13. Nic nie jest takie samo

3.9K 141 7
                                    

Zajęłam miejsce przy oknie i rozłożyłam się wygodnie. Zazwyczaj latanie nie sprawiało mi przyjemności, jednak tym razem było inaczej. Od tamtej pory wszystko już było inaczej. Nathan zajął miejsce tuż obok mnie.

Wystartowaliśmy niecałe pół godziny później, a zamiast ciszy, słyszałam tylko płacz niemowlaka. W pewnym momencie wsunęłam do uszu słuchawki, ale wtedy było jeszcze gorzej. Głowa zaczęła mi pulsować, a ręce nadmiernie się pocić.

Poczułam się koszmarnie. Miałam wrażenie jakbym za chwilę miała zemdleć. Na przemian robiło mi się gorąco i zimno. Oddychałam miarowo, a po chwili brakowało mi tlenu. Szybko mrugałam powiekami.

Ciepła dłoń mężczyzny, siedzącego przy mnie znalazła się na moim udzie, a po chwili przed oczami miałam mroczki. Nic nie widziałam.

— Hej, kochanie — usłyszałam jak przez mgłę. — Britney — znowu zagłuszył mnie szum. — Popatrz na mnie. Spokojnie, skarbie. — Wykonałam polecenie męża i patrzyłam na niego przez milion ciemnych plamek przed oczami.

Oddychałam ciężko, a po chwili moja głowa bezwiednie opadła na ramie mężczyzny. Zamknęłam powieki, próbując pozbyć się ciemnych plam.

— Britney, spokojnie. Wszystko jest w porządku, słońce. — Słyszałam przy swoim uchu.

Zaczęłam nabierać powoli powietrza i po chwili unormowałam oddech, moje dłonie wciąż były mokre, a pulsowanie głowy delikatnie osłabło. Ten głos był jak ukojenie. Był lekiem na wszystko.

Otworzyłam oczy dopiero gdy do moich uszu dobiegł odgłos z głośników, oznajmiający, że wylądowaliśmy i możemy opuszczać pokład. Delikatnie rozchyliłam powieki i wzięłam głęboki wdech.

Pulsowanie w mojej głowie ustało, a ręce przestały się pocić i trząś. Uniosłam wzrok na Nathana.

— Wszystko dobrze? — Spytał z troską w głosie, zaczesując mi pojedynczy kosmyk włosów za ucho.

Pokiwałam przytakująco głową i wstałam ze swojego miejsca. Chciałam już zwiedzać wszystkie miejsca, które mieliśmy w planach.

Opuściliśmy lotnisko całą godzinę później. Okazało się, że zamieszanie z walizkami w tym miejscu, jest po prostu ogromne. Do naszego domku przywiózł nas niewielki, kilku osobowy busik.

Już gdy dotarliśmy do naszego miejsca zakwaterowania, wiedziałam że pokocham to miejsce. W sumie to już pokochałam.

Wszędzie otaczała nas plaża i mnóstwo przeróżnych roślin. Przed nami natomiast rozwijał się długi brązowy most, z którego była krótka ścieżka do pojedynczych błękitnych domków. Szliśmy długo, bo nasz numerek znajdował się praktycznie na samym końcu, ale nie przeszkadzało mi to.

Domki podtrzymywane były na grubych belkach, które zatopione były w wodzie. Ocean otaczał nas z każdej strony, a przez jego czystość można było dostrzec każdy rodzaj zwierząt morskich. To wszystko było dla mnie jak spełnienie najskrytszych marzeń. A myśl, że spędzę tutaj następne siedem dni, było jak coś niemożliwego.

Nathan szedł dumnie za mną, ciągnąc dwie wielkie walizki i ciesząc się pod nosem. Jego idealny nos pokrywały czarne przeciwsłoneczne okulary, a na sobie miał granatową koszulkę z niewielkim logiem jaszczurki na piersi i krótkie czarne szorty. Wyglądał kompletnie inaczej niż na co dzień. Był taki... normalny.

Otworzyłam białe drzwiczki domku i weszłam do środka. Na samym wejściu stało wielkie łoże z białym baldachimem, naprzeciwko niego wisiał nieduży telewizor, przy którym znajdowało się przejście do małej kuchni z jadalnią, skąd był widok na pomost.

The Legal #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz