Mamusi zajęło to kilka kolejnych wizyt i miesięcy, ale w końcu pokochała Shoto całym sercem, co było dla niego nieco problematyczne, bo na okrągło próbowała wciskać mu swoje apetyczne zupki. Midoriya wiedział jednak, że jego chłopak naprawdę doceniał jej troskę i sam bardzo ją polubił... swoją misję uznał więc za zakończoną sukcesem. Pakowała mu teraz dwa razy więcej słoików z jedzeniem, a choć nie wspomagała wciąż realizowanego planu odchudzenia się, przyprawiała o uśmiech wszystkich współpracowników Midoriyi, gdy kolejny raz przynosił do pracy domowe posiłki i odgrzewał w ich wspólnej mikrofali, czasem się z nimi dzieląc.
Mieszkanie oficjalnie należało już tylko do Shoto. Bakugo i Kirishima oznajmili, że na Golden Gai nie zamierzają wracać - być może postanowili zaszyć się w jakichś rumuńskich lasach. Shoto chyba trochę tęsknił za Kirishimą, ale sam stwierdził, że kiedyś przecież muszą pojechać na wakacje poza Japonię i wtedy będą się zastanawiać, gdzie ich szukać. Midoriya więc nie musiał bać się już, że przez przypadek zje coś należącego do Bakugo... i nie brakowało mu tego. Mógł w spokoju jeść, oglądać telewizję, całować się z Shoto i nagrywać, co mu się żywnie podobało. Mógłby tak żyć...
— ...całą wieczność?
Zmarszczył brwi i spojrzał na Shoto, jedną ręką drapiąc się w szyję. Odłożył książkę, z której czytaniem męczył się od dobrych kilku tygodni, bo w trakcie zawsze odpływał, a potem spojrzał na niego uważniej.
— Od początku — poprosił, uśmiechając się przepraszająco.
Shoto zachowywał się dziwnie od samego rana. Najpierw zrobił mu śniadanie do pracy (całkiem dobrej jakości, należy mu przyznać), potem go tam odprowadził, a gdy Midoriya wrócił do mieszkania, wręczył mu książkę, przerzucił sobie przez ramię koc i tym oto sposobem znaleźli się na dachu jego ulubionej kamienicy - w miejscu, które tyle dla nich zmieniło, a równocześnie czasem wciąż wzbudzało w Midoriyi pewien wstręt. Ptaki nie były zbyt litościwe.
— Pytałem się — zaczął powoli Shoto — czy byłbyś skłonny spędzić ze mną całą wieczność.
— Pewnie tak — stwierdził, wzruszając ramionami i uśmiechając się z rozbawieniem. — Powiedziałeś to tak poważnie...
— Jestem poważny. Wiemy już, że przemiana jest możliwa. Chciałbym, żebyś spędził ze mną wieczność i został moim mężem.
Midoriya zamarł. Dopiero teraz zauważył, że Shoto również ubrał się odświętnie, miał na sobie jego ulubioną elegancką koszulę z kryzą... stanowił jak zwykle zupełne przeciwieństwo Midoriyi, który, zauważył teraz załamany, miał na sobie wciąż koszulkę z logo kawiarni i przydługie spodnie, które spinał spinaczem przy kostkach. Chryste, nie był gotowy na oświadczyny!
— Wybrałeś sobie moment... — wydukał zdenerwowany, nerwowo bawiąc się brzegiem koca. Jego serce biło tak mocno, że aż zrobiło mu się wstyd przed Shoto, który na pewno je słyszał. — Oświadczyny, co...
— Tak. — Sięgnął do kieszeni, a potem wyjął, o zgrozo, pierścionek, który wyglądał tak, jakby miał co najmniej kilkaset lat. Był przepiękny. — Nie będę klęczał, bo chcę ci dać czas na przemyślenie tego. Wieczność... naprawdę jest wiecznością, wiesz. Kirishima i Bakugo będą jednymi stałymi w naszym życiu. Uraraka, twoja mama, koledzy z pracy... rozumiesz, o czym mówię.
— Oczywiście. — Midoriya myślał o tym tyle w ostatnim czasie, że doskonale wiedział, jakiej odpowiedzi chce udzielić, mimo że faktycznie była to ogromna decyzja do podjęcia, a na jego czole perlił się już pot. — W zasadzie... nie chciałbym cię zostawiać samego.
— Nie rób tego dla mnie. Poradzę sobie jakoś — powiedział od razu Shoto, ale wyraźnie okłamywał samego siebie. Odpowiedź była oczywista.
Midoriya będzie miał dużo czasu na zdobycie miliona subskrybujących.
— Zgadzam się — wyszeptał z uśmiechem, a gdy rok później pisał post, w którym wyjaśniał, że planuje krótką przerwę od prowadzenia kanału, bo jedzie w podróż poślubną, jego jedynym zmartwieniem była długość tekstu.
Golden Gai 76 wkrótce miało nie mieć żadnych lokatorów.
CZYTASZ
Golden Gai 76 ||Tododeku
Fanfiction,,Drodzy widzowie, dowiedziałem się czegoś strasznego, bo... och, to trudne... Wszystko wskazuje na to, że mieszkam z wampirami. Wiedziałem, że istnieją! Nikt mi nie wierzył, a ja od początku miałem rację, ha...! W tym momencie planuję ucieczkę i je...