owoce

362 24 61
                                    

Dzień był bardzo męczący. Jeździliśmy przez prawie pięć godzin na nartach, potem przyszedł czas na wypoczynek w kinie i zakupy w galerii.

20:00.

Alek z Przemkiem ostatnio bardziej się polubili. Nie miałem mu tego za złe, wręcz cieszyłem się, że dawni nieprzyjaciele stali się kolegami. Razem poszli do dziewczyn z pokoju na końcu korytarza. Razem z Pawłem mieliśmy się do nich dołączyć zaraz po spakowaniu walizek.


- Dlaczego nie mówisz nam wszystkiego? - zaczął Paweł wyciągając z szafy swoje ubrania.
- Słucham?
- Myślę, że jako pierwsi powinnismy wiedzieć, że masz dziewczynę. - mruknął i krzywo się uśmiechnął.
- Co ty wymyślasz? - trochę zdenerwowany uniosłem głos.
- A co to za ślad na szyi?

Złapałem się pospiesznie za miejsce, na którym wcześniej był przyklejony plasterek. Śladu po opatrunku nie było.. Nakleiłem go rano, kiedy wyjeżdżaliśmy, Boże, co jeśli już po zdjęciu kurtki w autokarze go nie miałem?
- No.. tooo... komar mnie ugryzł. - wymamrotałem próbując kontrolować głos.
- Monika gryzie?
- To nie Monika..
Chyba czas mu powiedzieć.. Nie.. Jeszcze nie teraz.. Albo..
- Pamiętasz jak przyszedł po mnie Zawadzki? - zapytałem decydując się na powiedzenie prawdy.
- Nie zmieniaj tematu. - odmruknął.
- Ale to on mi ją zrobił. - lekko się uśmiechnąłem.
- Co?

Do pokoju wszedł Alek i Przemek, obaj radośni i roześmiani.

- Aha, już wróciliście? Właśnie się do was wybieraliśmy! - krzyknąłem na powitanie, szybko odbiegając od rozmowy.

Wstałem i podszedłem do szafy.

- Tak jakoś wyszło. - uśmiechnął się Przemek. - Słuchaj Janek, Monia chce się z tobą spotkać w weekend!
Paweł uśmiechnął się.
Popatrzyłem na nich zmieszany, dzieje się za dużo.


                                      Środa
                            Powrót z wycieczki.

Autokar zajechał na parking o 19:00. Byłem zmęczony podróżą i tym wszystkim.
Przez całą drogę rozmawiałem z Moniką, która przysiadła się do mnie z niewiadomego powodu.

Pożegnałem się z kolegami i pojechałem z mamą do domu. Gdy dotarliśmy pierwsze co zrobiłem to rzuciłem wszystko to, co miałem ze sobą w kąt i położyłem się na łóżku.

Chyba zasnąłem, bo obudziła mnie Duśka kiedy za oknem było już jasno. Ściągnęła ze mnie pościel po czym głośno krzyknęła: "wstajemy!"

- Janek, wstawaj do szkoły. - powtórzyła szarpiąc mnie za ramię. - Umyj się najpierw.

Tym razem się jej posłucham.. Nawet się nie przebrałem po powrocie.
Wstałem i poszedłem pod prysznic nic nie mówiąc. Wciąż miałem na sobie sweter z wysokim kołnierzem (czy jak sie to mogłoby nazywać, kominem? )

Kiedy byłem już z powrotem w pokoju i wybierałem ubrania, znowu odezwał się denerwujący, piskliwy głos:
- A kto tak pięknie ozdobił ci szyje? Znam ją?
- Zamknij się.. Daj coś co to zakryje. - burknąłem.
- To nie takie proste.. ale narazie dam ci korektor.

Trudno.

Kiedy wyszła przebrałem się, spakowałem plecak i poszedłem do kuchni. Dusia po chwili przyszła, trzymając w ręce tubkę od jednego z jej kosmetyków.
- Ale masz farta, że rodzice w pracy, a mama w nocy nie widziała. - śmiała się.
- Zamknij się. - przecedziłem przez zęby.
- No dobra, jeju, ale spoko, pomogę ci, nie raz miałam malinki. - powiedziała odkładając tubkę z kosmetykiem. - Jak wrócisz przyłożę ci lód w to miejsce.
- Powiem mamie, albo najlepiej to tacie! - wstałem i zacząłem otwierać drzwi.
- Spróbuj a ja też na ciebie nakapuje. - warknęła.
- Tak? - odwróciłem się szybko i popatrzyłem z uśmiechem na zdenerwowaną dziewczynę.
- Tak.
- Dobra, nara. - rzuciłem zamykając drzwi za sobą.

Na zewnątrz było chłodno, słońce delikatnie muskało moje ciepłe policzki. Podobały mi się te mroźne poranki.. Poszedłem żwawym krokiem do szkoły.


Czwartek, godzina 7:10.

W szkole było cicho, kręciło się bardzo mało osób, głównie sprzątaczki. Prawdopodobnie pare osób nie przyjdzie, jak to zwykle po wycieczkach bywa.
Pobiegłem na drugie piętro, gdzie mieliśmy mieć język angielski..

• • •
💀

𝐊𝐚𝐭𝐢𝐨𝐧𝐲 𝐦𝐢𝐥𝐨𝐬𝐜𝐢 - uczeń x nauczyciel AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz