Większość lotu przespałam, a resztę czasu przegadałam z Jake'm.
Po prawie ośmiu godzinach, wreszcie nasze nogi stanęły na amerykańskiej ziemi. Podekscytowanie ogarnęło mnie dopiero, jak wyszliśmy z lotniska.
-Musimy pojechać po telefony. Chcę Jessy dać znać, że wszystko jest w porządku.-powiedziałam, gdy wsiadaliśmy do taksówki.
Jake: Oczywiście.-chłopak uśmiechnął się w moją stronę i powiedział kierowcy, gdzie ma jechać.
Całą drogę wpatrywałam się w szybę samochodu, chłonąc każdy centymetr z widoku. Time Square jest tak piękny, że żadne słowa nie potrafią tego opisać. To trzeba zobaczyć.
Zatrzymaliśmy się pod sklepem z elektroniką, Jake wysiadł, a ja czekałam w aucie.
Kierowca: Jak panienka jest sama, chętnie podwiozę, a rozliczymy się w inny, lepszy sposób.-powiedział łamanym angielskim i spojrzał w lusterko, puszczając oczko do mnie.
Gość z wyglądu miał około 40 lat. Jego broda sięgała mu do klatki piersiowej, a z postury był dosyć przygarbiony i otyły.
-Tak się składa, że nie jestem sama. Jak mogłeś zauważyć jechałam z moim chłopakiem. Na dodatek w kieszeni mam nóż, który jest bardzo ostry i nie przepada za oblechami po 40, którzy szukają zaczepki.-uśmiechnęłam się sarkastycznie.
Mężczyzna wyrazie się wystraszył, ale brnął dalej.
Kierowca: Lala, błagam cię. Na lotnisku nie przepuścili by cię z nożem w kieszeni.
Pewna siebie sięgnęłam do lewej kieszeni kurtki i poczułam coś zimnego i ostrego. Naprawdę miałam nóż.
Wyciągnęłam ostrze i obróciłam go w dłoni, tak aby ten facet go zobaczył.
Kierowca: Uhm...gdzie jedziemy dalej?-spoglądał już tylko przed siebie.
Miałam już się odezwać ale zauważyłam, że Jake wyszedł ze sklepu z dwoma pudełkami w dłoni.
Jake: Proszę jechać pod hotel "Marmur".
Mężczyzna kiwnął głową i odpalił silnik.
Dyskretnie schowałam nóż do kieszeni. Jestem pewna, że Jake mi go podrzucił.
Po kilku minutach podjechaliśmy pod hotel.
Jake: Ile się należy?-zapytał wyciągając portfel.
Kierowca: Na koszt firmy. Miłego pobytu w mieście.-powiedział dosyć zestresowany.
Jake spojrzał na niego z zaskoczeniem. Wysiadł i później poczekał na mnie. Zamykając drzwi rzucił na fotel banknot 20 dolarowy.
Chłopak zabrał nasze bagaże, a ja wzięłam telefony.
Weszliśmy do budynku i bardzo zadziwił mnie wygląd wnętrza. Z lewej strony wejście do ogromnego kasyna, a z prawej recepcja ciągnąca się aż do wind, które znajdują się na samym końcu.
Odebraliśmy nasz pokój bez większych problemów i wjechaliśmy na 9 piętro, gdzie znajdował się nasz pokój.
Przyłożyłam kartę do drzwi i było słychać jak zamek odblokowuje się.
Wpuściłam bruneta pierwszego z rzeczami, które odłożył obok szafy.
Sama weszłam do środka, odłożyłam torbę podręczna i położyłam się plecami na łóżku.
-Właśnie spełniam jedno z moich największych marzeń.
Jake: A masz jeszcze jakieś?-powiedział rozkładając sprzęt na jakimś stoliku.
CZYTASZ
•Raven• DUSKWOOD ||Jake x Mc||
Fanfiction*Okładka nie jest mojego autorstwa!!!* !KSIĄŻKA ZAWIERA SPOJLERY! Koszmar zakończył się. Hannah odnalazła się, a człowiek bez twarzy został złapany. Vi- najważniejszy element układanki. Dziewczyna, która została w to wszystko wciągnięta bez jakiegok...