to 2 miniirozdział dziś, żeby wyrównać timeline
bo obiecałam, że jak się wali... to i w przeszłości i teraźniejszości
co złego to nie ja #GOATsoe
...
Rhydian, kwiecień 2016
Po skończonym meczu, weszliśmy do uniwersyteckiej szatni, przebierając się. Mój nastrój był zjebany jak jasna cholera i nawet nie zamierzałem tego ukrywać.
– Trochę się o ciebie martwię – zauważył Adam, a jego ton rzeczywiście brzmiał na zmartwiony. – Mam wrażenie, że jesteś ostatnio nieobecny. Powinieneś się skupić na grze, bo w następnym tygodniu ma przyjechać selekcjoner, żeby sobie nas pooglądać.
– Wiem.
– Powiedziałeś już ojcu?
– Co?
– Że jebiesz te studia i bycie prawnikiem w białej koszuli zapiętej pod samą szyję, próbując swoich sił w Footballu? – zapytał, na co westchnąłem ciężko.
– Nie powiedziałem mu. Nawet nie mam kiedy – zauważyłem, krzywiąc się. – Nie myślę w ogóle o tym, bo mam na głowie inne problemy.
– Kobiety. One zawsze są problemami – rzucił z rozbawieniem, na co posłałem mu krótkie spojrzenie. – Okej. No mów. Wygadaj się, będzie ci lżej.
Trzasnąłem drzwiami od szafki.
– Nie wiem co mam powiedzieć – rzuciłem. – Bo nie wiem, co się dzieje. Ale między mną a Adison coś nagle... zgasło.
– Zgasło?
Pokiwałem głową, wpatrując się w niego.
– Nie wiem dokładnie co – powiedziałem cicho, wiążąc buty. – Ale coś jest nie tak.
– Może ta kłótnia z Rhiannon ją męczy? – podsunął Adam, na co wzruszyłem ramionami.
– To nawet nie jest kłótnia, tylko wymysł tej dziewczyny. Wybacz, stary, ale ona zachowuje się jak dzieciak. Nigdy mnie z nią nic nie łączyło i nie dawałem jej nawet żadnych sygnałów. To nie moja wina, ani tym bardziej Adison, że coś sobie ubzdurała. – Pokręciłem głową z niedowierzaniem. – Poza tym, Rhiannon i ty... To wciąż jest na rzeczy?
– Też nie wiem. Słuchaj, nikt nie chce pieprzyć laski, która ugania się za innym. Tym bardziej za moim przyjacielem – mruknął z przekąsem.
– Nie zamierzam brać w tym udziału. Jak mówię, nigdy mnie z nią nic nie łączyło i nie będzie łączyć. Nie chcę, żeby między nami też wyszedł kwas – rzuciłem, zmieniając strój na swoją koszulkę.
– Luz – mruknął, wstając. Ja też to zrobiłem. – A jeśli chodzi o Adison... Nie wiem stary. Nie znam się na związkach.
– A ja się znam? – Uniosłem brew. – To pierwszy, w jakim w ogóle jestem i już na pierwszym wzniesieniu mam wrażenie, że się wykolejam. Wiem tyle, że coś jest nie tak. Ona zachowuje się okropnie dziwnie.
– Na przykład? – zapytał, a ja westchnąłem ciężko. Ściszyłem głos.
– Nie kochaliśmy się od dwóch tygodni.
– Och, jakie to straszne... Dwa tygodnie! – Przewrócił na mnie oczami.
– Wiem, że to nic, ale byliśmy akurat w momencie, gdy nie mogliśmy się od siebie oderwać i nagle to prysło. Tak... Nienaturalnie prysło. Bo wiem, że minęłoby nam to i tak, ale... – Pogubiłem się w tej wypowiedzi. – Ale nie chodzi tylko o seks. Chodzi o to, że my się nawet już nie całujemy. Nie przytulamy.