Rozdział 6

112 5 0
                                    


-Nie zaprzeczę ,ze śmierć jest tuż za progiem -krzyknął Timothee do setek mężczyzn ustawionych wokół niego .Znajdowali się na polu naprzeciwko Islegold .Królowie zobaczyli ich zbliżających się i zajęli pozycje obronne .

-Nie zaprzeczę ,ze wielu z was umrze .Macie prawo to wiedzieć .Macie też prawo do wolności Wolności ,której wasz tak zwany Król nie daje !-mężczyźni obserwujący Timothee zahukali zgodnie .Dźwięki falujące przez otwarte pole .

-To jest nasza ziemia! Tchórze ,którzy walczą dla Króla ,nie pozwolą wam być wolnymi !Odmówią wam tego !Czy będziecie siedzieć i pozwalać na to ?Niech najeżdżają wasze wioski ,gwałcą wasze kobiety i zabijają wasze dzieci !Czy siedzisz tam i patrzysz ,jak palą wszystko ,za czym kiedyś się opowiadałeś?-Jego armia zaczęła się niepokoić .Pragnęli walczyć o swoje prawa i bliskich .

-Walcz ze mną! Opowiadamy się za naszą ziemię i niegdyś wspaniałym krajem .Będziemy walczyć i zwyciężymy !Pieprzyć Tchórzy ,którzy niszczą nasz kraj .Co najważniejsze ,pieprzyć króla!-Timothee zakończył swoje przemówienie .Armia ludzi zaczęła walić mieczami w tarcze. Wszyscy byli w rozterce .Królewski strażnik ,który był na drugim końcu ,zadrżał ze strachu na ten dźwięk .Widzieli ,ze rewolucjoniści są gotowi do walki .Timothee przesunął się wzdłuż linii ,przygotowując się do rozpoczęcia bitwy .

-Pieprzyc króla!-wszyscy odkrzyknęli się .Timothee poczuł przypływ odwagi .Był gotowy do walki. 

-Wszyscy ludzie ,chodźcie za mną!-Timothee dobył miecza i zaczął szarżować ,a setki ludzi podążały za nim .I tak zaczęła się bitwa .

------------------------------------------------------------------------------------

Krew .

Krew ,błoto i krzyki bólu przetaczały się przez pole jak farba na płótnie .Artysta przechodzi przez śmierć i nie było możliwości zatrzymania jego twórczości .Timothee jeździł od człowieka do człowieka ,siekając i torując sobie drogę do Islegold .Jego zbroja była wgnieciona ,a energia jeszcze bardziej .Potężny mężczyzna ,mniej więcej dwa razy większy od niego ,rzucił się na niego ,wydając okrzyk wojenny .Timothee uniósł miecz na czas ,by zablokować pierwszy cios .

Bolały go mięśnie ,a rany paliły .Błoto było wszędzie .Było tak dużo śmierci ,ze trudno było to zobaczyć .Odepchnął od siebie miecz mężczyzny .Wykorzystując tymczasowe ogłuszenie przeciwnika ,ciął mu gardło z boku .Między napierśnikiem mężczyzny a hełmem była niewielka szczelina .Timothee zobaczył ,jak krew tryska na ziemię .Potężny mężczyzna jedną ręką trzymał się za szyję .

Olbrzym zdawał się bardziej podsycać gniewem .Zaszarżował na Timothee i walczyli tam i z powrotem .Zderzenie ich mieczy i innych wokół nich wydaje wysokie dźwięki ,co stanowi wyraźny kontrast z głębokimi  krzykami i okrzykami bólu .Timothee stracił na ułamek sekundy rachubę .To wszystko .Chwila wahania i został skopany na ziemię .Mężczyzna pochylał się nad nim ,unosząc swój wielki miecz na ramionach .Gdy miał zamiar zabić Timothee ,miecz przebił mu brzuch.  Krew spadła na Timothee .Większy mężczyzna opadł ,a Timothee odtoczył się w samą porę .

-Potrzebujesz pomocy ,bracie ?-czyjaś ręka znalazła się nad nim .Timothee zmrużył oczy w świetle słonecznym i zobaczył stojącego nad nim Adriana .Timothee wziął go za rękę i wstał .Oboje spojrzeli na tocząca się wokół nich bitwę .Wszyscy obecni wrogowie byli zaangażowani w bitwę .Jeden z żołnierzy Timothee podbiegł do niego .

-Widziałem kilku ludzi króla zmierzających w stronę obozu !-te słowa wywołały falę większego niepokoju w Timothee .Idą za Dianą .Jego myśli zdradzały jego spokój .Odwrócił się do swojego przyjaciela i Adriana zobaczył jego desperackie spojrzenie .

Ciężka jest koronaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz