Rozdział 9

140 10 1
                                    

No... Bestia. Pewnie sobie pomyślicie, że nudzi mi się, to sobie wymyśliłam jakąś denną historię. Myślcie jak chcecie, nie potrafię panować nad waszymi umysłami(jeszcze). Ale wracając.
Wielka bestia zioneła ogniem, ze swojego łba smoka (tak, cała jest z cieni, ale ogniem to potrafi zaatakować-fart mojego istnienia!). Wtedy, jakby nigdy nic, Nicko wyjął dość długi sztylet (lub jak kto woli krótki miecz) z czarną klingą i przepołowił potwora. Ten chwilę jęczał i zmienił się w garść popiołu.
-Co to do cholery było?!-wrzsnęłam ciężko dysząc.
- Nic takiego, mały potworek. Ale, nie traćmy czasu. Idziemy po tego drugiego.-powiedział idąc dalej.
Gdy wyszliśmy z tego, niedokońca normalnego szpitala, stanęłam w dokładnie tym samym miejscu, w którym przypomiałam sobie o naszyjniku. Wiele myśli krążyło mi po głowie. Przypomiałam sobie chwilę, gdy znalazłam ten przeklęty wisiorek. Samo wspomnienie o lataniu i podpaleniu zeszytu przeprawiło mnie o dreszcze. Po coś to musi być. Po coś to właśnie mnie wybrano. Po coś tu jestem. Ale rodzi się pytanie: po co? Dlaczego ja? Myślałam, o niebezpieczeństwach jakie mi grożą. Poczułam jak obgryzł mi jelita i wtedy wydawało mi się jakby kwas z żołądka podchodził mi do gardla. Chciałam z całego serca wrócić do domu, położyć się wygodnie do łóżka i to wszystko przemyśleć. Ale nie mogłam! Miałam właśnie sobie powrzucać, że nie powinnam się nad sobą użalać-powinnam być odważna. Nagle czyjaś dłoń dotknęła mojego ramienia.Nicko.Uświadomiłam sobie, że patrzę nieobecnym wzrokiem na szpital.
-Wszystko będzie dobrze.- powiedział to z takim przekonaniem, że na chwile mu uwierzyłam. Nicko di Andelo- znany ze swojego uwzięcia, i wielu magicznych zdolności, którymi został obdarzony jako syn Hadesa. Nie byłam jeszcze do końca przekonana co do niego, ale na razie mi pomagał.
-Miło się rozmawia, ale chyba chcesz jeszcze zobaczyć żywego kolegę. Chyba.- powiedział
Ja, idiotka użalam się nad sobą, a jemu grozi okropne niebezpieczeństwo !
-Musimy się do niego szybko dostać- odpowiedziałam.
Mam pewien pomysł....- odpowiedział mój towarzysz z szatańskim uśmieszkiem- Najlepiej zamknij oczy i skup się na oddechu.
Zrobiłam jak kazał. Nagle poczułam jak jakaś niewidzialna siła ciągnie mnie w dół. Jak duch przebiłam ziemię. Czułam się jakbym jechała windą, tylko tu było bardziej wilgotno. -Gotowe. -Powiedział dumnie Nicko.- Możesz otworzyć oczy.
Znów zrobiłam to o co poprosił. Niewiarygodne. Stałam centralnie przed domem Petera. Chciałam zapytać jak się tu znaleźliśmy, ale miałam ważniejsze sprawy na głowie. Szybkim krokiem podeszłam do drzwi i energicznie potrząsnełam klamką. "Cholera!"-pomyślałam-"Zamknięte!"
Już miałam zapytać Nicka, czy może otworzyć te drzwi, urzywając miecza czy coś gdy usłyszałam jakbuy ITIS przewrucił gigantyczną szafę w środku domu a potem krzyk. Przedzierając na wylot głowę krzyk... Jakby ktoś dostał nożem w najbardziej czułe miejsce w jego ciele... Powiem znów...I znów...I znów. To było okropne. Wieleczarnych myśli przedaeło się w głąb mojego umysłu. Tego było za wiele! Te krzyki! Presia! Moce! Chciałam raz na zawsze się tego wszystkiego pozbyć. Znów krzyk, gorszy od poprzednich, jakby naraz wbiło się w jego ciało 100 noży. Tego już za wiele. Pomyślałam o tym co muszę zrobić. Moje ciało zaczęło działać jak maszyna. Powiedziałam coś do Nicka a ten na to pokiwał głową i zmienił się w cień. Ja w niebywałą prędkością widowiskowym kopniakiem z pół obrotu wyłamałam drzwi, które odpadły z zawiasami. I go zobaczyłam... Całego w krwi, siniakach, strupach. Jasnozieloną koszulkę miał w strzępach poplamioną krwią. Dużą ilością krwi. Jeansy nie były w lepszym stanie. Leżał na podłodze przygnieciony komoda. Zemdlał albo z wysiłku, albo z bólu. Podeszłam do niego powolnym krokiem, przesuwając nogą wszystkie przedmioty leżące na mojej drodze. Z bliska wyglądał jeszcze gorzej. Kody dzielił mnie od niego metr łzy podeszły mi do oczu. Przykucnęłam przy nim. Cały czas miałam wrażenie, że to coś, co tu było za ledwie minutę temu nadal tu jest i bacznie się mi przygląda.
- Muszę go zabrać- powiedziałam pod nosem. Wstałam i jak najszybcej postawiłam komodę. Chłodny powiew wiatru przyprawił mnie o dreszcze. Coś się poruszyło w kącie ciemnego pomieszczenia. Jakiś cień. Moje serce zamarło. Co mam teraz robić?
Usłuszałam jakiś szelest za mną. Gwałtownie się odwróciłam. Zobaczyłam tylko powiewającą firankę na tle okna. Serce przyśpieszyło. Czułam jak wyrywa się z mojej piersi.
W tej chwili poczułam mocny cios w plecy. Był tak mocny, że poleciałam na jakieś 5 metrów w przód. Pojawiły mi się mroczki przed oczami. Ledwo wstałam. Obróciłam sie o 180 stopni i moim oczom ukazała się prze wstrętna kreatura. Nie była to mieszanina zwierząt. Oczy przypominały dwa, czerwone lasery. Ludzka czaszka i szkielet ludzkiego ciała, strasznie komponowały się z czarną, podartą szatą. Unosiła się w powierzu, co było dla mnie utrudnieniem.
Zjawa ruszyła ku mnie. Spojrzałam na Petera. Poczułam wściekłość. Gotowałam się w środku. Nie jestem w stanie opisać tego co tam czułam. Nagły przypływ energii. Ruszyłam w stronę bestii.

PISZCIE KOMENTARZE ;)
INTERESUJE NAS WASZA OPINIA NA TEMAT NASZEJ 'KSIĄŻKI'

~~ THE DARK ONE~~
~~ PERFECT GIRL~~

EXTRA GIRLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz