— Wyprowadzam się — powiedział głośno Midoriya, a Todoroki cofnął się o krok, patrząc na niego w szoku.
— Co...? Dlaczego? — wyciągnął rękę, żeby złapać go za ramię, ale ten odskoczył jak oparzony, patrząc na niego z przerażeniem. — Dlaczego... Chodzi o to, co zrobiłem w Halloween? — Wyglądał na zrozpaczonego. — Nigdy więcej cię nie dotknę, przysięgam, tylko... nie odchodź przeze mnie...— Próbowałeś mnie zabić! Jak mam się nie... — urwał, gryząc się w język. Niepotrzebnie dał się ponieść emocjom... i przez to Todoroki się dowiedział, że on wie. Szlag.
Szlag!
— Skąd...?
Skąd wiesz. Boże. Boże. Bakugo nie kłamał, naprawdę nie kłamał! Midoriya wcale się nie mylił, mimo że tak liczył na to, że Todoroki w ostatnim momencie wszystko mu wytłumaczy...! Jaki był naiwny!
— Jak się dowiedziałeś? — zapytał ten... wampir, krwiopijca... przebrzydły manipulant, zaciskając dłonie w pięści. Midoriya popatrzył tęsknie w stronę drzwi.
— Zanim mnie zabijesz, pozwól mi ostatni raz zadzwonić do mamy... — poprosił cicho ze łzami w oczach, a Todoroki spojrzał na niego wściekle.
— Powiedz, skąd wiesz!
— Bakugo mi powiedział! O wszystkim! Wykorzystałeś mnie... hej! Nie skończyłem! — Todoroki gwałtownie otworzył drzwi po swojej lewej stronie i wpadł do części mieszkalnej Bakugo i Kirishimy... a Midoriya pobiegł za nim, bo wiedział, że jeśli tylko spróbuje uciec, ten i tak szybko go złapie, patrząc na jego nienaturalną prędkość, której teraz nie ukrywał.
No i był zły, że ten nawet nie dał mu dokończyć.
— BAKUGO! — krzyknął ten wściekle, szarpiąc za klamkę drzwi do ich pokoju. Otworzył mu Kirishima w piżamie w rekiny i puchatych kapciach.
— Stary, co to za nerwy? Co się dzieje? — zapytał, a Midoriya mimo zdenerwowania zauważył, że jego włosy nie są już postawione na żelu, a opadają na ramiona, a za ramieniem pokazała się głowa Bakugo, który wstał od monitora w rogu pokoju i spojrzał na nich zdziwiony... a potem wszystko stało się bardzo szybko.
Oczy Todorokiego zabłysły na czerwono, obnażył zęby, ukazując długie kły, a potem odepchnął Kirishimę i rzucił się na Bakugo, zaciskając mu rękę na gardle i przyciskając go do ściany. Ten chwycił go za nadgarstek, rozpaczliwie próbując się wyrwać i wziąć choćby mały wdech, a w jego oczach widać było strach...
— HEJ! — wrzasnął Kirishima, łapiąc Todorokiego za ramię i ciągnąc go do tyłu z taką siłą, że ten przeleciał przez pokój i uderzył plecami o ścianę obok sparaliżowanego ze strachu Midoriyi. — Co ty wyprawiasz?!
— Zwariował — wydusił Bakugo, kaszląc i rozpaczliwie biorąc hausty powietrza.
— POWIEDZIAŁ MU! POWIEDZIAŁ, KIM JESTEŚMY! ZABIJĘ GO!
— SHOTO, USPOKÓJ SIĘ! — Kirishima zablokował Todorokiemu drogę, a ten rzucił się na niego, wymierzając cios w kark, który natychmiast został zablokowany.
Teraz Kirishima też wpadł we wściekłość. W tym samym geście obnażył zęby i... zaczął warczeć. Zęby... tak naostrzone, podobne do rekina... Ugryzł Todorokiego w ramię... Todoroki zaczął tłuc jego głową o ścianę... och, były na niej plakaty All Mighta z limitowanej kolekcji... To nie byli jego współlokatorzy. To potwory. Potwory...
Midoriya odmówił szybką zdrowaśkę i zrobił to, co na jego miejscu zrobiłby każdy dorosły, rozsądny, odważny mężczyzna. Zemdlał.
======
CZYTASZ
Golden Gai 76 ||Tododeku
Fanfiction,,Drodzy widzowie, dowiedziałem się czegoś strasznego, bo... och, to trudne... Wszystko wskazuje na to, że mieszkam z wampirami. Wiedziałem, że istnieją! Nikt mi nie wierzył, a ja od początku miałem rację, ha...! W tym momencie planuję ucieczkę i je...