Słowo mężczyzny jest dla kobiety rozkazem

8.8K 59 6
                                    


Łykałam każdy mililitr nasienia Pana, który zalewał moje gardło i usta, bez zważania na brak oddechu. Naprawdę, pragnęłam wszystko w siebie chłonąć i w nieskończoność delektować się smakiem najcudowniejszego nektaru, jaki kiedykolwiek powstał. A Pan używał chyba jakiegoś środka na nadprodukcję spermy, ponieważ nie przestawał tryskać, a ja nie przestawałam łykać. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i bałam się nie tyle o to, że za chwilę stracę przytomność, lecz o to, że puszczą mi zwieracze i zaleję Panu dywan - co było niedopuszczalne. Nienawidziłam swojego głupiego ciała, które nie było w stanie poradzić sobie bez wylewania płynów na zewnątrz. Które musiało oddychać, żeby przeżyć - a nie chciałam tego, absolutnie tego nie chciałam!

Nagle wielka konwulsja wstrząsnęła ciałem Pana, jego kutas jeszcze raz cały naprężył się w moim gardle, po czym on sam mocno szarpnął mnie za włosy i wyciągnął do góry, zdejmując mnie z jego fiuta. Zacisnęłam wargi żeby nie stracić nawet kropli spermy Pana, a powietrze wciągnęłam łapczywie nosem. Nie powinnam była - powinnam najpierw zapytać, czy mogę, ale naprawdę nie byłam już w stanie. Odzyskałam przytomność, przełknęłam szybko całą zawartość moich ust i oblizałam wargi. To był już koniec. Zaraz zeszczę się pod siebie, nic mnie nie mogło dłużej powstrzymać. Mój pęcherz był na granicy eksplozji - albo się zsikam, albo pęknę do środka. Wolałabym pęknąć. Za wszelką... cenę... próbowałam... pęknąć.

- Wstawaj szmato! - rzucił nagle Pan, głosem groźnym, ale i pełnym błogości. Spojrzałam mu w oczy - były radosne, roziskrzone, obrazowały spełnienie. Pan szarpnął mnie za ramię i stanęłam w sekundę, ledwo utrzymując równowagę na ekstremalnie wysokich obcasach, z ekstremalnie wypełnionym pęcherzem. Mój właściciel nie przejmował się tym jednak, po prostu zaprowadził mnie w stronę drzwi znajdujących się z tyłu pomieszczenia. Otworzył je, a za nimi ukryte było małe pomieszczonko, wyposażone wyłącznie w niedużą toaletę droższej marki, oraz małą umywalkę.

- Siadaj na kiblu! - rozkazał Pan, a ja podbiegłam do sedesu i w panice siadłam na desce. Jedno wiedziałam dokładnie - nie miałam prawa wypuścić ani kropli dopóki Pan nie powie, że mam to zrobić. Nie siedziałam jednak długo, walcząc z pęcherzem który chciał mnie zdradzić. Po kilku, może kilkunastu sekundach Pan dokończył:

- Wysikaj się, kurwo. Wszystko i do końca.

Puściłam zwieracze i mocz wytrysnął z mojej cewki z takim ciśnieniem, że sądziłam że mnie rozerwie. Ból przecinał błogość, rozkosz walczyła z cierpieniem. Mogłabym dojść tylko sikając, ale wiedziałam jak to zatrzymać, żeby nie odczuć za dużej przyjemności, która nigdy nie była moim prawem. Siedziałam tak, żeby Pan miał pełny obraz mojej tryskającej pizdy przed oczami - i widziałam jak delektował się tym widokiem, z jakim skupieniem obserwował płynący ze mnie nieprzerwanie wodospad. Emocje były niesamowite. Mój Pan nie tylko nie wygnał mnie z domu, choć sama się na to zdecydowałam, ale wręcz wyruchał moje usta, pozwolił mi spić jego nektar i na koniec po prostu, bez żadnych warunków, opróżnić pęcherz. Kiedy poczułam się już lepiej i moje wnętrze przestało pulsować, zaczęłam nawet żałować że nie poprosiłam Pana, by jednak mi zabronił. Wreszcie jednak skończyłam - ostatnie krople uderzyły w muszlę klozetową - i Pan rozkazał mi wstać. Podniosłam się, stanęłam przed nim z tą skąpą spódniczką w dłoniach, by wciąż mógł patrzeć na moją wielokrotnie wyruchaną pizdę, i spuściłam wzrok. Mężczyzna podszedł do mnie i nagle uderzył mnie dłonią w rozwartą cipę, mocno zaciskając na niej palce. Jęknęłam mimowolnie.

- Czemu jęczysz, szmato? - Pan szepnął mi do ucha i poczułam, że robię się mokra.

- Zaraz dojdę, mój Panie - jęknęłam w jego stronę. - Jestem na skraju orgazmu.

Jestem po to, by dawać rozkoszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz