21. On zawsze, wszystko wiedział

3.6K 151 27
                                    

Często odnosimy wrażenie, że nasze serce zaczyna gwałtownie bić, a ciało nabiera intensywnych kolorów. Dzieję się tak zazwyczaj, gdy dowiadujemy się czegoś, co nie przeszło by nam przez myśl. Po słowach mężczyzny, byłam pewna, że skóra na moim ciele przybrała odcień szkarłatnej czerwieni, a serce miało bić tak szybko przez kolejne trzy dni.

— Jak to? Wiedział? — spytałam z wyrzutem, powstrzymując się przed prychnięciem.

Mężczyzna znowu przerzucił kartkę, niepewnie unosząc kąciki ust. Biła od niego nadmierna pewność siebie, ale czego można było spodziewać się po adwokacie. Pewność siebie w tym fachu to podstawa.

— Cóż, postaram się wszystko wytłumaczyć. Tak dobrze jak tylko potrafię — skinęłam głową i czekałam aż adwokat coś powie. — Dwudziestego siódmego stycznia, tego roku odbyła się rozprawa odnośnie kradzieży spadku, w której pan Nathan bronił kobiety, której spadek zabrano.

Jasne włosy mężczyzny opadły mu na czoło, jednak po chwili zgrabnym ruchem dłoni, zagarnął je za ucho. Słuchałam ze skupieniem tego, co miał wyjaśnić mi mężczyzna.

— Oczywiście wygrał rozprawę, a złodziej został godnie ukarany — przytaknął, łącząc przed sobą obie dłonie. Na jednej z nich połyskiwał srebrny zegarek, który wyglądał na cholernie drogi. — Jednak pani mąż zdawał sobie sprawę z tego, że wygrana z tym człowiekiem wiąże się z wielkimi problemami.

Przy naszym stoliku znalazła się kelnerka, która przyniosła mi kawę, której swoją drogą, nie zamawiałam.

— Na mój koszt — oznajmił mężczyzna, poprawiając rękawy koszuli. — Pan Wilson zaznajomił się ze sprawami, które wcześniej odbywał tamten mężczyzna. Znał każdy szczegół, wiedział kiedy i co może się wydarzyć. Popytał, podzwonił, wszystkiego się dowiedział. Nic mu nie umknęło.

— W takim razie skoro wszystko wiedział, czemu pojechał tym cholernym samochodem? — Zapytałam z wyrzutem, wbijając sobie paznokcie we wnętrze dłoni.

— Tutaj tkwi mały problem — powiedział nerwowo, spuszczając wzrok na teczkę. Zmarszczyłam brwi. — Nie miał jechać samochodem.

Myślałam, że już nic nie zdoła mnie zaskoczyć. A jednak, nigdy nie mów nigdy.

— Od samego początku, według planu, który mi przedstawił, miał wrócić swoim prywatnym samolotem — kontynuował mężczyzna. — Jednak podejrzewam, że z tego nie skorzystał, ponieważ wiedział, że nic go nie ominie. Nie ucieknie przed tamtym człowiekiem.

— Więc, kurwa, dlaczego ten mężczyzna chodzi wolno?! Na co pan do cholery czeka?! — Puściły mi nerwy.

— Też dlatego tutaj jestem — odparł tonem spokojniejszym, niż szum oceanu. — Według moich obliczeń, pan Philippe McLein powinien pojawić się tu za — spojrzał na swój zegarek — dwie i pół minuty.

Rozejrzałam się po restauracji, a po chwili wyjrzałam również za okno. Ulice były aż nadmiernie puste.

— Musi się pani pospieszyć.

Odwróciłam głowę i spojrzałam wzrokiem ostrym jak brzytwa na mężczyznę.

— Słucham?

— Ma pani już dwie minuty, aby się stąd ewakuować. Inaczej Pan Philippe ucieknie i ślad po nim zaginie — spojrzałam na mężczyznę zdezorientowana. — On nie wie kim jestem, ale wie kim pani jest — skinęłam głową. — Raz, dwa. Półtorej minuty.

Zebrałam swoje rzeczy i szybkim krokiem opuściłam lokal. Moje życie coraz bardziej przypominało serial kryminalny niż rzeczywistość. Miałam w głowie coraz więcej pytań, a nie miałam kogoś, kto udzieliłby mi na nie odpowiedzi.

The Legal #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz