Ciągnę za sobą torebkę i pospiesznie szukam w niej kluczyków. Drżącymi dłońmi wkładam je do klamki i otwieram z zamachem drzwi. Od razu odpalam silnik i ruszam z piskiem opon w kierunku domu Seana.
Gdy stoję na czerwonych światłach, wyciągam z kieszeni spodni telefon. Montuję go w uchwycie przyczepionego do przedniej szyby i wybieram numer Paula.
Pierwszy sygnał.
Drugi sygnał.
Trzeci sygnał.
Odbierz, błagam, odbierz!
Czwarty sygnał.
Odbiera.
- Abby, nie żartowałem - nie marnuje czasu na powitanie. - Zostaw mnie w spokoju.
- Paulo, muszę się dowiedzieć wszystkiego. Dlaczego cię dziś nie było?
- Zgrywasz idiotkę czy nią jesteś?
- Paul, nic nie wiem, do cholery! Twoja nieobecność była dla mnie największą niespodzianką tego konkursu.
- Twój chłoptaś przyszedł do mnie wczoraj i pobił mnie tak, że nie zostawił na mnie zdrowego miejsca! Złamał mi nos, kilka kości w ramieniu i jedno żebro. Nie wiem, kiedy wyjdę ze szpitala, a ty się mnie pytasz, dlaczego nie poleciałem do Kalifornii!
Przestaję oddychać. Nie wiem, jak się ruszyć, nie wiem, jak zamrugać. Ledwo przykuwam uwagę do drogi.
- Nic o tym nie wiedziałam. Ja...
Słowa grzęzną mi w gardle. Pocieram dłonią twarz, nie wiedząc, co się dzieje.
- Zarzucałaś mi, że to ja gram nieczysto, bo złamałem ci ten pieprzony palec. Patrz, co robisz teraz. Patrz, co zrobiłaś cztery lata temu.
Praca w Bibliotece Kongresu. Doskonale pamięta.
- Jak tylko wrócę do formy, wracam do Brazylii – kontynuuje. – Przyjechałem tu, żeby zdobyć pracę, ale później w nadziejach trzymał mnie tylko ten pierdolony konkurs. Zablokuję twój numer, jeśli spróbujesz choć raz do mnie zadzwonić. Abigail, chcę ci tylko powiedzieć, że jesteś okropnie uzdolniona i wcale tego wszystkiego nie potrzebowałaś, żeby wygrać konkurs w Kalifornii. Ale jesteś też straszną suką. Niezwykle przebiegłą suką. Daleko zajdziesz i wiele dosięgniesz.
I się rozłącza.
Gdy sens jego słów do mnie dociera, wyrywam telefon z uchwytu i rzucam nim o sąsiedni fotel. Odbija się od niego i wpada w jakąś szczelinę. Wciskam pedał gazu najmocniej jak umiem. Grubo przekraczam limit, ale nic nie powstrzyma mnie przed dopadnięciem Seana jak najszybciej.
Pukam gwałtownie do drzwi. Jakbym miała mechaniczną rękę. Zaczynają mnie od tego boleć kostki, ale to ignoruję. W końcu otwiera mi jakaś kobieta. Pewnie matka Seana.
- Pali się? – nie szczędzi się na żadne powitanie. Już widzę, po kim syn odziedziczył charakter.
- Dzień dobry, przepraszam za najście, ale pilnie potrzebuję porozmawiać z Seanem.
Patrzy na mnie, jakbym uciekła ze szpitala psychiatrycznego. W końcu nie odrywając ode mnie wzroku woła syna. Dopóki go nie ma wykorzystuje okazję.
- Kim pani jest?
- Jego koleżanką z klasy. Choć uważam, że powinien robić to lekarz, leczę też pani syna z dysgrafii.
Kobieta robi na sekundę minę, jakby doznała olśnienia, ale znów wraca do naturalnego wyrazu twarzy, gdy widzi, że schodzi Sean. Wycofuje się i kieruje po schodach.
CZYTASZ
Twoją ręką✔
RomanceOPIS: Abigail Stephens to inteligentna, ambitna dziewczyna, która w życiu poświęciła mnóstwo dla swojej największej pasji - kaligrafii. Robi wszystko, aby dostać się na wymarzoną uczelnię, na którą chodziła kiedyś jej matka. Sean Lawson cierpi na dy...