~5~

426 44 8
                                    


Witajcie kochani! Zapraszam serdecznie na kolejny odcinek! A dzisiaj: Tae pali papierosa, Jungkook kupuje kanapkę, a Lisa siedzi. Zapraszam!

Życzę Wam spokojnego weekendu i uważajcie na siebie! I widzimy się już niedługo! Buźka<3

I na koniec oczywiście prośba: jeżeli Wam się podoba, zachęcam do głosowania, komentowania, polecania itd. To naprawdę mobilizuje i bardzo, bardzo to doceniam<3 Buźka!

Jungkook zaciągnął się papierosem i powoli wypuścił z płuc gryzący dym. Chłopak westchnął ciężko i jeszcze raz zerknął kątem oka na drzwi od sypialni. Lisa znowu miała gorszy dzień i zrobiła mu awanturę o źle dobrany odcień serwetek, na weselne stoły. Jungkook nie mając specjalnie dużo czasu między spotkaniami z inwestorami, wysłał Jimina aby odebrał za niego zamówione serwetki. Jak się okazało zamówienia zostały pomylone i zamiast łososiowego różu Jimin odebrał dla niego millenial pink, który zdaniem Lisy nie nadawał się do niczego. Obrażona poszła wcześniej spać do sypialni, zatrzaskując Jungkookowi drzwi przed samym nosem. Chłopak zaśmiał się cicho, zastanawiając się nad abstrakcją w jakiej się znalazł. Rano obmyślał z Tae i Jiminem najlepszą trasę, na przemyt ich towaru wartego prawie milion dolarów, a wieczorami narzeczona robiła mu dramę o kolor jebanych serwetek. Jungkook zaciągnął się mocniej papierosem. Żałował, że nie ma przy sobie czegoś mocniejszego, ale wyznawał zasadę, że nie używał tego czym handlował. Tej zasady nauczył go jego poprzednik, który namaścił Jungkooka jako swojego następcę.

 Chłopak dobrze pamiętał moment, gdy razem z Tae wylądowali na ulicy. Jungkook nigdy nie przyznał tego głośno, ale Tae miał rację. Ucieczka z domu dziecka to jedno, ale przeżycie na ulicach Seulu, to całkiem inna historia. Na początku było okropnie. Starali się kraść jedzenie z napotkanych na swojej drodze barów i sklepów, a gdy nocami było im zimno, znajdowali puste pudła i spali w nich razem, mocno się do siebie tuląc. Z biegiem czasu nauczyli się lepiej kraść i znajdować opuszczone budynki, aby przetrwać kolejne noce. Nauczyli się dbać o siebie nawzajem i pilnować, aby nikt ich nie skrzywdził. Ale nie zawsze to im się udawało. Jungkook pamiętał bardzo dobrze, gdy pewnej nocy wyszedł sam poszukać czegoś do jedzenia. Napotkał wtedy na swojej drodze dwóch podejrzanych gości. Ci bez powodu złapali go za kark i uderzyli kilka razy po twarzy, twierdząc, że krzywo na nich spojrzał.

-Taki z ciebie cwaniaczek? - mężczyzna z blizną pod okiem wyszczerzył szeroko żółte zęby - myślisz, że jesteś taki twardy?

Jungkook w odpowiedzi napluł mu na buty. Drugi z nich zarechotał głośno widząc obrzydzenie na twarzy kolegi, a następnie wymierzył Jungkookowi mocny policzek. Chłopak upadł na ziemię, łapiąc się z bólu za twarz.

-Och, za mocno? - drwił z niego mężczyzna.

-Ty dupku! - zdołał z siebie wydusić Jungkook.

Obaj mężczyźni zarechotali głośno, a ten z żółtymi zębami nachylił się nad jedzeniem, które niósł Jungkook.

-To wszystko co masz? - spytał dotykając zapakowanego chleba - żałosne!

-Nie! - krzyknął chłopak, ale było już za późno. Mężczyzna nadepnął butem z całej siły na jedzenie i zniszczył je doszczętnie.

Jungkook zerwał się z ziemi i z całej siły wparował w mężczyznę, przygwożdżając go do ściany. Z całych sił okładał pięściami jego brzuch, chcąc go zranić.

-Już wystarczy! - drugi z mężczyzn złapał go za włosy i pociągnął do tyłu. Jungkook wyrywał się mu, drapiąc go paznokciami po dłoniach.

KINGS OF SEOUL       ***taekook***Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz