-Adrian ,kwiatuszku ,bądź ostrożny !-Diana zawołała ze swojego miejsca na kocu rozłożonym na polu przed zamkiem .Ośmiolatek roześmiał się w odpowiedzi i wspiął się dalej na drzewo ,na którym się znajdował .
-Damy radę ,kochanie !-Timothee odkrzyknął .Nie był zbyt daleko w tyle za swoim synem .Adrian ,który w tym tygodniu skończył osiem lat ,był niesamowicie podobny do swojego ojca .Jasne i błyszczące zielone oczy w połączeniu z ciemnymi kręconymi włosami i szczupłym wzrostem .Diany była zaskoczona tym podobieństwem .nie tylko o to chodziło ,ale jego osobowość była taka sama jak Timothee .
Diana zaśmiała się lekko z ich dziecinności .Odetchnęła z ulgą ,ze Timothee i ona mogli spędzić trochę czasu z rodziną ,z dala od stresu .Trudno było rządzić ich królestwem .Nadal kołysała roczniaka w swoich ramionach ,a delikatne gruchanie niemowląt wypełniało powietrze wokół niej .Lily była ich najnowszym dzieckiem ,nazywanym na cześć matki Timothee .
-Diana ?-głos zawołał zza Dianą .Odwróciła się w pozycji siedzącej i zobaczyła Nicholasa i grupę strażników .Nicholas miał teraz dziewiętnaście lat i właśnie otrzymał tytuł Lorda .
-Czy nie powinieneś być w drodze do Islegold na swój ślub ?-Diana żartowała .Nicholas zamierzał poślubić kobietę ,którą poznał na jednym z wielu przyjęć w pana .Miałą na imię Isabelle i szybko się w niej zakochał ,a ona też się w nim zakochała .Nicholas usiadł obok niej ,zanim zaczął mówić .
-Chciałem się pożegnać przed wyjazdem -odpowiedział ,zanim połaskotał brodę Lily .W odpowiedzi dziecko wydało radosne dźwięki .
-Wujek Nicholas!-mały Adrian zawołał ,skacząc z dolnej gałęzi drzewa .Timothee poszedł za nim .Adrian uściskał Nicholasa ,podczas gdy Timothee poklepał go po plecach i usiadł obok żony .Timothee wyciągnął jeden palec w kierunku Nicholasa .Dziecko chwyciło jego palec swoją małą rączką i spojrzało na niego cudownymi oczami .Pochylił się i pocałował ją w czoło .
-Chodźmy razem zbudować fort!-krzyknął Adrian ,wstając .Znowu zaczął uciekać w stronę drzew .Timothee jęknął ,zanim wstał i poszedł za żywym dzieciakiem .Nicholas zrobił ruchy ,by odejść ,ale Diana wolną ręką chwyciła jego .
-Czy mogłabym z tobą chwilę porozmawiać?-zapytała Diana.
-Tak -Nicholas zażartował przed wyjściem .
-Jestem poważna -powiedziała mu .Usiadł z powrotem .
-Przepraszam mamo -Nicholas nadal od czasu do czasu nazywał Dianę swoją matką .Nie przeszkadzało jej to jednak ,ponieważ praktycznie wychowała go po upadku ojca .
-Mam pewne wieści ,które powiem dziś wieczorem Timothee .Chcę żebyś wiedział ,zanim pójdziesz -Diana poprawiła swój uścisk na Nicholasie .
-Co to jest ?
-Diana nie odezwała się .Wzięła wolną rękę i położyła ją na swoim brzuchu .Miałą nadzieje ,ze się dogada .
-Ty ty -zbagatelizował swoje słowa i rozejrzał się ,zanim ponownie spoczął na niej -Jesteś w ciąży?
-Tak -wyszeptała .
-Ponownie?
-Tak zazwyczaj działają rodziny -Diana się roześmiała .Nicholas ją przytulił .
-Cieszę się razem z tobą -powiedział .
-Ja też się cieszę z twojego powodu .
-----------------------------------------------------------------------------
Nocne niebo pogrążyło ziemię w ciemności .Świece zaśmiecały duże sypialnie .Diana zwinęła się w kołdrę ,czytając książkę dla zabicia czasu .Timothee ,który właśnie wyszedł z wanny ,wszedł do pokoju w podkoszulku i spodniach .Z jego kręconych włosów wszędzie kapała woda .Leniwie podszedł do swojego wielkiego biurka i zaczął bawić się kawałkami pergaminu .
-Dziś rano odwiedziła mnie pielęgniarka -oznajmiła Diana głosem przygrywającym ciszę .Timothee odwrócił się do niej i szybko znalazł się po jej stronie łóżka .Usiadł na krawędzi ,wyciągając rękę ,by pogłaskać jej policzek .
-Wszystko w porządku ?-jego zmartwione oczy skasowały jej twarz w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak niepokoju .Diana roześmiała się i złapała go za rękę .Opuściła go z twarzy .
-Czuje się doskonale .Właściwie nawet więcej niż dobrze -Diana uśmiechnęła się .
-Co ?-zapytał Timothee .
-Jestem w ciąży -jej głos był niższy niż szept ,ale wciąż go słyszał .Na twarzy Timothee pojawił się szeroki uśmiech .Pochylił się do przodu i zaczął całować każdy centymetr jej twarzy .
-Wszędzie dostajesz wodę !-Diana zachichotała .Timothee był teraz na niej i podciągnął się .
-Masz na myśli to ?-odpowiedział ,po czym potrząsnął głową i spryskał poduszki wodą .Zatrzymał się i nachylił do długiego pocałunku z Dianą .Kiedy się od siebie odsunęli ,zobaczyła łzy w oczach Timothee .
-Kocham cię ,mój łabędziu -szczerość w jego głosie była obecna .
-Ja też cię kocham -Diana przerwała -Ty durniu -Timothee roześmiał się i jeszcze trochę potrząsnął włosami ,zanim opadł obok niej .Jego dłoń położyła się na jej brzuchu i zataczała delikatnie kółka .
-To będzie chłopie -oświadczył z przekonaniem .
-Skąd to wiesz?
-Mam przeczucie -Diana zaśmiała się żartobliwie z jego odpowiedzi .
-Kochanie ,myślałeś ,ze Adrian będzie dziewczynką ,zanim się urodził .Potem ,kiedy byłam w ciąży z Lily ,myślałeś ,ze będzie chłopcem .
-Ty razem się nie mylę -bronił .Diana prychnęła i położyła się do łózka ,kładąc książkę na stojaku .Timothee otoczył ją ramionami i przyciągnął do siebie .Zamknęli oczy w nadziei ,ze trochę odpoczną ,zanim jedno z nich dzieci będzie wymagało uwagi .W tym momencie wszystko było ciche i spokojne .Trzymali się blisko siebie i rozkoszowali się dobrą nowiną .
Za kilka miesięcy będą mieli kolejne dziecko .Timothee i Diana wiedzieli ,ze kiedy będą dużo starci .Adrian wstąpi na tron ,jeśli zechce .Nie chcieli go do tego zmuszać .Gdyby odmówił ,odpowiedzialność spadłaby na następną w kolejce ,czyli na Lily .
Timothee był dumny z Diany i wdzięczny ,ze pomagała mu przez te wszystkie lata .Nie mógł tego zrobić bez niej .Diana była zadowolona .Przez pierwsze kilka lat po zabici ojca miała okropne koszmary .Przestali po tym ,jak urodziła Adriana .jej pierwsze dziecko uspokoiło ją i przypomniało ,ze nie będzie tak straszna jak jej ojciec .Kiedy Lily przyjechała ,poczuła pewność ,ze potrafi je wychować .
-Dlaczego tego dnia zdecydowałeś się obrabować mój powóz?-szepnęła Diana .
-Co masz na myśli ?-Timothee odwrócił się w jej stronę .
-Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy -zanim przemówił ,nastąpiła długa pauza .
-Miałem informacje ,ze przewozi kosztowności .Naturalnie więc chciałem obrabować króla -Timothee jej powiedział .
-Cóż ,to była fałszywa informacja .
-Cóż ,miał w sobie kogoś wartościowego -odpowiedział .Jego ręka przeczesała jej włosy .
-Hmm -Diana zamruczała z zadowolenia -Masz rację .
-Odpocznij trochę -poradził Timothee .
-Będziesz tu rano ,czy masz poranne obowiązki ?
-Dla ciebie zawsze będę tutaj -Timothee pochylił się i pocałował Dianę ,po czym usiadł obok niej .Zasnęli razem .Słaby blask świec rzucał miękkie światło na ich ,gdy spali w spokoju .
Królestwo Myrili zostało przywrócę do dawnej świetności .Ludzie byli szczęśliwi .
Przede wszystkim Timothee i Diana byli optymistami .Chociaż korony .które nosili ,miały duży ciężar ,wystarczyło ,by nieść je między sobą .
Koniec.
CZYTASZ
Ciężka jest korona
PertualanganTo było takie małe słowo, ale zawierało świat w swoich literach. Oznaczało wszystko i wszystko, czego nigdy nie mieli.