poniedziałek

668 35 34
                                    

Poniedziałek, godzina 08:00.
     Biegnę jak zwykle spóźniony do szkoły.. może kiedyś nastawie ten budzik, chociaż będąc z wami szczery - problem ze wstawaniem mam wyłącznie w poniedziałki. Głównie dlatego, że jest to dzień po weekendzie i nie za bardzo mi sie chce podnosić z ciepłej pościeli. Ale akurat w poniedziałki nie powinienem był się spóźniać. Na pierwszej godzinie mam język polski, a nasza pani nie do końca lubi gdy ktoś nie dociera na jej lekcje na czas. Będę musiał znaleźć jakąś fajną wymówkę.

      Dlaczego klasa 2a zawsze musi mieć na pierwszej lekcji w PONIEDZIAŁEK język polski i to w dodatku z tą jedzą. Jakby chociaż nie mogli dać nam tej trzydziestolatki co przyszła w tamtym roku za panią Kowalską.
      Wbiegłem do szatni w pośpiechu, było już ciepło więc nie miałem kurtki. Teraz trudne zadanie - znaleźć salę 74, która najprawdopodobniej znajduje się gdzieś na trzecim piętrze..
      Zacząłem więc iść po schodach ospałym krokiem, gdy nagle usłyszałem, że ktoś za mną idzie.
        - Ruszaj się, Bytnar! Chyba nie pojedziesz z nami na biegi przełajowe! - krzyknął wesoło nauczyciel wf-u.
       Przed oczami śmignęła mi satelita ziemi. Ciekawe dlaczego nie przyczepił się, że jest prawie 08:20 a mnie nie ma jeszcze w klasie.
      Zaśmiałem się z jego komentarza i przyspieszyłem tępo. Po 5 minutach stanąłem przed poszukiwanym pomieszczeniem i grzecznie zapukałem (nie myślcie, że taki nie jestem).   
         Wślizgnąłem się do sali i zacząłem opowiadać pani Wiśniewskiej dlaczego się spoźniłem....

                                        • • •

     - Mordo z tym pociągiem to trochę przesadziłeś. - Alek klepnął mnie w ramie.
     - Co miałem innego do powiedzenia, swoje najlepsze wymówki wykorzystałem na nią jakiś miesiąc temu. - odpowiedziałem trochę wkurzony.       
       - Musisz przestać się spóźniać. - szepnął okularnik i poprawił swoją bujną czuprynę. - ustaw sobie budzik, to przecież nic trudnego.
         No rzeczywiście. Dobra, o tym pomyślimy później..
        - Co teraz mamy? - zapytałem.
        - Chemie. Kurwa, nie odrobiłem. - Aleksy w panice wziął plecak i śmignął na koniec korytarza.

        Chemii uczy nas pan Zawadzki, to nowy i mega przyst... młody nauczyciel. Przyszedł tu dlatego, że pani Klementczak była już za stara żeby nas uczyć. Całą pierwszą klasę próbowała w jakiś sposób wpoić nam swoją wiedzę, ale nic z tamtego roku nie umiem, mam braki których nie umiem uzupełnić sam.
      - Halo no jesteś tutaj!? Dawaj, Zawadzki wszedł do sekretariatu, wyjmuj zeszyt. - mówił do mnie zdenerwowany Paweł.
     - Debilu. - wyjąłem zeszyt z plecaka. - Ty też nie odrobiłeś, kujonie?
      - No co? Na co się tak zapatrzyłeś? - wypytuje okularnik biorąc do ręki moje notatki, totalnie zignorował złośliwy komentarz.
     - Zmyśliłem się po prostu.
     - tak, tak. Pewnie patrzyłeś na te małolatę z 1c. Powiem ci stary nie opłaca się, była chyba już u każdego chłopaka w łóżku. - odpowiedział z głupkowatym uśmieszkiem i klepnął mnie w plecy.
        Nic na to nie odpowiedziałem, popatrzyłem tylko jak Paweł idzie do niespokojnego Alka stojącego przy parapecie, by przekazać mu prace domową.
       Zawsze miałem odrobione lekcje, z każdego przedmiotu. Nawet z tej głupiej chemii, której kompletnie nie rozumiałem. (Spisywałem z neta, nie myślcie sobie, że się jakoś specjalnie staram.)
       Stałem sobie tak przy ścianie zamyślony, nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, przez głowę płynęły mi przeróżne myśli.
        Nagle niski głos dorosłego mężczyzny wyrwał mnie z mętliku i sprawił, że po moim ciele przepłynęły dreszcze.
        - Dzień dobry, Janku.
         To pan Zawadzki. Cholerka.
        - Dzień dobry! - odpowiedziałem bardzo szybko, pod wpływem jakiegoś silnego impulsu.
         Starszy miał na sobie brązową koszulę i kremowe eleganckie spodnie. Pod ręką trzymał zbiór kartek i karteczek. Wszedł do klasy zamykając za sobą drzwi.
          Dlaczego on zawsze musi być taki.. idealny? Poprawiłem swoją bluzę i podszedłem do chłopaków, którzy właśnie chowali do plecaków zeszyty.
        W tym momencie zadzwonił dzwonek. Nauczyciel otworzył drzwi sali 76.

𝐊𝐚𝐭𝐢𝐨𝐧𝐲 𝐦𝐢𝐥𝐨𝐬𝐜𝐢 - uczeń x nauczyciel AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz