Rozdział 12

87 4 0
                                    


Dźwięk rezonujących huków wypełnił chłodną noc .Timothee stał na wzgórzu i patrzył ,jak liczne trebusze wystrzeliwują ogniste kule w kierunku starzejących się kamieni dużego zamku .Patrzył ,jak jego ludzie wtaczają duże głazy na broń ,owijają ją listowiem i podpalają .

Noc była długa ,a słońce zaczęło wschodzić na horyzoncie .Diana chodziła po obozach ,szukając Timothee ,zanim w końcu zauważyła go na wzgórzu .Podeszła do niego i po jego posturze poznała ,ze jest wyczerpany i wzburzony .

-Powinieneś odpocząć-mówi mu Diana ,owijając ręce wokół jego talii od tyłu .Nie wiedziała ,czy powinna być z nim tak blisko .Wiedzą ,ze są tam uczucia ,ale nigdy nie mieli czasu ,by się nami zająć .

-Odpocznę ,kiedy to królestwo będzie wolne -jego odpowiedz była dosadna ,gdy położył ręce na dłoniach Diany .

-To królestwo nadal tu będzie jutro ,Timothee .Proszę ,dla dobra wszystkich ,prześpij się -Diana rozumowała .Odwrócił się do niej twarzą ,ich ramiona wciąż obejmowały się nawzajem .

-Walczę o tę szansę od lat .Jestem tutaj ,na zamku ,w końcu pokazując siłę zjednoczonych ludzi .Jak mogę teraz odpocząć ,kiedy jesteśmy tak blisko zwycięstwa ?-jego stres przekraczał wszystko ,co widziała u niego Diana .

-Możesz jeszcze trochę poczekać -ton Diany był ostateczny i jedną ręką pogłaskała go po policzku -Przychodzić -opuściła jego uścisk i chwyciła go za rękę ,po czym ruszyła gruntową ścieżką przez obóz .Zaprowadziła go do jego namiotu .

-Wrócę za pięć minut ,a ty lepie bądź w łóżku do tego czasu .Idę sprawdzić ,co z Nicholasem .Timothee skinął głową na jej słowa i zaczął się przygotowywać ,podczas gdy ona wychodziła z namiotu .Uznał ,ze lepiej będzie posłuchać jej niż jego nadpobudliwego umysłu .

Kiedy Diana wróciła ,zobaczyła ,jak Timothee chwyta nowy podkoszulek ,który leżał złożony na brzegu jego łóżka .Zobaczyła ,ze jest bez koszulki i odwróciła się z dzikim rumieńcem na twarzy .Timothee zdawał się tego nie zauważać ,a jeśli tak ,to nic nie mówił .Poszedł do swojego oddzielnego pokoju i położył się do łóżka .

Diana była w swoim pokoju ,przewracając się na łóżku .Głośny hałas broni oblężniczej i krzyki ludzi w oddali brzmiały bliżej niż oni .To nie pozwalało jej zasnąć ,gdy w jej żołądku formować się niepokój .Wpatrywała się w płótno nad sobą ,żałując ,ze nie jest z powrotem w Islegold .Diana usiadła i zdjęła z niej kołdrę .

Wyszła ze swojego miejsca i weszła do głównej części namiotu .Jej wzrok padł na puste kielichy ustawione na dużym stole otoczonym pergaminem i mapami .Z jej rozchylonych ust wydobyło się westchnienie .Każda mijająca minuta była o krok bliżej zwycięstwa ,a nie chciała przegrać .

Stopy Diany ruszyły się w stronę i znalazła się przed pokojem Timothee .Jej ręka zatrzymała się tuz przed odsunięciem zasłony na bok .

Co robisz? jej umysł pracował na pełnych obrotach .Wracaj do łóżka .Zrobiła krok do przodu i odsunęła zasłonę na bok .Jej oczy spoczęły na Timothee .Leżał w łóżku ,odwrócony do niej plecami .Zaczerwieniła się i wbiła wzrok w ziemię .

-Diana ?Wszystko w porządku?-Timothee przesunął się w jej stronę .Diana podniosła wzrok i jej oczy spotkały się .Świece i ogniska z zewnątrz rzucały delikatny blask na płótna .

-Po prostu -bolała ją głowa -Po prostu nie mogę spać -przyznała się .Timothee patrzył na nią zastanawiając się ,co zrobić .Nie trwało długo ,zanim odsunął się od niej i podniósł koniec koca .Wskazał puste miejsce obok siebie .

Ciężka jest koronaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz