«14»

148 1 0
                                    

- Paweł - zacząłem gdy wyszliśmy z galerii, miałem nadzieję że uda mi się namówić bruneta, abyśmy poszli na plażę. Zachód słońca miał być za jakieś 30 minut więc zdążylibyśmy pójść i go zobaczyć. Podniosłem wzrok i zawiesiłem go na chłopaku który szedł przede mną, trzymając telefon i coś sprawdzając.

- co?

- a zgodziłbyś się, żeby gdzieś pójść?

- zależy gdzie, możemy iść do Starbucks jeśli chcesz - powiedział i obrócił się do mnie idąc przez chwilę tyłem.

- nie o to chodzi.

- okej, a gdzie?

- no na plażę, pewnie się nie zgodzisz. Ale zaraz będzie zachód słońca i ładnie będzie wyglądać, możemy jakieś fotki porobić na Instagrama jeśli chcesz. - odparłem spoglądając na te zielone oczy Pawła, i prosząc żeby się zgodził.

- nooo... możemy iść. - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.

- serio? - dopytałem, w odpowiedzi usłyszałem krótkie "tak" - dziękujeee! - dodałem kończąco, złapałem dłoń Pawła i uśmiechnąłem się do niego.

Szliśmy w stronę plaży, co jakiś czas zerkając na siebie, nasze dłonie nadal były splecione. Przenosiłem wzrok z Pawła na uliczki przed nami. Los Angeles które dla mnie było trochę innym światem, kochałem to miejsce, urokliwe, pełne kolorów, uprzejmych ludzi i tych pięknych zachodów słońca. Nie wyobrażam sobie, nie odwiedzić go chociaż raz na rok. Dążyliśmy kilkanaście minut rozmawiając przy tym. Wyszliśmy na główną drogę, przez którą musieliśmy przejść by dojść na jedną z naszych ulubionych plaż tam. Sporo ludzi chodziło po ulicach, w każdym wieku, od tych młodszych nastolatków przez studentów i do emerytów.

- Pawcio, chodź szybciej, bo nie zdążymy. - powiedziałem i spojrzałem w kierunku starszego.

Pociągnąłem Pawła za rękę, wiedziałem że nie będzie za mną biegał, bo umówmy się, on nigdy nie biega. Przyspieszyliśmy kroku aby napewno zdążyć. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy, może wynikało to z miejsca w którym jestem? A może, po prostu od obecności tego wysokiego bruneta z zielonymi oczami. Zobaczyłem wejście na plażę, wąski, drewniany chodnik. Jednak nie na tyle wąski abyśmy musieli rozłączyć dłonie. Stanęliśmy na piachu, który nadal był dość ciepły od promieni słonecznych.

Stanąłem przodem do morza, zrobiłem zdjęcie, i już wiedziałem że będę miał pełno tego typu zdjęć. Staliśmy w ciszy przyglądając się zachodzącemu słońcu, niebo było całe kolorowe, z największą przewagą różowego i pomarańczowego. Poczułem że Paweł oparł głowę o moją i objął rękoma przy szyi. Złapałem jego ręce nic nie mówiąc. Staliśmy tam sami, co chyba sprawiało że było jeszcze... romantyczniej?

- kocham cię - wyszeptał mi wprost do ucha

- ja ciebie też słońce - mruknąłem a Paweł opuścił ręce, położył dłonie na moich barkach i delikatnie obrócił mnie do siebie.

Ostatnie promienie słońca były teraz na jego twarzy, której się teraz przyglądałem wiedząc co zaraz zrobi. Spoglądał raz na moje usta, a raz na oczy. Moja dłoń szybko odnalazła swoje miejsce na policzku starszego. Podniosłem się nieco na palcach i zamknąłem oczy. Poczułem to ciepło pochodzące od ust Pawła które teraz czekały na mój ruch. Odwzajemniłem to, sprawiając że pocałunek stawał się coraz namietniejszy i głębszy, jeśli można tak powiedzieć. Miałem wrażenie że czas zatrzymał się, niestety tak nie było, w tedy mógł bym czuć te usta Pawła na moich non-stop. Brunet delikatnym ruchem przysunął mnie i złapał dłońmi moją talię, lekko wbijając w nią palce.
Nogi zaczęły robić mi się jak z waty, a ja starałem się tego nie pokazywać by jak najdłużej móc ciągnąć tą chwilę, która była piękna i chyba nigdy jej nie zapomnę. No czy ktoś zapomniał by że całował osobę którą kocha, na plaży w LA i przy zachodzącym słońcu? Przed oczami zrobiło mi się trochę ciemniej co oznaczało że słońce było już bardzo blisko zachodu, co jednak nie powstrzymało mnie od całowania się z tym chłopakiem. Moim chłopakiem. Kilka chwil później, i też kilka kolejnych pocałunków. Moja dłoń zjechała na pas Pawła. Powietrze w płucach kończyło mi się, co za tym szło, musiałem oderwać się od niego. Odsunąłem moje usta i położyłem ręce na klatce piersiowej starszego. Otworzyłem oczy i podniosłem głowę, a bardziej to on, złapał mnie za podbródek i podniósł ją delikatnie. Znów miałem ochotę tylko złączyć nasze usta, ale jednak nie miałem siły. Nasze oddechy były nierówne i ciężkie, dłonie zostały w tych samych miejscach. Stanąłem już normalnie i objąłem go przytulając się. Staliśmy tam kilka minut, co chwilę spoglądając na siebie nawzajem. Może było to... niestandardowe? Dziwne? No bo raczej niecodziennym widokiem jest dwójka gejów którzy całują się na plaży przy zachodzie słońca. Żaden z nas sie nad tym nie zastanawiał, nie przeszkadza nam to więc nie odmawialiśmy sobie tego. Słońce zaszło już więc zaraz będzie całkiem ciemno. Ani ja, ani Paweł nie chcieliśmy stamtąd iść, nasze oddechy unormowały się już. W jednym momencie spojrzeliśmy sobie w oczy, na co starszy kiwnął głową, moje usta znów odnalazły się na tych jego.
Nie był to tak długi pocałunek jak wcześniej, lecz dalej cholernie uzależniający i dobry jak ten poprzedni. Uśmiech Pawła na moich ustach był odczuwalny, i tak bardzo go kochałem. Kilka sekund później on też się trochę zaangażował i zaczął oddawać to co robiliśmy.

Tylko my DxPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz