Rozdział 14

36 6 1
                                    

Szpital

Biały sufit

Białe ściany

Białe zasłony

Co się działo? Wspomnienia ostatnich wydarzeń wracały mi do pamięci zamazane. Niewyraźne. Uniosłem dłonie przed moje oczy. Miałem nowe rękawiczki.

No tak. Mój dar miał zrujnować całe USJ, ale odleciałem. Ktoś mnie zatrzymał? Czy ta sala szpitalna jest niebem? Albo za drzwiami jednak zastanę piekło?

Wydaje mi się jednak, że przeżyłem...
-Popatrz co ze sobą zrobiłeś Shigaraki.- Usłyszałem głos All for one'a. Zwróciłem twarz w jego stronę. Siedział na krześle przy moim łóżku i stukał palcami o szafkę.

-Co zrobiłem?- Zapytałem nie wiedząc co ma na myśli. Otworzył szafkę i pogrzebał w niej chwilę. Wyjął o dziwo lusterko i wręczył je w moje dłonie.

Otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia. Moje włosy pojaśniały przybierając niebieskawą barwę.
-Znowu wróciły...To od nadużycia daru?- Zapytałem a on kiwnął głową co zauważyłem kątem oka.

Odłożyłem lusterko i siedziałem z założonymi rękami na łóżku.

-Twoi przyjaciele mieli dużo szczęścia.- Stwierdził a ja popatrzyłem na sąsiadujące łóżka na sali. Część z nich była pusta ale na końcu sali, a było to piąte łóżko dalej od mojego -stojące pod ścianą- było zajęte przez Dabiego.

Zobaczyłem pierwszy raz jego mamę. Trzymała go za dłonie a potem go przytuliła.

Patrzyłem bez wyrazu na tą scenę. No tak. Dabi spotkał ojca i brata, a nie było to miłe spotkanie.
-Gdy widziałem jaką krzywdę sobie robisz to ruszyłem ci na pomoc. Zemdlałeś w moich ramionach.- Kiwnąłem głową i spróbowałem wstać. Czułem się dobrze, mój umysł otrzeźwiał finalnie po tym wszystkim.

-Idziesz się przejść?- Zapytał, a ja kiwnąłem głową.
-Jak wrócę to chcę wypis ze szpitala.- Powiedziałem nie czekając na odpowiedź. Ruszyłem do drzwi, a gdy przechodziłem obok Dabiego i jego matki udawałem, że ich nie zauważyłem. W końcu nie chciałem przeszkadzać.

Kręciłem się po szpitalu nie wiedząc jak poukładać moje myśli. Podczas napadu złoczyńców skupiłem się na działaniu i krótko się zastanawiałem.

Teraz jak pomyślę wiele rzeczy zrobiłbym inaczej. Nie poruszał się sam, nie zostawił Spinnera, nie cisnąłbym się do bramy, rozważniej bym obserwował co wokół mnie się dzieje. Ale przynajmniej nabrałem pewnego doświadczenia, a wyżycie się na kimś było miłe. Zwłaszcza na zielonowłosym.

Uśmiechnąłem się sam do siebie na wspomnienie zdarzeń ze statku.

-PRZEPRASZAM!- Usłyszałem wołanie za sobą. Dwójka ludzi, jakaś reporterka i kamerzysta ustawili się za mną.
-Czy możemy szybki wywiad? Jesteś jednym z poszkodowanych po wypadku z udziałem złoczyńców w USJ, nieprawdaż?- Typiara podłożyła mi mikrofon pod same usta a ja cofnąłem się o krok.

-Kilka słów do kamery?- Zachęcał kamerzysta celując swoim sprzętem nagrywającym prosto we mnie. Zgromiłem ich wzrokiem mówiącym "Musicie akurat teraz?!" ale oni wciąż nie odpuszczali.

-Może skomentujesz sposób radzenia sobie szkoły UA z takimi wypadkami?- Zagadała reporterka. Ah, to o to im chodzi. Postawić szkołę UA w jak najgorszym świetle.

Zmarszczyłem brwii z niezadowoleniem.
-Jakby ci złoczyńcy napadli na sklep rybny to by nie było takiego halo wszędzie, co?- Mruknąłem zirytowany.
-Hm? Wyraźniej do mikrofonu.- Kobieta znów mi podsunęła wspomniany sprzęt pod same usta.

-Cieszcie się ludzie, że wszyscy uczniowie poradzili sobie z takimi frajerami. Ci złoczyńcy to była totalna porażka, a my się z nimi rozprawiliśmy. W przyszłości będziemy was chronić.- Tak skomentowałem całą tą sytuację do kamery i zacząłem iść dalej swoją drogą.

Dziennikarze jeszcze chwilę wołali mnie prosząc o więcej, ale stwierdzili, że dadzą mi jednak spokój.

Wyszedłem ze szpitala, gdzie zobaczyłem Twice'a razem z Togą. Twice miał głowę obwiązaną bandażem, a Todze nic nie było. Po tym jak zemdlałem to Twice musiał oberwać, a Toga go pewnie odwiedziła.
-Oo! Tomu!- Zawołała Toga machając mi. Uśmiechnąłem się lekko mimowolnie, za co od razu się skarciłem w myślach.

Ich dwójka podbiegła do mnie, a Toga mnie uścisnęła.
-Cieszymy się, że żyjesz! Było bardzo niebezpiecznie.- Poklepałem ją po plecach mając na szczęście rękawiczki.
-Tak, tak...- Mruknąłem, a gdy po dłuższej chwili mnie puściła to przyjrzała mi się dokładnie.

-Miałeś czas się przefarbować?- Zapytała a ja strzeliłem facepalm'a.
-To przez moje quirk idiotko...- Toga zrobiła niewyraźną minę.
-Powtórz bo wydawało mi się, że powiedziałeś "pofarbowałem włosy przez quirk".- Twice machał żywo rękami.

-Jak byłem dzieckiem to już raz przedobrzyłem z użyciem mocy i też miałem jasnoniebieskie włosy. Potem się mną zajęli... no po prostu lepiej i miałem spowrotem czarne. Teraz znowu mi wróciły takie.- Cieszę się, że zdążyłem się ugryźć w język. Podejrzane by było jakbym powiedział "potem zajęli się mną lepsi ludzie". Z tego już bym się nie wytłumaczył, a nie widzi mi się mówienie o zmarłej rodzinie.

-Aha.- Mruknęli jednocześnie. Toga klasnęła w ręce i wyciągnęła dłoń w moją stronę.
-Dabi prosił byśmy zachowali sekret o jego rodzinie dla siebie. Złożymy obietnicę?- Spojrzałem na jej mały palec który ma posłużyć do zawarcia obietnicy.

-Jasne.- Wyciągnąłem swoją dłoń i złączyliśmy palce w jakże dziecinnym sposobie obietnic na mały paluszek.

Ale szczerze. Jestem złym człowiekiem, ale nie aż tak by rozpowiadać takie rzeczy. Dabi jakby wiedział coś o mnie też by zachował ciszę. Jest głupi, ale jednak honorowy.

-Słyszeliście, że mamy trzy dni wolnego? Musimy dojść do siebie po tym wydarzeniu czy coś. Tak zarządził dyrektor.- Toga na słowa Twice'a podskoczyła w górę zadowolona.
-Hurra! Co jak co, ale te wolne mamy zasłużone.- Kiwnąłem głową. Ta, ponowne siedzenie w pokoju i granie w gry czeka.

-Musimy gdzieś wyjść na lody. Może jutro?- Zaproponowała Toga.
-Jasne! Że nie!- Odpowiedział Twice dwoma głosami.

Zaśmiałem się na ich widok.
-Tomu pójdź z nami.- Powiedziała Toga błagalnym głosem składając dłonie jak do modlitwy.

Twice wykonał kilka skłonów też składając dłonie.
-Pójdę. Zgadamy się na messengerze. Tylko muszę ci Toga oddać twój telefon. Mam go przy łóżku na sali.- Ruszyłem już w stronę drzwi i usłyszałem pisk za sobą.

-Myślałam, że go zgubiłeś! Dziękuję!- Zawołała szczęśliwa.
-Bez przesady. Ucierpiał tylko mój telefon zestrzelony przez Lejdi Sragant.- Wywróciłem oczami niezadowolony.

-Kupimy ci nowy!- Zawołał Twice.
-Taki różowy!- Dodała Toga równie głośno co on.
-Banda idiotów... po co kupować mi telefon jak sam mogę to zrobić...- Wyszeptałem z irytacją. Chociaż? Samo ich postanowienie to bardzo miły gest z ich strony.

My Villain Academia (Bnha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz