czwartek

430 32 24
                                    

Czwartek, godzina 07:00.
Słońce zaczynało już wychodzić zabarwiając błękitne niebo na lekko żółty kolor. Liście były popychane przez spokojny wiatr. Zarzuciłem kaptur, bo było trochę zimno. Przyspieszyłem kroku.

Na drugim piętrze czekali na mnie Paweł z Alkiem. Uścisnąłem ich na przywitanie i zaczęliśmy rozmawiać.
- Wczoraj byłem w pizzerii z tą Oliwką z 1c, muszę przyznać, że bawiliśmy się świetnie, do momentu aż zadzwonił jej chłopak.. - mówił Alek.
Okularnik zaśmiał się z niego, poprawiając swoje kasztanowe włosy.
- Ja to nie mam takich problemów. - powiedział gdy uspokoił swój śmiech. - a u ciebie Janek co słychać?
- była wczoraj u mnie Monika.
- o kurde współczuje. - szepnął Alek.
- co?
- nie nic. - odpowiedział zmieszany. - opowiadaj, kto z nią zerwał?
- Kuba.
- A to drań. A Marcin?
- jaki Marcin?
- czyli jeszcze nie. Zrobiliście anglika?
Szybko zmienił temat.
- mhm. - przytaknąłem.
Byłem całkiem dobry w angielskim więc nie potrzebowałem nawet przepisywać z internetu.
Klasnąłem w dłonie i powiedziałem:
- kto ostatni pod salą 32 ten daje mi buziaka.

Często robiliśmy sobie takie żarty, czasem nawet gorsze.. Raz na wycieczce Alek kazał mi pocałować Pawła jak spał, albo zostawić mu malinkę.

A następnego dnia sam obudził się ze stemplem na szyi.

Teraz również zbliżała się trzydniowa wycieczka do Zakopanego (jak każdego roku). W górach byłem w każde ferie z rodzicami, a ze szkołą jeździłem tylko po to, żeby spędzić czas z kumplami. Ostatnio słabo się czuje, ale mam nadzieje, że i tak pojadę.

Ostatni przybiegł Paweł.
Gdy zdecydował się nastawić dzioba przyszła pani od angielskiego i wyszło jak wyszło..

• • •

    - Ogarniacie ten całe past perfect? - zapytał Alek gdy wychodziliśmy. - łatwiej już zrozumieć kobietę niż te dziwne czasy..
   - zastanów się co mówisz.. - powiedział okularnik.

  - cześć! - krzyknął Alek do jakiejś blondyny, która szkolny dress code miała widocznie głęboko w nosie.
  Nawet na niego nie spojrzała.
  - ma problemy ze wzrokiem, mówiła mi kiedyś.. - tłumaczył się chłopak z kręconymi włosami.
  - baranie robisz nam wstyd. - szepnął Paweł i klepnął go w plecy.

   Po przerwie okazało się, że mamy mieć zastępstwo na WOS-ie, bo pan Hedr miał pilny wyjazd.
  Nie wiedzieliśmy kto do nas przyjdzie, więc czekaliśmy całą klasą spokojnie (o dziwo) pod klasą.
  Stałem z Alkiem na końcu i kontrolowałem sytuację jako przewodniczący samorządu klasowego. I w momencie gdy uspokoiłem się i spojrzałem w głąb korytarza - ujrzałem idącego roztrzepanego Pana Zawadzkiego, ubranego w biały, laboratoryjny płaszcz.

Boże kochany.

  - Dzień dobry. - powiedział będąc blisko całej grupy. Zatrzymał się przed drzwiami i wyciągnął z kieszeni klucze do sali 28.
  Otworzył klasę i czekał aż wszyscy wejdą. Uczniowe wchodzili po kolei i powoli, nagle spotkałem się spojrzeniem z panem Zawadzkim, ten uśmiechnął się i wszedł za mną do środka.

- wyjmijcie książki i zeszyty. Musimy zrealizować zapisany na dziś przez pana Hedra temat. - powiedział spokojnym głosem.
  Po klasie przeszła fala zawiedzenia, po chwili jednak słychać było rozsuwanie plecaków i rzucanie na ławkę książek.

  Posłusznie zrobiłem to co nakazał brunet, usiadłem w drugiej ławce razem z Pawłem bo Alek uznał, że zastępstwo to idealny czas, żeby się zdrzemnąć gdzieś na końcu, albo poderwać Sabinę - naszą klasową gwiazdkę.

  - zapiszcie temat: "Konstytucyjne prawa człowieka". - powiedział i wziął pisak w celu napisania tego na tablicy.

  Lekcja minęła jak normalna lekcja wos-u, a nawet lepiej niż z panem Hedrem. Pan Zawadzki często zamiast czytać, opowiadał swoimi słowami lub dodawał jakieś ciekawostki dotyczące tematu.  
  Czy ten mężczyzna umie naprawdę wszystko..?

  Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy spakowali się, jak na razie zero pracy domowej, zapowiada się super dzień.

                                          • • •

𝐊𝐚𝐭𝐢𝐨𝐧𝐲 𝐦𝐢𝐥𝐨𝐬𝐜𝐢 - uczeń x nauczyciel AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz