Rozdział 2

62 7 27
                                    

All Might- złoczyńca rangi S

Całą lekcję spędziłem na ziewaniu, zabawie długopisem i śmiania się z Dabiego. Zawsze starał się być aktywny na lekcjach u Staina by nie wiem... zabłysnąć? Nie wiem co sobie wyobraża nawet, ale akurat wszyscy wiedzą jaki z niego tępy młot. Robi z siebie tylko pośmiewisko.

Na szczęście lekcja się skończyła, a do końca dnia zostały jeszcze tylko dwie. Z Gentle i jego stażystką La Bravą.

Schowałem długopis do kieszeni munduru i wstałem od ławki by wyjść po wszystkich z klasy, jednak Toga stojąca przy biurku profesora przypomniała mi że to ja miałem zostać na chwilę po lekcji a nie ona.

-Idź na przerwę.- Powiedział Profesor do niej gdy ona oparła dłonie na blacie biurka i się zaśmiała.
-No proszęęę, nie mogę posiedzieć na przerwie tutaj?- Pytała nachalnie.
-Na korytarzu są ławki. Tam sobie posiedź.- Mówił nadal wytrwale by nie stracić nad sobą panowania.

Ja stałem cicho przy drzwiach znudzony czekając aż profesor pozbędzie się jej. Jednak ona okazała się być zbyt irytująca niż powinna.

-Himiko mogłabyś już wyjść? Miałem Shigarakiemu przekazać...- Nawet nie zdążył dokończyć gdy ona znów zaczęła energicznie machać rękami.

-Ja! Ja mogę mu powiedzieć! Przecież wiem wszystko bo słuchałam co profesor mówił.- Zacząłem przecząco kręcić głową za jej plecami mając nadzieję że profesor wyłapie przekaz i jej NIE POZWOLI ze mną rozmawiać.

-Jasne. Himiko, znam moją klasę. Wy i słuchanie mnie...te dwie rzeczy się nie łączą. Wyjdź z klasy to może Shigaraki będzie jedynym który mnie posłucha.- Powiedział z zaciśniętymi zębami już naprawdę naprawdę powstrzymując się od krzyku.

-No ale profesorze, to ja zostanę i też posłucham.- Nalegała nadal, a profesor wskazał jej palcem drzwi.
-No to posłuchaj jak mówię kolejny raz byś wyszła.- Dopiero po tych słowach ona westchnęła i minęła mnie z dziwacznym uśmiechem.

-Chciałem ci powiedzieć Shigaraki na osobności, że wasze wszystkie stroje i sprzęty do zajęć praktycznych z bohaterstwa właśnie przyszły wczoraj. Dlatego od przyszłych lekcji będziecie mieć pracę w grupach. A wiem, że ty masz jakieś problemy z osobami z klasy.- Przeszedł od razu do konkretów a ja zmarszczyłem brwii.

-Skąd profesor wie? Prosiłem pedagożkę o zachowanie wszystkiego dla siebie.- Przestraszyłem się że dowiedział się też o tym rysunku z notatnika na którym był przekreślony nos.

-Jestem wychowawcą. Muszę wiedzieć takie rzeczy. Chciałem ci powiedzieć że w zawodzie bohatera też nie zawsze można wybierać z kim się chce współpracować. Musisz ich chociaż tolerować i nauczyć się pracować z nimi. Nie każę ci ich lubić. Poradzisz sobie?- Wstał z fotela i wziął swój kubek po kawie z napisem "Tu pływają dusze uczniów" i spojrzał na mnie.

-To nie prawda. Może w przyszłości zostanę takim bohaterem który działa sam? Przecież pan profesor tak pracuje.- Zmarszczyłen brwii niezadowolony z jego słów.
-Bohaterowie w tym górują nad złoczyńcami, że mają wspólny cel. Zlikwidować zło. Złoczyńcy za to mają swoje własne cele i każdy inny. Ktoś chce pieniędzy, inni nie lubią bohaterów, a jeszcze inni chcą komuś zaimponować albo się zemścić. Dlatego bohaterowie współpracują a złoczyńcy nie. I to właśnie sprawia że jest nam łatwiej ich zamykać.- Wyjaśnił a ja nadal nie potrafiłem tego zrozumieć i miałem swoje zastrzeżenia.

-Ale są przecież organizacje złoczyńców.- Powiedziałem idąc za nim gdy zmierzał do drzwi by wyjść i zamknąć klasę.
-Takie organizacje są zwykle nietrwałe i łatwo je rozwalić od środka.- Powiedział bagatelizująco, a ja westchnąłem zawiedziony że naprawdę będę musiał z kimkolwiek współpracować.

-Ja też swojego czasu współpracowałem z innymi bohaterami. Ale mam ciężki charakter więc zacząłem pracować sam.- Powiedział przekręcając kluczyk w zamku od drzwi klasy.
-Ja też tak chcę.- Spojrzałem na niego, a on pokręcił głową.

-Nie warto. Ale jak zobaczę że bardzo nie będziesz się dogadywał z innymi to cię wyłączę z zajęć i pójdziesz do przeciwległej klasy na zwykłe lekcje.- Powiedział niby w trosce o mnie, ale to dla mnie by było przejście z deszczu pod rynnę.

Cały ten Kai Chisaki... który mnie gnębił jeszcze kilka dni temu.

To uświadomiło mi że muszę zrobić wszystko by zostać na lekcjach z moją klasą.
-Dam radę.- Powiedziałem a on kiwnął głową i ruszył do pokoju nauczycielskiego.

Jutrzejszy dzień nie zapowiadał się dobrze.

----------------------------

Po zajęciach stanąłem przed bramą szkoły zamyślony. Praca w grupach. Już nic lepszego ten nadęty cwel wymyśleć nie mógł.

Przeklinając w myślach patrzyłem na mijające mnie samochody aż w końcu elegancki czarny Aston Martin zatrzymał się przede mną, a przednia szyba od strony pasażera się uchyliła.

-Dzień dobry Shigaraki. Jak minął dzień w szkole?- Uśmiechnąłem się na widok przyjaciela. Poczciwy Kurogiri zatrudniony przez All for One'a miał się mną zajmować gdy on był zajęty.

Miał być dla mnie jak lokaj, a jednak był dla mnie bardziej jak ktoś w rodzaju rodzica. Ciężko stwierdzić czy naprawdę go traktowałem jak ojca, bo moje relacje z biologicznymi rodzicami były zawsze trudne, ale z pewnością jest najbliższą mi osobą.

-Było w porządku.- Powiedziałem ukrywając kolejne spotkanie z psycholog, kompromitującą rozmowę na stołówce oraz niepokojące wieści o pracy w grupie by się nie martwił. Wsiadłem do samochodu i włączyłem radio.

-Jesteś zeeereeem...- Zaczęło śpiewać a ja natychmiast przełączyłem na inną stację. Na co Kurogiri tylko zachichotał.
-Może dzisiaj ja wybiorę?- Zapytał.

-Nie chcę dziesiąty raz słuchać dziadka do orzechów.- Mruknąłem i włączyłem stację z niezależnym rockiem słuchając przypadkowych utworów mając nadzieję że jakiś przypadnie mi do gustu.

-All for One będzie wyjeżdżać na kilka miesięcy.- Powiedział w pewnym momencie Kurogiri a ja tylko mruknąłem lekceważąco i patrzyłem przez okno. Było przyciemnione więc nikt mnie z zewnątrz nie widział więc było mi bardzo komfortowo.

Zobaczyłem jak Twice idzie z Togą obok siebie prawdopodobnie na przystanek autobusowy, a na ich widok aż się obejrzałem do tyłu podążając za nimi wzrokiem.

-Coś nie tak?- Zapytał kierowca zdziwiony że tak się obejrzałem a ja prychnąłem.
-Wszystko okej, ile razy mam powtarzać?- Zapytałem niezadowolony.

-Nie lubisz jak All for One wyjeżdża.- Stwierdził. Ciężko nie zauważyć gdy wtedy się czuję jakbym był porzucony.
-Zawsze tak robi.- Mruknąłem.
-Ma porachunki z All Mightem.- Zaśmiałem się na jego słowa.
-Taki stary grzyb jak on nie ma co się porównywać do złoczyńcy rangi S, jak nie S+ jakby taka ranga była.- Kurogiri zerknął na mnie a potem znów na drogę i docisnął gazu.

-Nie chcę żeby cokolwiek się stało mojemu Panu.- Powiedział a ja popatrzyłem na niego. Może pod tą mgłą chował się wyraz twarzy pełen bólu? W końcu All for One nie da rady All Mightowi sam. Może to właśnie próbował mi uświadomić profesor Stain? Że żaden bohater nie powinien działać sam.

My Villain Academia (Bnha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz