Kirishima pierwszy usiadł na dużej czarnej kanapie w ogromnym salonie z zaciągniętymi zasłonami i świecznikami na szafkach, a gdy Midoriya spojrzał na niego z tej perspektywy, doszedł do wniosku, że ten naprawdę jest jak niedźwiedź. Niby niebezpieczny, ale gdy uciekasz, i tak myślisz, że jest przesłodki. I ma piękne oczy o bardzo nietypowym kolorze. I...
— Siadaj, stary — zachęcił go Kirishima ruchem ręki, a Midoriya natychmiast przysiadł obok, postanawiając, że od tej pory będzie trzymał swój gejowy tyłek w ryzach.
— Więc ilu was tu w zasadzie jest? — zapytał od razu, a Kirishima podrapał się po brodzie, drugą rękę przerzucając przez oparcie kanapy. Gapił się na staroświecki (może nawet antyczny) stojący zegar w rogu pokoju, którego wahadło poruszało się raz w jedną, a raz w drugą stronę, zmuszając go do skupienia wzroku.
— Dwóch i pół. Chyba o tym napisałem w ogłoszeniu?
— Tak, ale...
— Ja, Todoroki i mój chłopak, rzecz jasna. Todoroki to mój współlokator, a mój chłopak, Katsuki... — Uśmiechnął się delikatnie. No tak, pomyślał Midoriya, przecież już raz mówił o tym, że jest zajęty. Zaraz skarcił się za wcześniejsze simpowanie. Osoby w związku są nietykalne (nie żeby mógł mieć jakiekolwiek szanse u kogokolwiek, a co dopiero u kogoś pokroju Kirishimy). — On niby ma swoje mieszkanie, ale właściwie przez większość czasu i tak siedzi tutaj.
— Dlatego pół? — domyślił się Midoriya, a Kirishima pokiwał głową z uśmiechem.
— Dokładnie tak. Ale nie przejmuj się nim, zazwyczaj siedzi w mojej części.
— A te części...
— No, są dwie. Nie chcieliśmy z Todorokim mieszkać osobno, więc zdecydowaliśmy kupić kilka mieszkań, połączyć, a potem po prostu podzielić na pół. — Kirishima wzruszył ramionami. — Ostatnio Katsuki szaleje w kasynie i mam małe kłopoty finansowe, więc postanowiłem znaleźć współlokatora, który dostałby połowę mojej części, czyli trzy pokoje i łazienkę. Oczywiście jest też część wspólna, czyli właśnie kuchnia, korytarz i ten salon. Proste, nie? Zaraz pokażę ci pokoje, które mogą być twoje! — Kirishima puścił mu oczko, a Midoriya tylko uśmiechnął się słabo.
Problemy finansowe?! Z której strony niby, ten facet miał choćby w tym jednym salonie tyle antyków i drogich rzeczy, że, jeśli jeszcze nim nie był, po sprzedaniu ich wszystkich na pewno zostałby milionerem! Jeśli to dla niego były problemy finansowe, to czym byłyby skromne oszczędności mamy Midoriyi albo jego samego?! I jeszcze mógł pozwolić swojemu chłopakowi na gry za pieniądze?!
— Jesteś... bardzo przywiązany do tych wszystkich ozdób? — zapytał Midoriya, nie mogąc wymyślić innej przyczyny podobnego zachowania. Kirishima tylko uniósł brew, rozglądając się po wnętrzu zdziwiony, jakby dopiero teraz przyjrzał się mu po raz pierwszy.
— Cóż... chyba nawet nie są moje, Todoroki pewnie je lubi — zawahał się wyraźnie. — Mój chłopak czasami nimi rzuca, gdy się wścieka... No wiesz, nie mają jakiejś sentymentalnej wartości, tylko zapełniają pustkę. No i szkoda je wyrzucić, bo stoją tu od wieków. Dosłownie. — Uśmiechnął się delikatnie, a Midoriya to odwzajemnił. — A co, tobie nie przypadły do gustu?
— Wiesz, one są... bardzo oryginalne.
Kirishima zaśmiał się głośno, kiwając głową na znak, że zrozumiał przekaz.
— Czaję. Masz rację, czas na zmiany. Nowe ozdoby przykleimy, żeby nie można było nimi rzucać. — Postukał się palcem wskazującym w skroń, po czym podał Midoriyi rękę. — Chodź już, pokażę ci ten twój pokój.
CZYTASZ
Golden Gai 76 ||Tododeku
Fanfic,,Drodzy widzowie, dowiedziałem się czegoś strasznego, bo... och, to trudne... Wszystko wskazuje na to, że mieszkam z wampirami. Wiedziałem, że istnieją! Nikt mi nie wierzył, a ja od początku miałem rację, ha...! W tym momencie planuję ucieczkę i je...