Rozdział 2

12.3K 486 13
                                    

Kira

Pięć miesiący wcześniej

Wychodząc z uczelni spodziewałam się wszystkiego, ale na pewno nie jego. Stał oparty o samochód i rozglądał się wokół. Czułam, jak znalazł mnie w tłumie, ale przez okulary na jego twarzy nie mogłam zobaczyć jego oczu.

Od naszego pierwszego spotkania minęło kilka dni, ale co to były za emocje. Nie pamiętałam żebym przy jakimś facecie czuła tak silny pociąg seksualny a zarazem wściekłość. Wywoływał w moim ciele emocje o jakie się nie podejrzewałam.

Nie wiem czy po prostu jego aura tajemniczości mnie do niego ciągnęła czy to, że był ode mnie ponad dziesięć lat starszy. Nie żeby miała mi to w czymkolwiek przeszkodzić, ale nie miałam zamiaru przebywać z nim dłużej niż to konieczne. On najwyraźniej podzielał moje zdanie.

- Czyżbyś chciał zmienić swoje życie i postanowiłeś zrobić w nim coś pożytecznego? – zapytałam zaczepnie zatrzymując się kilka kroków od niego.

- Cały czas jestem pożyteczny – odparł tym swoim martwym tonem przez co włoski na moim ciele stanęły dęba a oddech przyśpieszył.

- Nie wiem czy torturowanie i zabijanie można zaliczyć do rzeczy, które są pożyteczne – stwierdziłam kpiąco.

- Jesteś bardzo wyszczekana – albo wyczułam w jego głosie podziw albo zdziwienie. Przez okulary nie mogłam odczytać jego zachowania co niezwykle mnie drażniło.

- Dziękuję – uśmiechnęłam się i odgarnęłam włosy za plecy.

Oczywiście że byłam wyszczekana, bo jak inaczej miałam przetrwać studia i odtrącać tych wszystkich mężczyzn, którzy chcieli mnie zaciągnąć do łóżka. Musiałam się nauczyć stawiać na swoim i nie dać sobie wejść na głowę. Co jak co, ale nauka była dla mnie najważniejsza. Nawet kosztem randek i związków na które nie miałam czasu.

- Wsiadaj – otworzył dla mnie drzwi samochodu.

- Po co? – zapytałam zaskoczona nagłą zmianą tematu.

- Mam cię zabrać do domu.

- Sama mogę jechać – zaprotestowałam, kiedy wyciągnął książki z moich rąk i rzucił je na tylne siedzenie – Uważaj – krzyknęłam, kiedy rozsypały się i upadły na podłogę.

- Wsiadaj – powtórzył.

- Sam wsiadaj – nie miałam zamiaru ruszyć się na krok.

- Mam ci pomóc? – jego spokojny ton działał mi na nerwy.

- Nie odważysz się. – parsknęłam śmiechem. – Ej, co ty robisz? – pisnęłam, kiedy podniósł mnie w ramionach i wepchnął do samochodu.

Byłam w takim szok, że w pierwszej chwili nie mogłam się ruszyć co z premedytacją wykorzystał. Przypiął mnie pasami i zatrzasnął drzwi. Pojawił się na miejscu obok i nie wiedząc, dlaczego uderzyłam go pięścią w żebra.

- Kretyn.

- Króliczku twoja dłoń tylko mnie połaskotała więc jeśli chciałaś zrobić mi krzywdę to chyba nie dasz rady – uśmiechnął się kącikiem ust i ruszył z miejsca.

- Jeśli tylko będę miała okazję to cię wykastruję – warknęłam do niego.

- Nie mogę się doczekać.

Prychnęłam i odwróciłam się do niego na tyle ile pozwalały mi pasy. W szybie widziałam jego niewyraźną sylwetkę.

Nie mogłam zaprzeczyć, że był przystojny. Ciemne włosy i niewielki zarost dodawał mu męskości i nawet blizna na jego twarzy nic mu nie ujmowała. Potarłam swoją twarz zastanawiając się co musiało się wydarzyć, żeby zostawić tak brutalne ślady na jego ciele.

#3.Bracia Torrino. AidenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz