Sikanie jest dla słabych suk

26.7K 83 45
                                    

Powrót do mieszkania jednym z pierwszych tramwajów, kiedy słońce zaczyna dopiero majaczyć na horyzoncie, zawsze działa na mnie podniecająco. Choć wracam po całej nocy przepracowanej i niewyspanej, nie czuję zmęczenia ani zniechęcenia, lecz ekscytację na myśl o nadchodzącym dniu. Czuję też to, co kocham najbardziej - obolały, błagający o opróżnienie pęcherz i mocz napierający na ujście cewki moczowej. Która walczy o przetrwanie, przez co napinam mięśnie cipki tak mocno, jak tylko potrafię. A to wpływa także bardzo mocno na pracę sromu i okolic łechtaczki, co sprawia, że pod spódniczką płynę i majtki mam mokre, choć nie pozwoliłam sobie na popuszczenie ani kropelki.

Uwielbiam moją pracę. Kelnerka w nocnym klubie, gdzie mężczyźni przychodzą, by odpocząć po wyzwaniach związanych z pracą, by uciec od swoich partnerek, które za często boli głowa. Gdzie przychodzą również kobiety, młodsze i starsze. Młodsze po to, by się wyszumieć, poczuć młodość, nim wejdą w stałe związki i znajdą stałą pracę. Starsze - by uciec od codzienności i choć przez chwilę przypomnieć sobie dawne czasy. Wszyscy przychodzą jednak by się napić, zabawić i dać upust swym erotycznym pragnieniom. Ja, kiedy szukałam pracy tuż po skończeniu szkoły średniej, doskonale zdawałam sobie sprawę dokąd idę. Większość dziewczyn do lokalu przyciągają wysokie zarobki i, często jeszcze wyższe, napiwki. Nie potrafię ich zrozumieć, często w szatni po skończonej pracy narzekają na obleśnych facetów wsuwających im dłonie pod spódniczki, albo na tych, którzy próbują wyciągnąć je gdzieś na bok i przelecieć. Przecież podpisywały umowę! Przecież szef kazał im ją dwa razy przeczytać, żeby nie było wątpliwości, że w tej pracy najcenniejszym towarem nie jest alkohol czy jedzenie, które podają, lecz ich ponętne ciała! A jednak potrafią z obrzydzeniem myśleć o tym, co spotyka je w nocy.

Od tego jestem i dlatego wybrałam tę pracę. Żeby zadowalać mężczyzn i - jeśli tego wymaga sytuacja - również kobiety, które za to płacą. Nie jestem tu jednak dla pieniędzy. Zarabiam dużo, wynajmuję za to niewielkie mieszkanie i mogę sobie pozwolić na wiele - ale kupuję głównie ubrania, kosmetyki, biżuterię; nie rzeczy, w których wyglądam ładnie, lecz te, w których wyglądam seksownie. Po których na pierwszy rzut oka widać, do czego zostałam stworzona, do czego - o czym jestem przekonana głęboko - zostały stworzone wszystkie kobiety. Do zadowalania mężczyzn i spełniania wszystkich ich, nawet najbardziej perwersyjnych zachcianek. Pracuję dla mężczyzn (i kobiet), które za to płacą, ale tak naprawdę sądzę, że powinnam to robić za darmo. Dlatego pieniądze nie służą mojej przyjemności, a przyjemności Panów.

Co nie znaczy oczywiście, że to, co robię, nie przynosi mi przyjemności. Wręcz przeciwnie. Praca w miejscu, w którym twoim uniformem jest szeroka spódniczka zasłaniająca wyłącznie pośladki, oraz koszula wiązana pod biustem, odsłaniająca cały brzuch, przynosi mi nieograniczoną przyjemność. W naszym klubie nie nosimy biustonoszów, a pod spódniczką mamy wyłącznie skąpe stringi, idealnie nadające się (w moim przekonaniu) do tego, by je z nas zedrzeć i zrobić z nich knebel. Praca polega na przynoszeniu gościom napojów i przekąsek, ale tak naprawdę wszelkie formy kontaktu gości z personelem są dozwolone, a nawet aprobowane. Przyniesiesz klientowi drinka, a on rozpina spodnie i łapie cię za głowę, żebyś zajęła się jego ptaszkiem? Nikt nie ma prawa powiedzieć ani słowa, a ty masz zadbać o to, żeby był zadowolony. Ktoś inny wsuwa ci rękę pod majtki i wciska swoje spocone palce w twoją szparkę? Jeśli zechce, możesz co najwyżej jęknąć z rozkoszy. Może ktoś chwyta cię za ramię i ciągnie do kabiny w toalecie, żeby cię ostro zerżnąć od tyłu? Równie dobrze mógłby cię wziąć na sali, przy wszystkich. Tak było w umowie, to wszystkie podpisałyśmy i nigdy nie zrozumiem tych z nas, które narzekają. One niech cieszą się, jeśli robią to dla kasy, bo tę kasę mają. Ja robię to tylko dla rozkoszy, która płynie z dawania przyjemności Panom.

Przypomniałam sobie właśnie, że jadę tramwajem przez budzące się miasto i cholernie chce mi się sikać. Jakbym była typową suką, pewnie wysikałabym się gdzieś w krzakach czekając na tramwaj, albo zlałabym się już w majtki. Ale sikanie jest dla słabych suk. Poważna, znająca swoje miejsce w szeregu kobieta powinna zdawać sobie sprawę, że sikanie jest zwykłą zachcianką, a korzystanie z toalety to zbędna strata czasu. Wyobraźmy sobie, że idziesz się wysiusiać, a właśnie wtedy pojawia się mężczyzna, który by cię wyruchał. I musi czekać, albo wybierze inną. Poza tym uczucie wypełnionego pęcherza jest jedną z największych rozkoszy jakich suka może doświadczyć. Zniewalająca, upokarzająca, bolesna i podniecająca do granic orgazmu. Kiedy moje mięśnie zwieraczy pracują nad paniczną próbą utrzymania moczu, czuję że jedno dotknięcie łechtaczki i szczytowałabym tu, teraz, w tramwaju i nie mogłabym powstrzymać krzyku. Ale to kolejna rzecz - orgazm - na którą trzeba sobie zasłużyć. Sikanie i orgazm. Dwie ulgi, które nie są prawem kobiet, są sposobem panowania nad nimi. Gdybym była teraz z mężczyzną, nie błagałabym go o pozwolenie na wysikanie się, ani na orgazm. Błagałabym, żeby nie pozwolił mi na żadną z tych rzeczy.

Jestem po to, by dawać rozkoszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz