Rozdział 9

82 4 1
                                    


Diana pozwoliła swoim zwinnym palcom prześledzić skórzane okładki książek ustawionych na półce .Znów była w swoim starym pokoju w pałacu .Będąc tam z powrotem ,czułam się surrealistycznie .Dom nazywała ten pokój ,ale czas wszystko zmienia i bardzo pragnęła wrócić do swojego prawdziwego domu .To nie było miejsce ,to ludzie .Jej dom był z Timothee i Nicholasem .To Adrian ,Armie i Kian zawsze ją pocieszali .Kamienne mury ,które ją otaczały ,sprawiały wrażenie więzienia ,które sama stworzyła .

Usiadła na skraju łóżka i położyła ręce na kolanach .Diana była wyczerpana wydarzeniami dnia .Pragnęła cofnąć czas do zaledwie kilku godzin temu ,kiedy była bezpieczna w ramionach Timothee .Jej twarz poczerwieniała na myśl o jego wyznaniu .Sięgnęła do swoich ust i przejechała po nich .Zatraciła się w myśleniu o jego oczach i nie zauważyła nagłego otwarcia drzwi .Jej ojciec wmaszerował i przeprosił strażników podchodząc do krzesła przy kominku .

-Minęło trochę czasu -rozłożył ręce na oparciach krzesła .

-Przypuszczam ,ze zbliżyłaś się do tych kłopotliwych wieśniaków .

-Oni nie są źli -nos jej się rozszerzył ,a głos załamał .

-Otwarcie łamią prawo -mruknął Edward ,podnosząc kubek do ust .Diana wiedziała ,ze to najprawdopodobniej wino lub rum i wzdrygała się na jego codzienny nawyk .

-Prawo jest złe -Diana rzuciła mu wyzwanie .Pochylił się do przodu i spojrzał na nią .

-Co powiedziałaś ?-powietrze dmuchnęło mu przez nos jak rozwścieczony byk .

-Twój lud głoduje !Strażnicy nadużywają swojej mocy i biorą na cel słabych !To chaos!-Diana wstała z łóżka i podeszła do ojca ,a nowo odkryta pewność siebie wypełniła jej żyły .

-Trudno jest rządzić królestwem -jej ojciec próbował zamieść sprawę pod dywan ,ale Diana nie miała z tym nic wspólnego .

--Tak mocno ,ze musisz podnieść cenę żywności do tygodniowej pensji?-niechęć Diany do ojca rosła z każdą minutą .

-Jak myślisz ,co płaci za całe to wino !-jej ojciec zażartował ,podnosząc ręce .kubek ,który trzymał ,wylał trochę płynu na kamienną ziemię ,pozostawiając ciemnoczerwoną kałużę .Diana nie chciała mu odpowiedzieć i dać mu satysfakcji i irytacji .Zdał sobie sprawę ,ze nie będzie mówić dalej i postanowił mocniej naciskać guziki .

-Jesteś blisko z tym chłopakiem Timothee -Edward zauważył ,ze Diana wzdrygnęła się na wzmiankę o nim i kontynuował -I nie próbuj temu zaprzeczać .Nie jestem cholernym głupcem .Tylko dziewczyna może sprawić ,ze chłopak zachowuje się jak głupcem i jest cholernym idiota -Edward wziął kolejny łyk wina i czkał .

-Czy to źle?-dłonie Diany były splecione ,a oczy spuszczone w dół .

-Książe Charlie jest twoim narzeczonym i nie chcę więcej słyszeć o Timothee !-próbował wstać ,ale zatoczył się z powrotem na pluszowy fotel .Był mocno nietrzeźwy .

-Timothee jest bardziej męski niż książę Charlie!-Diana nie miała nic przeciwko ,jeśli jej ojciec ją zbeształ ,ale mówienie źle o Timothee przekroczyło granicę .

-Jak śmiesz tak mówić do swojego ojca!

-On jest większym mężczyzną niż ty kiedykolwiek będziesz !-Diana odezwała się za wcześnie i jej ojciec zdołał wstać .Przeszedł przez pokój i nagle poczuła ostry ból na policzku .Edward ją spoliczkował .Jedynym dźwiękiem ,jaki można było usłyszeć ,był okrzyk zaskoczenia Diany .Uniósł palec na znak ostrzegawczy .

-Za dwa tygodnie poślubisz księcia Charliego i zdobędziesz jego armię .Wypełnisz swój obowiązek i dasz mu spadkobierców .Przede wszystkim zamknij się i patrz ,jak miażdżę Timothee i jego ludzi .-Edward wyszedł przed drzwi ,twarz czerwona i pełna gniewu .Zamiast sięgnąć do ust jak zakochana nastolatka ,jak to zrobiła kilka minut wcześniej .Diana wyciągnęła rękę i ujęła jej zraniony policzek .

Ciężka jest koronaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz