17. Bezsenność

3.6K 152 29
                                    

Nigdy nie stresowałam się wynikami. Nie bałam się pójść do lekarza, ginekologa czy dentysty. Wszystko zawsze przychodziło mi z łatwością, nawet wtedy gdy dowiedziałam się, że mam białaczkę. Tym razem jednak było inaczej.

Obudziłam się przed czwartą z ogromnym bólem brzucha. W nocy budziłam się co pół godziny i nie potrafiłam ponownie zasnąć. W końcu zdecydowałam się wziąć tabletki nasenne i udało mi się przespać do czwartej.

Zbiegłam po schodach na dół i na oślep sięgnęłam szklankę. Napełniłam ją zimną wodą i wypiłam zawartość jednym haustem. Oparłam się o blat i spojrzałam przez okno na ulicę, która pogrążona była w ciemności.

Do kuchni wpadało jedynie słabe światło lamp zamieszczonych przed domem. Przełknęłam ciężko ślinę i otworzyłam szafkę z lekami. Szukałam tylko czegoś przeciwbólowego. Gdy w końcu znalazłam, wycisnęłam dwie tabletki i szybko je połknęłam, popijając wodą.

Na zegarze widniała: 4:32. Odepchnęłam się od blatu z ulgą, że w końcu ból mi ustąpi. Wiedziałam, że faszerowanie się lekami nie jest najlepszym wyjściem ale nie potrafiłabym przetrwać tego dnia.

Wróciłam na górę i wiedząc, że nie dam rady już zasnąć, chwyciłam za parę jasnych jeansów i luźną białą koszulkę na krótki rękaw. Byłam nieco zaspana, więc postanowiłam wziąć orzeźwiający prysznic.

Zdjęłam swoją czarną satynową koszulę z Victorii Secret's i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Tatuaż na moich żebrach wyglądał już o niebo lepiej, niż dwa dni temu. Przeczesałam splątane włosy palcami i weszłam pod zimny prysznic.

Pod zimną wodą spędziłam więcej czasu, niż myślałam. Wyszłam otulona ręcznikiem i nałożyłam na twarz wszelkie kremy, a później umyłam zęby. Włosy spięłam w wysoką kitkę, z której później zrobiłam warkocz. Nałożyłam na twarz delikatny makijaż i ubrałam naszykowane wcześniej ubrania.

Zeszłam na dół i przyszykowałam sobie śniadanie. Jednak gdy miałam zabrać się za jedzenie, mój żołądek się zbuntował i wszystko co udało mi się przełknąć, po chwili zwymiotowałam. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Nagle czas, który wydawał się biec nieubłaganie szybko, diametralnie zwolnił.

Była godzina piąta, a po nieubłaganie długich dla mnie minutach, była: 5:01. Westchnęłam ciężko i opadłam na kanapę w salonie. Odpaliłam Lucyfera i co chwilę zerkałam na zegar, z nadzieją, że jest już dziewiąta i mogę jechać odebrać wyniki.

Po trzech odcinkach, które dłużyły mi się niemiłosiernie, w końcu zadzwonił budzik ustawiony w moim telefonie. Jak poparzona wstałam z kanapy i rzuciłam się do kuchni. Zabrałam z blatu kluczyki i telefon, a następnie wciągając na nogi białe trampki, wyszłam z domu.

Mój samochód stał na podjeździe, zupełnie tak jak go zostawiłam ponad tydzień temu. Wsiadłam do pojazdu i biorąc głęboki oddech, wyruszyłam w drogę.

Drogi Kalifornia City znacznie się obudziły. Po chodnikach chodzili starsi, jak i małe dzieci, które zapewne zbierały się do szkoły. Moje serce biło coraz szybciej, gdy byłam coraz bliżej przychodni. Bałam się, stresowałam, a jednocześnie czułam ulgę, że wreszcie się dowiem co mi dolega. Nienawidziłam żyć w tej cholernej niewiedzy.

Gdy podjechałam wreszcie pod niebieski budynek, coś we mnie zamarło. Nie potrafiłam otworzyć drzwi, ani wziąć oddechu. Tak jakby czas się dla mnie zatrzymał i nie zamierzał ruszać dalej. Wszystko uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą i nie potrafiłam wrócić do racjonalnego myślenia.

Zegar w samochodzie wskazywał: 9:23. Uniosłam wzrok by jeszcze raz spojrzeć na klinikę i oparłam głowę o zagłówek. Usilnie wstrzymywałam cisnące się do oczu łzy i głośno pobierałam powietrze. Nagle zrobiło mi się nienaturalnie gorąco.

The Legal #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz