lekcja chemii

555 37 74
                                    

       Weszliśmy w trójkę do klasy. W środku rozpakowywać zaczęli się już dwaj pilni uczniowie, a pan Zawadzki robił drobny porządek na swoim biurku.
       Usiadłem w drugiej ławce od strony drzwi razem z Alkiem bo tak mu się zachciało. Nie lubiłem siedzieć na przodzie gdyż nic nie umiałem.. ale dla tego wariata mógłbym usiąść nawet w pierwszej. Przyjaźnimy się od małego, jest ze mną praktycznie nie rozłączny.
       - Dzisiaj zaczniemy już alkohole, sprawdziany oddam wam jutro, bo dzisiaj niestety o nich zapomniałem. - powiedział pan Zawadzki drapiąc się po brązowych włosach.
      Całe szczęście, bo pewnie znowu dostałem jedynkę.
     - Janku, chciałbym z tobą porozmawiać po lekcji. - spojrzał na mnie z poważnym wyrazem twarzy. - Chodzi o ten sprawdzian. - doprecyzował.
      Chooleraaa... nie wiem czym się bardziej przejąłem - testem czy tym, że zostane z panem Zawadzkim sam na sam.
      - Jasne. - powiedziałem z lekką niepewnością.
      - Nie martw się. Nic złego. Powiem ci na uspokojenie, że to nie jest ani jedynka, ani dwójka. - uśmiechnął się. Błękitne oczy aż mu błysnęły, a jego spojrzenie sprawiło, że zadrżałem.
      Przytaknąłem i zacząłem wypakowywać z plecaka książki. Gdy już wszyscy byli w sali, profesor zaczął sprawdzać listę.

       - może dostałeś piątkę i chce ci pogratulować. - szturchnął mnie Aleksy.
      - napewno. - odburknąłem ponuro.
      - albo dostałeś piątkę i chce cię opierdolić, że ściągałeś bo to niemożliwe żebyś napisał to tak dobrze sam z siebie.
       Po sprawdzeniu listy od razu przeszliśmy do lekcji. Pan Zawadzki świetnie tłumaczył każdy temat, jednak pomimo tego ja wciąż niczego nie rozumiałem - z powodu wcześniej wspominanych braków z klasy pierwszej.

       - Nasze alkohole to związki alifatyczne i alicykliczne, pochodne węglowodorów, w których atomy wodoru zastąpione są grupami wodorotlenowymi. - zaczął tłumaczyć i kreślić coś na tablicy, co prawdopodobnie było jakimś wzorem sumarycznym. - Alkohole zawierające jedną grupę OH nazywa się jednowodorotlenowymi a te z dwoma, trzema i tak dalej noszą nazwę alkoholi dwu-, trój-.. wodorotlenowych ale o nich powiemy sobie jeszcze na następnej lekcji. - Wtrącił. - W dzienniku musimy poświecić na ten temat dwie godziny.

      Totalnie nie kumam o czym mówił, jakieś grupy OH... OH to robią już niektóre dziewczyny w moim wieku kiedy starsi koledzy ciągną je za włosy.
      Wyrwałem kawałek kartki z zeszytu i napisałem na niej pytanie "kiedy dzwonek?".
Rzuciłem to Pawłowi bo ten jako jedyny ogarniał spis dzwonków w tej szkole.
     Odwróciłem się po odpowiedz. Ścisnąłem zawiniątko w dłoni i znów się obejrzałem.
    Centralnie przede mną stał pan Zawadzki..
     - poproszę tę karteczkę. - wyciągnął jedną rękę.
     - przepraszam.. - powiedziałem przejęty i oddałem kawałek papieru.
     Brunet przeczytał jej zawartość po czym ponownie spojrzał na mnie.
    - porozmawiamy na przerwie. - rzucił trochę bez uczuciowo i wrócił do prowadzenia lekcji.
     Kurwa.. chyba się na mnie zawiódł.. co ja mu powiem? Wiem. Powiem, że nie rozumiem chemii, albo, że chciałem dowiedzieć się kiedy dzwonek bo miałem porozmawiać z panią od matmy, akurat potem mam matme.

      - Grabisz sobie. - mruknął Aleksy który zauważył moje przejęcie. - przynajmniej udawaj, że coś robisz.
     Przełknąłem ciężko ślinę i zacząłem przepisywać z tablicy. W tej chwili nie wiedziałem czy chce już żeby zadzwonił dzwonek czy żeby nigdy nie zadzwonił..
      Przez resztę lekcji nie mogłem się w żaden sposób skupić. Do tablicy podchodziło wiele osób i miałem przeczucie, że zrobili wiele zadań i przykładów...

     - W domu zróbcie sobie stronę 12 w zeszycie ćwiczeń, macie tam trzy krótkie zadanka. Do widzenia. - zakończył Zawadzki.

    Zadzwonił dzwonek, wszyscy zaczęli się pakować. Ja również w pośpiechu schowałem książki i wstałem zarzucając plecak na plecy.
   - powodzenia. - poklepali mnie po plecach koledzy, kiedy wychodzili.
    Pokiwałem głową i stałem jak słup przy ławce. Sala była już pusta. Tylko przy biurku ustawionym na środku sali stał pan Zawadzki zbierający swoje rzeczy z biurka.
      - no, no, Janeczku.. Zacznę od tego sprawdzianu. - uśmiechnął się i wyciągnął z teczki kartkę. - dostałeś trójkę.
      Jednak masz ze sobą nasze testy? Co za kłamca. Współczuje żonie.
     Podszedłem do niego żeby to zobaczyć. Wręcz nie dowierzałem.
      - troszkę podciągnąłem.. nie miałem serca stawiać ci kolejnej dwójki. - poklepał mnie delikatnie po głowie dosyć niespodziewanie a drugą ręką odłożył kartkę z powrotem na biurko.

       Chciałem się odsunąć, musiałem przecież zachować trzeźwy umysł! Ale nie potrafiłem, moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa..
      - spójrz tylko, ja nie chciałem żebyś dostał kolejną dwóję, a ty tak mi się odwdzięczasz.. - rzekł przyciszonym głosem.
    Podał liścik, który wysłałem Pawłowi. Patrzyłem się w karteczkę i próbowałem zebrać jakieś słowa.
    - dlaczego mi to robisz? Nie podobają ci się moje lekcje? - spytał.
     - panie profesorze.. boo.. ja.. ja.. nie rozumiem chemii.

      Kurwa nie ten scenariusz. Miałem powiedzieć o matmie!

     Wyższy spojrzał na mnie. Wyglądał teraz na zmartwionego.
     - Posłuchaj. Jeśli aż tak potrzebujesz pomocy, jutro o siedemnastej możesz przyjść do mnie na korepetycje. - mówiąc to sięgnął po karteczkę samoprzylepną i długopis. - to mój adres. - podał mi notatkę. - Od niedawna zacząłem ich udzielać, wiele uczniów sobie to chwali.
     - Naprawdę byłby pan w stanie wyjaśnić mi nawet materiał z pierwszej klasy? - zapytałem. - od tamtego momentu się zgubiłem.. wie pan.. mieliśmy nauczycielkę która..
     - która nie wymagała? - nie pozwolił mi dokończyć.
    - tak, która nie wymagała. - powiedziałem odgarniając z oczu swoje czarne kosmyki włosów.
   - jasne, że ci pomogę. - szepnął i dokończył pakowanie się. - możesz już iść, trzeba było mówić wcześniej, że problem tkwi w rozumieniu chemii, myślałem, że po prostu mnie nie lubisz. - tu spojrzał na mnie. - bo wiesz.. ja ciebie bardzo lubię.
sus

    Jego wzrok ponownie sprawił, że zadrżałem. Boże kochany, dlaczego on tak na mnie działa?

     - Do widzenia.. - powiedziałem odwracając się.
     - Do widzenia.

                                           • • •

     Wyszedłem na przerwę. W klasie było jakoś duszno.. gorąco, nie dało się oddychać. Na korytarzu od razu poczułem uderzenie zimna i wziąłem głęboki oddech.

    - Jak było? - zapytał Alek podchodząc.
   - Całkiem spoko. - odpowiedziałem.
   - Nie krzyczał? - dodał Paweł.
   - Jakby krzyczał to byśmy słyszeli. - wtrącił brunet o kręconych włosach. - Albo Janka albo Zawadzkiego..
    - Nie. - uśmiechnąłem się. - Umówiłem się na korepetycje jutro o siedemnastej.
   Chłopcy zrobili duże oczy ze zdziwienia.
   - Patrzcie go, chemik nam rośnie! - powiedział okularnik trochę głośniej.
   - Cicho siedź! Obiecał, że omówi ze mną materiał z klasy pierwszej. Wiecie, wtedy kiedy uczyło nas to truchło. - zaśmiałem się.
    Wciąż czułem jakiś ciężar na sercu... co to mogło być? Przecież przeprosiłem... byle jak, ale przeprosiłem... sprawa się wyjaśniła.. A może to nie o to chodziło..
      - Muszę się pochwalić.. ODROBIŁEM MATME. - powiedział głośno Alek, tym samym zmieniając temat.
       - O kurde. - udałem zdziwienie, szczerze nie byłem teraz w nastroju do jakichkolwiek żartów czy śmiesznych rozmów. - Cóż to za święto dzisiaj mamy?
     - Znając życie nie będzie dziś sprawdzała. - Paweł znowu poprawił okulary.
      - Ważne ze odrobiłem. - powiedział trochę obrażony. - chodźcie, zaraz dzwonek.

                                          • • •

𝐊𝐚𝐭𝐢𝐨𝐧𝐲 𝐦𝐢𝐥𝐨𝐬𝐜𝐢 - uczeń x nauczyciel AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz