natasha i Wanda idą razem zdobyć plik, będzie ukryty w piwnicach. Pokój 204 bodajże. Wszystko dokładnie macie opisane tutaj - położył na stół plik kartek - Pamiętajcie że będzie tam dużo strażników dlatego to robota dla Steve'a i Sam'a. Wy zajmujecie się tymi niżej - zwrócił się do Tashy i Yn.

Bucky: Nadal nie wiem dlaczego tu jestem

Tony: Byliście wszyscy razem w pokoju więc pomyślałem że odrazu będziecie mieli spotkanie odnośnie misji, nie dziękujcie. Misja jest jutro, z samego rana.

~~~~~~

Wieczorem Natasha i Y/n siedziały razem w pokoju. Za oknem było słychać deszcz i grzmoty. Było również widać błyskawice które zwiastowały, że za kilka minut rozpęta się wielka burza.

Natasha siedziała na swoim łóżku otulona szarym kocem czytając książkę, która również miała szarą okładkę. Yn siedziała w fotelu, który stał blisko dużego okna przyglądając się szalejącym siłom natury. Za każdym mocniejszym i jaśniejszym piorunem wydawała się coraz bardziej zafascynowana oglądaniem tego widoku. Burza naprawdę nie była taka sama jak zazwyczaj. Coś było innego ale nie było można powiedzieć to dokładnie. Natasha z każdą kolejną minutą coraz bardziej chciała zapaść się pod ziemię, burza to chyba jedyna rzecz której z całego serca nienawidzi. Naprawdę, mogłaby z zamkniętymi oczami walczyć czy robić jeszcze niebezpieczniejsze rzeczy ale burza to coś co ją odstraszało, wywoływało nieprzyjemne uczucie które nie chciało zniknąć.

- Lubię burzę, a ty? Fajnie tak patrzeć jak natura się buntuje.

- Ta... Fajnie.

- Czyli nie lubisz, dlaczego? - odwróciła się w jej stronę intensywnie wpatrując się tymi szmaragdowymi oczami. Gdy nie doczekała się odpowiedzi wstała z fotela i momentalnie znalazła się na łóżku Natashy. Ostatnio się polubiły, zaczęły ze sobą rozmawiać i znalazły wspólny język więc można uznać to za progres.

- Nie wiem, tak jakoś - Jeszcze szczelniej otuliła się kocem i spojrzała na zegarek który wskazywał 23:21. Ni to późno ni wcześnie ale zdecydowała że spróbuje zasnąć. - Zostawisz mnie w spokoju? Chcę iść spać.

Yn patrzyła się na nią przenikliwym wzrokiem. Po kilku strasznie długich sekundach zdecydowała się jej odpowiedzieć.

- Mogę spać z tobą, jeśli chcesz oczywiście.

- Dlaczego mi to proponujesz?

- Bo skoro boisz się burzy to może trudno będzie ci zasnąć - odgarnęła kosmyk włosów który plątał jej się blisko twarzy.

- Nie boję się niczego... ale tak, możesz.

Uśmiechnięta brunetka objęła Natashę, a ta przykryła ją kocem. Burza stawała się coraz mocniejsza, do tego zaczął padać grad. Natura naprawdę zdecydowała się zbuntować. I choć rudowłosa powinna czuć się niepewnie, czuła się bardzo dobrze. Bezpiecznie, w ramionach Yn.

Stay With Me| Natasha Romanoff X Reader StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz