Chapter 4: Saving Harry Potter

177 9 2
                                    

Na twarzach dwójki ludzi przed domem z łatwością można było zauważyć szok.

- Mamo, martwię się. Widziałaś, jak ten mężczyzna patrzył na Harry'ego? - Powiedziała Nimfadora z bladą twarzą.

- Jestem pewna, że to nie to... - ale jej głos został przerwany przez mrożący krew w żyłach krzyk dochodzący z wnętrza domu. Następnie bardzo ostre:

- Zamknij się, chłopcze!

- Mamo, oni go krzywdzą. Musimy pomóc! - zażądała Nimfadora.

- Jestem pewna, że to nie jest to, na co wygląda, kochanie. Profesor Dumbledore powiedział, że...

Rozległ się kolejny stłumiony krzyk i Tonks zaczęła panikować.

- Mamo, oni go krzywdzą! To Harry Potter! To Harry, cholerny Potter, ci mugole go krzywdzą! Mamo, musimy mu pomóc! - powiedziała Tonks, wyciągając różdżkę i celując nią w drzwi.

Zdając sobie sprawę, że jej córka ma zamiar wykonać magię nieletnich, Andromeda wyciągnęła rękę i chwyciła różdżkę córki.

- Nimfadoro! Nie możesz po prostu...

- Nie, mamo, oni go krzywdzą. Musimy coś zrobić! – powiedziała zirytowana Tonks.

Andromeda zobaczyła, jak zdeterminowana jest jej córka i poczuła, że powoli zwalnia ucisk.

- Dobrze, odłóż różdżkę. Otworzę drzwi, ale jeśli okaże się, że to nic nie da, to będziesz miała duże kłopoty. Alohomora - powiedziała pani Tonks, powodując, że frontowe drzwi się otworzyły.

--☆--

- Chłopcze, dwa dni! Dwa pełne dni! Twoja ciocia musiała gotować i sprzątać! Przez następne dwa tygodnie będziesz siedział w swoim schowku, ale zanim to zrobisz, dam ci lekcję, której nigdy nie zapomnisz! - ryknął Vernon Dursley, zdejmując pasek.

- Nie wujku, przepraszam! J-chciałem wrócić, ale ja... - Błagania Harry'ego ucichły, gdy wujek uderzył go metalową sprzączką paska.

Harry zawył z bólu, gdy jego wujek bezlitośnie uderzał zabandażowane plecy i bok Harry'ego.

- Zamknij się, chłopcze! - Vernon ryknął, mocniej zaciskając pas.

Harry wydał z siebie stłumiony okrzyk bólu, ale przygryzł dolną wargę, by powstrzymać się od krzyku zbyt głośno. Jego plecy zdrętwiały, a w ustach poczuł miedziany smak krwi od przygryzania wargi. Pomiędzy kilkoma kolejnymi uderzeniami Harry usłyszał, jak drzwi się otwierają.

- Przestań to robić natychmiast!

- Wynoś się z mojego domu! - Vernon ryknął, upuszczając Harry'ego, który upadł na podłogę w agonii.

- O Merlinie, Harry! - Nimfadora wrzasnęła, podbiegając do miejsca, gdzie Harry leżał na ziemi, a jego bok krwawił przez bandaże.

Harry otworzył oczy i zobaczył, że z twarzy Tonks płyną ciche łzy. Chciał jej coś powiedzieć, ale kiedy otworzył usta, aby coś powiedzieć, zaczęła wyciekać ogromna ilość krwi, która zebrała się po przegryzieniu własnej wargi.

- Ty draniu! Zraniłeś go! - Tonks wrzasnęła, zrywając się na równe nogi.

- Mały dziwak na to zasłużył! - Vernon ryknął.

- Jak mogłeś tak potraktować Harry'ego Pottera?! - Andromeda płakała.

- Jesteś jednym z nich! Chcę, żebyś ty i twoja obrzydliwa, nienormalna córka wyszli z mojego domu – powiedział Vernon z obrzydzeniem.

- Stupefy - krzyknęła pani Tonks.

Harry uniósł głowę na czas, by zobaczyć, jak strumień czerwonego światła uderzył w jego wuja, powodując, że odleciał kilka stóp do tyłu, zanim upadł na ziemię, gdzie leżał bez ruchu. Gdyby pani Tonks lub jej córka spojrzały na Harry'ego w tym momencie, zobaczyłyby na jego twarzy maniakalny uśmiech.

- Nimfadoro - zawołał Harry, powodując, że Tonks i jej mama spojrzały na niego z góry. - Chcę móc to zrobić - powiedział, zanim stracił przytomność.

The Dark Lord || Czarny Pan || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz