R9

558 36 82
                                    

Gdy byliśmy już na recepcji to zadzwoniłam dzwoneczkiem, który był na blacie. Po chwili przyszła kobieta w blond włosach, na moje oko pod 30. Usiadła przy biurku i zmierzyła mnie wzrokiem i uśmiechnęła się w stronę Jake'a. Nie chciałam już narzekać. 

Vanessa: Dzień dobry, jestem Vanessa. W czym mogę Ci pomóc? -zatrzepotała rzęsami.

Jake: Poprosimy pokój dla dwóch osób. -powiedział całkiem nie zwracając uwagi na nią.

Vanessa: Mam rozumieć, że dwa osobne? -spojrzała tym razem w moją stronę ze sztucznym uśmieszkiem.

-Nie, dwuosobowy pokój. Najlepiej z jednym łóżkiem, bo nie lubimy spać osobno.-tym razem postanowiłam się odgryźć. Na dodatek, żeby bardziej ją zdenerwować, przytuliłam się do Jake'a. Chłopak na szczęście załapał o co mi chodzi i objął mnie jedną ręką.

Blondynka prychnęła pod nosem i nie odezwała się. Robiła coś na komputerze i po chwili położyła na blacie kartę do pokoju wraz z jakąś karteczką. Jake chciał je wziąć ale wyprzedziłąm go.

Vanessa: Pokój 205, miłego pobytu. -fuknęła obrażona.

Nie odpowiedziałam nic tylko poszłam w stronę windy. Nacisnęłam guzik i czekając na windę, rozwinęłam karteczkę. Ta baba napisała na niej swój numer i dopisała, że jest dzisiaj wolna o 20.

-Oj nie. Tak nie będzie. -powiedziałam do siebie.

Jake: Co się stało? -zapytał chłopak, gdy podszedł do mnie.

Olałam całkiem jego pytanie, zostawiłam torbę i poszłam znowu na recepcję.

-Słuchaj no laleczko. Znajdź sobie kogoś wolnego. -podniosłam głos. -Jeśli jeszcze raz zobaczę jakąkolwiek próbę podrywania mojego chłopaka to twoje włosy tak samo skończą. -na ostatnie słowa wyjęłam zapalniczkę z kieszeni i podpaliłam papier z jej numerem. -Rozumiemy się?

Dziewczyna kiwnęła tylko głową. Uśmiechnęłam się w jej stronę i rzuciłam jej na biurko nadal palącą się kartkę. Vanessa wrzasnęła i zaczęła to gasić, a ja odwróciłam się w swoją stronę.

Zobaczyłam, że Jake chyba obserwował całą sytuację, bo miał uśmiech od ucha do ucha. Zabrałam swoje rzeczy i weszłam do windy, która już od dłuższego czasu czekała na nas. Brunet wszedł za mną, nadal szczerząc się.

-A ciebie co tak bawi? -zapytałam, gdy ruszyliśmy.

Jake: Mnie? Nic. -próbował udawać poważnego, ale jego mina mówiła wszystko.-Nie no tak serio to nieźle powiedziałaś tej babie. Aż sam nie mogłem uwierzyć, że potrafisz być taka groźna. Serio, strach się bać. 

Zaśmiałam się na jego słowa.

-Fakt. Może trochę przesadziłam, ale sobie zasłużyła. 

Jake: Jedno mnie też zdziwiło. Nazwałaś mnie swoim chłopakiem.

Poczułam, że robię się czerwona. Nie wiem czy powinnam go tak nazywać, skoro oboje nie wiemy na czym stoimy.

-Coś musiałam powiedzieć, żeby się odczepiła. -mruknęłam i na szczęście winda dojechała na górę. Wyszliśmy i popędziłam, żeby otworzyć pokój. Chcę się położyć i uniknąć konfrontacji z chłopakiem. 

Gdy drzwi wreszcie się otworzyły to weszłam do środka, rzuciłam gdzieś torbę w kąt i rzuciłam się na łózko. Wypuściłam głośno powietrze z ust. Niech ten dzień wreszcie się skończy.

Słyszałam, że Jake zamknął drzwi i odłożył swoje rzeczy. Po chwili położył się na łóżku.

Jake: "Mojego chłopaka". -powiedział przybliżając się do mnie.

•Raven• DUSKWOOD ||Jake x Mc||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz