super bowl - cz. 1
co złego to nie ja
...
Adison, luty 2023
Wylądowałam w Atlancie na dzień przed Super Bowl.
Planowałam być dużo wcześniej, ale zatrzymały mnie w Nowym Jorku pilne sprawy, które kosztowały bardzo dużo pieniędzy.
Pociągnęłam to z konta Goata.
Założyłam okulary przeciwsłoneczne, przechodząc z taksówki do restauracji. Nie było wokół mnie paparazzich, bo wszyscy skupiali się już na treningach i największym, sportowym wydarzeniem roku w USA. Chociaż już pojawiały się pierwsze zapytania o mnie w internecie i o to, że od prawie trzech tygodni nie widziano mnie z Rhydianem, nie było tragedii.
Na niekorzyść wyszły zdjęcia z imprezy, na którą Adam zabrał Rhysa. Nic szokującego, ku ubolewaniu naszego drogiego przyjaciela. Otóż Rhydian nie był w humorze do świętowania i nawet nie tknął alkoholu, bo trzymał formę przed wydarzeniem.
Może jednak uczy się na błędach.
Weszłam do restauracji, od razu zauważając Adama, siedzącego przy stoliku. Uniosłam okulary, odsuwając nimi włosy z czoła i podchodząc do niego.
– W końcu dotarłaś – oznajmił, wstając i podchodząc do mnie. Zacisnęłam usta, kiedy pocałował mój policzek.
Zmierzyłam go zimnym wzrokiem.
– Nie pozwalaj sobie – wypowiedziałam, siadając przy stole, naprzeciwko niego.
– Oczywiście – odparł rozbawiony. – Myślałem, że znów się lubimy.
– Nie godziłam się na żadne czułości.
– Nie wiem, czy byliśmy ze sobą czuli. Raczej... porywczy.
– Czuj się wykorzystany – skomentowałam, przewracając oczami. – Nie jestem tutaj dla small talków. Mów, co zaplanowałeś.
– Najpierw ty – odpowiedział, opierając się i przyglądając mi się z uważnością. – Udało ci się wykupić miejsce podczas przerwy Super Bowl?
– To było kosztowne. Ta przerwa reklamowa jest wykupiona na lata do przodu – odparłam nonszalancko. – Dostaliśmy 90 sekund.
– Cudownie – wypowiedział z uśmiechem. – Jestem pod wrażeniem, Adison. Jednocześnie rozumiem to, jak mocno zaszedł ci za skórę. Współczuję.
– Współczujesz?
– To musi boleć. Dajesz drugą szansę facetowi, którego nigdy nie przestałaś kochać, a on ponownie cię oszukuje i rani – wypowiedział, posyłając mi jeden z tych żałosnych, niby współczujących uśmiechów.
Wzruszyłam ramionami.
– Przywykłam do tego, że świat jest pełen skurwieli, którzy idą do celu po trupach – oznajmiłam, spoglądając mu w oczy. Wciąż się uśmiechał.
Odwróciłam wzrok, bo podeszła do nas kelnerka. Poprosiłam tylko kawę.
– Więc? Co dalej? – zapytałam zatem, wzdychając. – Jaki jest następny krok.
Adam złączył ze sobą dłonie.
– Wiesz, że przed każdym meczem oni są sprawdzani pod kątem dopingu? – zapytał i już wiedziałam, że ten facet to jebany szatan. – Zadbałem o to, aby dzisiaj wieczorem Rhydian napił się dobrego energetyka.
– Kreatywne – podsumowałam. – Zdyskwalifikują go?
– Wątpię, aby chciało im się ukrywać taki skandal. Jeśli drużyna przeciwna by się dowiedziała, że rozgrywający gra na prochach, całe Super Bowl byłoby poddane pod znak zapytania – zauważył, na co skinęłam głową. – Więc sądzę, że po prostu wyleci Goat.