14.Nikodem (Anubis)

136 16 0
                                    

Ja pierdole jak ona może spać przy czymś takim cały czas słyszę tylko kap kap kap... Nie wytrzymam, wstaje z kanapy i idę do jej maleńkiej kuchni, przez chwile zastanawiam się skąd kapie w końcu otwieram szarą półką pod zlewem gdzie na podłodze widzę miskę z woda, do której cały czas skapuje coraz więcej wody. Chwytam za telefon włączam latarkę i patrzę z skąd kapie, na pierwszy rzut oka nic nie widzę. Nie wyłączając latarki dzwonie.

- Elew, przywieź mi pod mój bar skrzynkę z narzędziami z naszego garażu w domu głównym.- Mówię i nie czekając na odpowiedz od razu się rozłączam.

Wstaje z ziemi i kieruje się do sypialni Arii, uchylam delikatnie drzwi, upewniam się, że na pewno śpi wychodzę z jej pokoju następnie z mieszkania i zamykam drzwi na klucz. Po chwili staje przed klubem i czekam na kandydata, który już powinien tutaj być....

Widzę jak jedzie samochód, co mnie nie dziwi i wiem, że to on. Tylko pełni członkowie mają u nas motory ze znakiem Anch a dla nas jazda na motorze bez to oznaka, że nie zasłużyliśmy na członkostwo, czyli wstyd się tak pokazać. Samochód parkuje obok mnie i od razu wysiada z niego chłopak ze skrzynka, która miał mi przywieźć.

- Już jestem prez.- Mówi podając mi skrzynkę. – Może mogę w czymś pomóc?

- Nie trzeba możesz wracać do poprzedniego zajęcia, odwiozę ją rano. – Mówię i czekam aż chłopak odjedzie a on wciąż stoi i podnosi mi ciśnienie.- Czego do cholery nie zrozumiałeś? Masz stąd jechać! – Mówię podniesionym głosem.

Nie odzywa się już tylko szybko wsiada za kierownice i odjeżdża a ja spokojnie wracam do mieszkania Arii. Coraz bardziej mnie irytują i będą na siłę pomagać żeby jak najszybciej być członkiem, co jest bez sensu. Nie zostaną członkiem, jeśli nie będą się mnie słuchać i wykonywać moich poleceń, tak jak teraz stał i patrzył na mnie jak by nie rozumiał słowa nie. Mam im zacząć grozić? Albo bronią wymachiwać? Przecież to będzie bez sensu nie mają się mnie bać tylko szanować i ufać mamy być braćmi, rodzina tak jak mój ojciec zawsze powtarzał, jesteśmy braćmi mamy sobie ufać. Każdy, kto ma kamizelkę zawsze może liczyć na innych. Każdy z braci ma wsparcie.

Delikatnie zamykam za sobą drzwi na klucz i idę do kuchni. Włączam światło upewniając się, że nie obudzę Arii i siadam na podłodze. Biorę do ręki latarkę i ponownie patrzę, z czego może cieknąc woda. Huj muszę wszystko rozkręcić i posprawdzać, bo nie widzę, zapowiadało się 10 minut roboty a jak tak dalej pójdzie to zleci mi do rana. Zabieram się za robotę w trakcie, której widzę, że to najprawdopodobniej z syfonu cieknie, który będzie trzeba wymienić. Wyciągam wszystko i widzę, że jeszcze śruba kurwa zgniła. Wszystko czyszczę i zostawiam do rana rozkręcone, teraz przynajmniej nie będzie nic kapać, wiec spokojnie dam rade zasnąć, a rano zajadę kupie, co trzeba i powymieniam. Wracam do salonu, kładę się i okrywam kocem.

-NIKODEM! – Słyszę jak ktoś mnie woła wiec obracam się na drugi bok.- Coś ty mi zrobił z kuchnią? - Nagle czuje na sobie zimną wodę i staje na równe nogi.- Jesteśmy razem wiec nic mi nie zrobisz.- Mówi pewnie i obchodzi.

-Aria poważna jesteś? Zachowujesz się jak dziecko, oblać mnie zimną woda, bo co? Bo nie chciałem wstać?

-Widzisz?- Pokazuje na kuchnie - Wszystko rozwaliłeś. Nudziło ci się w nocy?!

- Uspokój się w końcu muszę jechać kupić ci nowy syfon i śrubę inaczej cały czas będzie kapać a mnie to wkurwiało.- Mówię spokojnie, co jeszcze bardziej ją nakręca. Na szczęście spałem w samych bokserkach, więc biorę rzeczy i znikam w łazience.

- Nie prosiłam cię o pomoc! - Podchodzę do niej, gdy już się przebrałem

- Wiem, zrobiłem to sam z siebie.- Biorę rzeczy, które musze wymienić. – Jadę do sklepu chcesz coś? Potrzebujesz czegoś? –Pytam patrząc na nią.

- Nie nic nie potrzebuje. A tym bardziej od ciebie. – Zakłada ręce na klatce piersiowej i udaje obrażoną.

- Wziąć pod ochronę, kran naprawić a ta się będzie obrażać.- Mówię do siebie wychodząc z jej mieszkania. Ale czy to źle, że mnie bawi? Zabawnie marszczy czoło, gdy się wkurwia.

Wychodzę z jej mieszkania i idę na druga stronę ulicy, pod bar gdzie zostawiłem motor i chwile potem jestem w drodze do sklepu hydraulicznego.

W sklepie przez chwile szukam odpowiedniej rzeczy i przy okazji idę na inne działy patrząc czy nie potrzebuje czegoś do klubu albo do baru. Po pół godzinie wychodzie ze sklepu, pakuje wszystko na motor i jadę z powrotem do mieszkania Arii. Parkuje pod jej blokiem zabieram wszystko i wchodzę do budynku. Do mieszkania wchodzę jak do siebie i widząc ze pije ciepła herbatę i je jakieś kanapki uśmiecham się do siebie w duchu, od razu znikam w kuchni i zaczynam montować nowy pełny syfon, po chwili już zamontowane wiec wstaje i sprzątam po sobie.

- Już nie będzie ci nic kapać.- Mówię

- Ja tylko wynajmuje to mieszkanie nie wiem na jak długo.- Podoba mi się taka pewna siebie

-Syrenko nie uciekniesz mi.... puki się nie dowiem, że będziesz bezpieczna. - Udało mi się wybrnąć a przynajmniej mam taką nadzieje. Jest za szybko żebym jej powiedział, że mi się podoba. Przynajmniej ma już kamizelkę i nie ucieknie daleko. Siadam obok niej. -Dla mnie też masz?- Zabieram jej kanapkę z talerza nie czekając na odpowiedz.

- Sam sobie zrób, moje są.- Mówi przesuwając talerz dalej ode mnie.

- Naprawiłem ci kran i ani herbaty niedostane w nagrodę? – Pytam i chyba szybko tego pożałuje widząc nagle błysk w jej oku.

- Ohh.. faktycznie gdzie moje maniery zaraz ci zrobię. – Mówi, na co jestem w szoku. – Proszę.- Podaje mi po chwile herbatę w kubku i parę kanapek.

Patrzę na to i zastanawiam się czy nie chce mnie otruć. Biorę do ręki talerz i patrzę na kanapki gdzie jest ser jakaś szynka ogórek i pomidor, wszystko wygląda Normanie nawet nie czuć niczego, ale wzrok Arii mi mówi, że coś zrobiła. Biorę szklankę z herbata do ręki i niepewnie robię łyk napoju i zaraz potem, go wypluwam i wstaje.

- Sól do herbaty? – Podchodzę do niej.- Skoro się już dobrze czujesz za 20 min. zaczynasz zmianę w barze. –Mówię wiedząc, że miała nadzieje na wolne. – Ja jadę po twoją kamizelkę i w barze przy wszystkich ci ją wręczę, więc będziesz musiała w niej chodzić. Klucze od mieszkania masz na półce przy drzwiach.

- Ale miałam mieć dziś wolne. – Chwyta mnie za ramie.

-Amelia dałaś popis, że nie czujesz zmęczenia oraz nic związanego z zamknięciem w chłodni wiec oczekuje cię w pracy.- Mówię.- I nie wchodź do biura Szakal tam może rozmowy o prace kelnerki prowadzić. Bardzo szczegółowe rozmowy.- Ubieram buty i nie czekając na jej odpowiedz wychodzę z jej mieszkania.

Po drodze do brata dostaje telefon od Seta, że Elew miał wypadek i jest w ciężkim stanie w szpitalu, wiec zmieniam kierunek i jadę do szpitala dowiedzieć się, co się stało. Kamizelka jeszcze chwile będzie musiała poczekać.

Chwile potem wchodzie do szpitala gdzie podaje imię i nazwisko chłopaka i po chwili wiem już gdzie leży. Pod salą siedzi Montu musiał zmienić Seta chwile temu.

- Co z nim? - Podchodzę do brata.

Szakale Anubisa #1 NicodemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz