o ho ho, co złego to nie ja #GOATsoe
...
Rhydian, grudzień 2015
Kończyłem pisać test z ekonomii. To ostatni w tym roku, dzięki Bogu, bo zaraz zaczynała się przerwa świąteczna. Nienawidziłem okresu świąt, bo to oznaczało sztuczne spędzanie czasu z rodziną przy wykwintnym stole, tylko po to, aby rodzice potem oznajmili, że lecą na narty do Europy i abym ja powiedział, że nie mam ochoty lecieć z nimi. Więc w sumie skłania się to do spędzania grudnia w samotności, w naszym wielkim domu, do którego nikt a nikt nawet nie zagląda i urządzania w nim największej i najhuczniejszej imprezy Sylwestrowej.
Co roku na 31 grudnia schodzi się do mnie mnóstwo ludzi, których nawet nie znam i którzy w ogóle nie znają mnie. Taka tradycja.
– Co robisz w przerwie? – zapytał Adam, jakby czytał w moich myślach. Wzruszyłem ramionami. – Może chcesz wpaść do mojej rodziny, żebyś nie siedział sam? Pokażę ci w końcu Ohio.
– Nie dzięki. Może w tym roku pojadę z rodzicami do Austrii na narty – mruknąłem, pakując swój długopis i zabierając plecak, aby jak najszybciej stąd wyjść.
– Okej.
– Ale możemy wyjść dzisiaj na piwo.
– Nie, nie stary. Mam randkę.
– O proszę – rzuciłem, spoglądając na niego w zaskoczeniu. – Z kim?
– Z Rhiannon – wypowiedział dumne, na co pokiwałem głową. Mogłem się domyślić.
– Fajnie.
– Tak sądzisz? – zapytał z głupawym uśmiechem. – To kiedy podwójna randka? – dodał, poruszając rozbawiony brwiami, na co pokręciłem tylko głową.
– Obawiam się, że nigdy – mruknąłem, gdy wyszliśmy na korytarz. – Adison mnie unika, nie uczyliśmy się razem od mikołajek. To dwa tygodnie prawie.
– Czemu cię unika?
Wzruszyłem ramionami, gdy wyszliśmy na zewnątrz. Padał śnieg i to cholernie mocno. Na szczęście zawsze parkowałem blisko i nie musiałem się w tę śnieżycę pałętać.
– Och, chyba odpowiedź sama się znalazła – zauważył Adam, więc zerknąłem na niego zdziwiony. A potem spojrzałem w stronę, w którą to on patrzył.
Adison szła obok Shawna, w stronę jego samochodu. Rozmawiali o czymś, czy go on otworzył przed nią drzwi z przodu. Ona wsiadła i zamknął za nią drzwi, jak prawdziwy gentelman. Co więcej, zauważył nas i podniósł rękę, machając.
Adam odmachał mu, ale ja skinąłem tylko głową.
– Ja pierdole, zmień twarz – oznajmił przyjaciel, na co zacisnąłem usta. – Przysięgam, że jakby ktoś powiedział mi parę miesięcy temu, że będziecie rywalizować o względy Adison Clare, to bym się roześmiał.
– Pierdol się.
– Wow, wyluzuj! – wypowiedział w szoku, doganiając mnie, gdy czym prędzej podszedłem do swojego samochodu. – Po prostu nie wiem, na co czekasz. Skoro ją lubisz zaproś ją gdzieś. Przecież więcej was łączy i spędzaliście ostatnio mnóstwo czasu razem.
Nie odzywałem się, czekając aż i on wsiądzie do samochodu.
Mówiąc, że jestem wściekły to niedopowiedzenie.
Czułem furię.
Czy naprawdę to ja jestem takim idiotą, który sam władował się w ten układ, wciąż twierdząc, że to dla jej dobra i dla zdobycia Shawna się spotykamy? Tak, to ja jestem idiotą.