Rozdział 6

32 7 5
                                    

Pierwsza i w zasadzie ostatnia wymiana wiadomości z Clayem skończyła się zaproponowaniem spotkania. Na spokojnie, w kawiarni, również na trzeźwo. Umówiliśmy się na poniedziałek o godzinie osiemnastej w mojej ulubionej kawiarni Tatte.

W sobotę leczyłam kaca, leżąc cały dzień w łóżku z jakimś jednosezonowym serialem i czekoladą. Później z laptopa przerzuciłam się na telewizor i razem z tatą obejrzeliśmy wieczorem premierowy film. W niedzielę pozostało mi odrobienie zaległych lekcji. Ale każdą czynność robiłam niespokojnie. Clay naprawdę zawirował mi w głowie i wizja spotkania była niezwykle ekscytująca. Za nic nie chciałam, żeby moje wyobrażenie na jego temat nie uległo zmianie.

Albo przynajmniej się nie pogorszyło.

Więc oczekiwanie i niecierpliwość towarzyszyły mi non stop, niezależnie od tego, jak bardzo starałam się odciągnąć od nich umysł. W końcu poniedziałek nadciągnął i wcale nie było lepiej. Siedzenie w szkole nagle zrobiło się niebotycznie uciążliwe.

- Dziewczyno, przebierasz się od dziesięciu minut! – skrzyczała mnie już z samego ranka Casey, gdy w szatni błądząc umysłem gdzieś daleko nie umiałam nawet odwiesić kurtki na swój wieszak. – Skup się, wytęż resztki mózgowia i zasznuruj buty porządnie.

- Dlaczego nie kupiłaś mi drożdżówki jak zawsze? Wzięłaś ostatnią, czy jak? Halo? Abby! – Liam klasnął mi tuż przed oczami podczas przerwy na lunch, gdy siedzieliśmy przy naszym stole i wróciłam z jedną bułką, choć zawsze kupuję dwie. Ten dzień zdecydowanie nie był mój.

Starając się wrócić na ten świat przeszłam się jeszcze raz, kupiłam jego ukochaną drożdżówkę z serem i budyniem, po czym wróciłam do stołu.

- Mamy dziś jakieś kartkówki? – spytałam ich oboje.

Oboje przecząco pokręcili głowami.

- Dobrze. Nie jestem wystarczająco skupiona.

- Co cię tak rozprasza, Abby? – rzuciła wyzywająco Casey. – Czyżby wizja spędzania kolejnych popołudni z nowym kolegą?

Przewróciłam oczami. Czyli znów wracamy do tego, jak wielki błąd popełniłam, chcąc zawalczyć o swój cel.

- Jakim kolegą? – Liam zafalował brwiami.

- W sumie, jakby pomyśleć, to nawet dwoma. Wiele cię ostatnio ominęło. Wyjaśnij wszystko, Abby – prychnęła i odeszła, wyrzucając po drodze pojemnik po swojej przekąsce.

Cholera. Niedobrze.

Stanowimy paczkę od pierwszej klasy szkoły średniej. Najpierw poznałam się z Casey, a po czasie dołączył do nas Liam. Nauczycielka na lekcji przydzieliła go do naszej trzyosobowej grupy do projektu z podstaw dziennikarstwa i szybko polubiłyśmy chłopaka. Teraz spędzamy praktycznie każdą dłuższą wolną chwilę w tych przeklętych murach, jednak Liam to dalej chłopak. Z nim mam inne tematy. Plotki o chłopakach są zdecydowanie dla Casey, choć teraz chyba nawet nie dla niej. Liam nie jest gejem, żeby mój monolog o pięknych perfumach, miękkich włosach i szerokich torsach jakoś magicznie mógł zamienić się w dyskusję.

- Jednego poznałam w piątek na imprezie z nią – skinęłam głową na miejsce, na którym jeszcze chwilę temu siedziała dziewczyna. – Ciężko mi mówić o konkretach, bo byłam ultrapijana. Ale na pewno sprawiłam mu trochę słówek, których nie powinno się wypowiadać do ludzi poznanych przed kilkoma minutami. Dziś się z nim widzę. Wieczorem. No i to jest mój główny powód naćpania.

- W porządku. Rozumiem – podejrzliwie przytaknął – A... Ten drugi?

- Kojarzysz Seana Lawsona?

Twoją ręką✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz