Rozdział 9

9K 471 20
                                    

Kira

Byłam emocjonalnie i psychicznie rozbita. Nawet nie wiedziałam, jak udało mi się ogarnąć i przetrwać do końca kolacji.

Jak wrak upadłam na łóżko w sypialni z głośnym jękiem. Nawet miękki materac nie rozluźnił moich mięśni. Nic nie mogło tego zrobić.

Wracałam myślami do tego co powiedział tata. Nie docierało do mnie to, że kiedyś to może się skończyć. Za bardzo mi na nim zależy, żeby z niego zrezygnować, ale wiedziałam też, że kiedyś to nadejdzie. Nie ma dla nas przyszłości. Nie jestem dobrą partią dla niego i dla jego rodziny. Nie mieliby żadnej korzyści z tego, że weszłabym do ich rodziny.

Wyciągnęłam z torebki telefon i znalazłam to czego szukałam. Zdjęcie Aidena śpiącego na moim łóżku. Udało mi się je zrobić w tajemnicy przed nim, bo wiedziałam, że nienawidzi pozować do zdjęć. Musnęłam palcami jego twarz. Chciałam zapamiętać jak najwięcej szczegółów, bo wiedziałam co zaraz zrobię.

Będę tego żałowała przez całe życie, ale tak będzie lepiej.

„Musimy to skończyć. Tak będzie lepiej dla każdego z nas zanim zaangażujemy się w to za bardzo. Chcę zacząć normalnie żyć".

Długo trzymałam kciuk nad przyciskiem wyślij jednak wiedziałam, że takie przedłużanie niczego nie zmieni, tak więc wcisnęłam ten cholerny guzik.

Ten związek a raczej to coś co nas łączyły od początku było szalone i nieprzewidywalne. Nasze kłótnie przybierały czasami nieprawdopodobny obrót. Tak było wtedy, kiedy zrobiłam mu ten kawał.

Cztery miesiące wcześniej

To był zbieg okoliczności, że akurat w tym czasie, kiedy przyjechałam obejrzeć, jak wygląda ogród samochód Aidena stał na podjeździe.

Nie mogłam przegapić takiej okazji.

- To samochód Aidena. Fajny nie - Amara stanęła obok mnie przypatrując się wypasionej bryce.

- Fajny, ale nie o to chodzi.

- A o co?

- Wkurzył mnie kiedyś - rzuciłam.

- Planujemy zemstę - jej oczy zapaliły się na ten pomysł.

- Już ją mam, ale będę potrzebować pomocy.

- Wchodzę w to. - od razu się zgodziła.

- Najpierw musimy podjechać do sklepu, ale namów męża, żeby go jakoś przetrzymał.

- Już się robi - jak tylko skończyła mówić pobiegła do domu. Nie mogłam się opanować, żeby się nie uśmiechnąć. Amarawyzwalała u każdego pozytywne emocje przez swoje łagodne usposobienie i radość życia.

Postanowiłam, że podjadę samochodem pod samo wejście i poczekam na nią. Nie zajęło jej to dużo czasu. Po zaledwie kilku minutach wskoczyła do samochodu.

- Załatwione, ale ochrona jedzie za nami - wskazała ręką na samochód z tyłu.

- Pytał o coś? - zapytałam ruszając w drogę.

- Powiedziałam, że to sprawa życia i śmierci i dopiero jak wrócę to wszystko wyjaśnię.

- I uwierzył? - nie pomyślałabym, że nasz Don jest taki łatwowierny.

- Mamy wieczorem niedokończone sprawy - mrugnęła do mnie a wszystko stało się jasne. Nie będę wnikać w szczegóły ważne, że się udało.

- Ważne, że się udało. - powiedziałam te słowa na głos.

#3.Bracia Torrino. AidenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz