12. Srebrne serce

3.8K 143 21
                                    

Święta zawsze były dla mnie czymś męczącym. Jednak w tym roku zmęczenie nie opuszczało mnie na krok. W nocy spałam tylko dwie godziny, bo w pokoju obok co chwilę płakało, któreś z trójki dzieci.

Niestety pozostali mieli tak twardy sen, że wypadło na mnie, bym do nich wstawała. Na moje szczęście, Liam nie miał już ani razu gorączki, a Melanie po prostu musiała się przytulić, bo miała koszmar. Tylko Charlie nie sprawiał problemu. Zapewne spokój odziedziczył po swojej mamie. Nicole należała do najspokojniejszych osób, jakie dane było mi poznać.

Z krótkiej drzemki, którą zafundowałam sobie u boku trzech maluchów, obudziło mnie delikatnie głaskanie po policzku. Otworzyłam leniwie oczy i zamiast ciemnych włosów Charlie'go, zobaczyłam ciemne kosmyki Nathana.

— Dzieciaki już siedzą na dole i czekają za prezentami. Idziesz? — Spytał, kojącym dla uszu głosem.

Pokiwałam głową i owijając się białym puchatym kocem, zeszłam na dół. Przy choince siedział Jacob, Michael i Nicholas. Po dzieciach nie było śladu.

— Mówiąc dzieci, miałeś na myśli ich? — Parsknęłam drwiąco, na co Nathan pokiwał tylko bezsilnie głową.

Wychyliłam się w stronę jadalni i dopiero tam zobaczyłam trzy małe aniołki. Lucy tego dnia zdecydowanie miała lepszy humor, bo dawała swojemu synowi jedzenie, pomimo że wypluwał każdy milimetr papki.

Zajęłam miejsce przy stole tuż obok moich przyjaciółek.

— Dziękuję, że zajęłaś się wczoraj tym potworem. Miałam koszmaaaarny dzień — odezwała się Lucy, wyciągając głowę na oparcie krzesła. — Nicholas zbił bombkę, której odłamki wplątały się we włochaty dywan. Cztery godziny siedziałam i to wyciągałam.

Zachichotałam, podobnie jak pozostałe dwie kobiety. Teraz wydawało się, że zbite ozdoby choinkowe przez Nathana, były niczym w porównaniu do Nicholasa. Pod choinką stało mnóstwo toreb z prezentami, a skarpety zawieszone na kominku, były wypełnione po brzegi.

— Dobra chodźmy na otwieranie prezentów, bo te dorosłe dzieci nie wytrzymają. — Parsknęła Megan, wstając od stołu.

Wszyscy zajęli miejsca na narożnej kanapie, a Nathan zaczął podnosić torby i rozdawać poszczególnym osobom.

— Dla Megan. — Powiedział wystawiając dłoń z torbą w stronę kobiety.

Rudowłosa zajrzała tylko do środka i puściła w powietrzu buziaka, w kierunku swojego męża. Następna torba trafiła do Melanie, a kryła się tam duża lalka z długimi włosami. Kolejny prezent z samochodzikiem w środku trafił do Liama, a identyczny po chwili do Charliego.

— Dla Britney. — Powiedział mój mąż szczerząc się od ucha do ucha.

Podał mi niewielkie kwadratowe pudełko owinięte błękitnym papierem w różyczki. Wszystkie oczy skupione były na mnie. Rozdarłam ładny papier, a w środku był kolejny karton, który również musiałam rozedrzeć.

Jako pierwsze w oczy rzucił mi się cienki srebrny łańcuszek z niewielkim serduszkiem, jak się okazało, na tyle łańcuszka była namalowana literka "N". Gdy spojrzałam na Nathana, wyciągnął zza czarnej koszuli łańcuszek z literką "B", którą niegdyś przywiozłam z Nowego Jorku.

Zapięłam szybko łańcuszek na szyi, i już wiedziałam, że nigdy go nie zdejmę. Spojrzałam z powrotem w karton, gdzie znajdowała się jeszcze biała koperta. Otworzyłam papier i to co zobaczyłam, było więcej niż spełnieniem marzeń.

Zerwałam się z kanapy i mocno przywarłam do ciała Nathana. Mężczyzna od razu objął moje ciało i pocałował w czubek głowy. Pojedyncza łza zakręciła mi się w oku.

The Legal #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz