Rozdział 16

26 4 4
                                    

Atmosfera zupełnie zmieniła się po tym, jak wyjawiłam mu trochę swoich myśli. Trochę za dużo myśli. Ja znów wróciłam do myśli o poprzednim wieczorze, a on skupił się na literkach. W tym czasie wyciągam laptopa. Po chwili orientuję się, że sprzęt chodzi dużo wolniej. Otwieram menadżera pamięci, żeby zobaczyć, co mogło to spowodować. I nagle dostrzegam, że pasek zajętej pamięci jest prawie pełen, a w dodatku czerwony.

- Co jest, przecież ja tu prawie nic nie mam – mamroczę pod nosem.

Jednak dopiero gdy otwieram jeden z folderów na pulpicie widzę to. Kilka sekundowych urywek plików audio. Wszystkie zatytułowane losowymi znakami interpunkcji, jakby ktoś uderzył pięścią w klawiaturę. Uruchamiam pierwszy. Jakaś popowa, zwyczajna piosenka. Jednak klikając w kolejny folder sytuacja się powtarza. I po chwili odkrywam, że w każdym zakamarku mojego komputera, są poukrywane takie fragmenty, ponazywane również takimi znakami, żebym nie znalazła ich zbyt szybko wstukując je zwyczajnie w wyszukiwarkę.

Nawet nie chcę myśleć, ile tego jest, że zajęło jakieś czterdzieści gigabajtów.

Otwierając je po kolei rozpoznaję kolejne piosenki popularnych artystów. Conan Gray, The Neighbourhood, Chase Atlantic, Nirvana, Depeche Mode. Puszczam je wszystkie, aż w końcu przy którymś słyszę ciche parsknięcie. Odwracam głowę w lewo jak w zwolnionym tempie i napotykam widok Seana, który niemal wciska sobie twarz do środka, żeby tylko nie wybuchnąć śmiechem i jest czerwony jak pomidor, a nadal udaje uważnie wpatrzonego w kartkę. Wystarcza jedno krótkie spojrzenie na mnie, żeby wybuchł głośnym rechotem. Zrozumiawszy, że to odwet za moje kilkaset wiadomości w samym środku nocy, wzdycham i zamykam klapę. Cholerny informatyk. Haker i włamywacz, a nie informatyk!

- Ja sobie to wyczyszczę. Tylko później – zapewniam go. – Skup się.

- Najlepsza muzyka, mówię ci.

Gdy się uspokaja, wraca do kartki. Wykorzystując moment jego skupienia sięgam po telefon. Widzę, że mój rywal konkursowy przyjął zaproszenie do znajomych, więc od razu piszę krótką wiadomość.

Ja: Cześć, jestem Abby i też biorę udział w konkursie kaligraficznym. Chciałbyś się spotkać, wymienić doświadczeniem?

Patrzę, ale nic nie widzę będąc myślami zupełnie gdzieś indziej. Nie widzę, jak Sean trzyma długopis ani jak prowadzi linię.

Paulo: Jasne. Jutro, kawiarnia Tatte o osiemnastej?

Wysyłam tylko ikonkę uniesionego kciuka.

- Jest w porządku?

Gdy słyszę jego głos wyrywam się z zamyślenia i blokuję telefon, po czym wkładam go do kieszeni. Chyba dopiero teraz to wszystko zaczyna naprawdę docierać i boleć.

- Sean, przepraszam cię, ale chyba musimy dziś zrezygnować. Nie umiem się w ogóle skupić. Nie jestem w stanie cię dziś nic nauczyć.

- W porządku – zerka na mnie podejrzliwie i dodaje: A jutro?

- Napiszę ci. Ale najpewniej w kolejnym tygodniu.

- Rany – wzdycha. – Jaki huragan musiał przejść w twoim życiu, że już nie są tylko „literki i literki".

- Zerwaliśmy. Z Clayem. Potrzebuję kilku dni, żeby się ogarnąć.

- Nareszcie – mruczy pod nosem.

Przesłyszałam się?

- Co, proszę?

- Mówię tylko, że to najwyższa pora.

- Chyba sobie żartujesz. Skąd taka myśl? Skąd sugestia jak mam postępować w moim własnym związku?

- Górujesz nad tym idiotą.

Twoją ręką✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz