Na twarzach dwójki ludzi przed domem z łatwością można było zauważyć szok.
- Mamo, martwię się. Widziałaś, jak ten mężczyzna patrzył na Harry'ego? - Powiedziała Nimfadora z bladą twarzą.
- Jestem pewna, że to nie to... - ale jej głos został przerwany przez mrożący krew w żyłach krzyk dochodzący z wnętrza domu. Następnie bardzo ostre:
- Zamknij się, chłopcze!
- Mamo, oni go krzywdzą. Musimy pomóc! - zażądała Nimfadora.
- Jestem pewna, że to nie jest to, na co wygląda, kochanie. Profesor Dumbledore powiedział, że...
Rozległ się kolejny stłumiony krzyk i Tonks zaczęła panikować.
- Mamo, oni go krzywdzą! To Harry Potter! To Harry, cholerny Potter, ci mugole go krzywdzą! Mamo, musimy mu pomóc! - powiedziała Tonks, wyciągając różdżkę i celując nią w drzwi.
Zdając sobie sprawę, że jej córka ma zamiar wykonać magię nieletnich, Andromeda wyciągnęła rękę i chwyciła różdżkę córki.
- Nimfadoro! Nie możesz po prostu...
- Nie, mamo, oni go krzywdzą. Musimy coś zrobić! – powiedziała zirytowana Tonks.
Andromeda zobaczyła, jak zdeterminowana jest jej córka i poczuła, że powoli zwalnia ucisk.
- Dobrze, odłóż różdżkę. Otworzę drzwi, ale jeśli okaże się, że to nic nie da, to będziesz miała duże kłopoty. Alohomora - powiedziała pani Tonks, powodując, że frontowe drzwi się otworzyły.
--☆--
- Chłopcze, dwa dni! Dwa pełne dni! Twoja ciocia musiała gotować i sprzątać! Przez następne dwa tygodnie będziesz siedział w swoim schowku, ale zanim to zrobisz, dam ci lekcję, której nigdy nie zapomnisz! - ryknął Vernon Dursley, zdejmując pasek.
- Nie wujku, przepraszam! J-chciałem wrócić, ale ja... - Błagania Harry'ego ucichły, gdy wujek uderzył go metalową sprzączką paska.
Harry zawył z bólu, gdy jego wujek bezlitośnie uderzał zabandażowane plecy i bok Harry'ego.
- Zamknij się, chłopcze! - Vernon ryknął, mocniej zaciskając pas.
Harry wydał z siebie stłumiony okrzyk bólu, ale przygryzł dolną wargę, by powstrzymać się od krzyku zbyt głośno. Jego plecy zdrętwiały, a w ustach poczuł miedziany smak krwi od przygryzania wargi. Pomiędzy kilkoma kolejnymi uderzeniami Harry usłyszał, jak drzwi się otwierają.
- Przestań to robić natychmiast!
- Wynoś się z mojego domu! - Vernon ryknął, upuszczając Harry'ego, który upadł na podłogę w agonii.
- O Merlinie, Harry! - Nimfadora wrzasnęła, podbiegając do miejsca, gdzie Harry leżał na ziemi, a jego bok krwawił przez bandaże.
Harry otworzył oczy i zobaczył, że z twarzy Tonks płyną ciche łzy. Chciał jej coś powiedzieć, ale kiedy otworzył usta, aby coś powiedzieć, zaczęła wyciekać ogromna ilość krwi, która zebrała się po przegryzieniu własnej wargi.
- Ty draniu! Zraniłeś go! - Tonks wrzasnęła, zrywając się na równe nogi.
- Mały dziwak na to zasłużył! - Vernon ryknął.
- Jak mogłeś tak potraktować Harry'ego Pottera?! - Andromeda płakała.
- Jesteś jednym z nich! Chcę, żebyś ty i twoja obrzydliwa, nienormalna córka wyszli z mojego domu – powiedział Vernon z obrzydzeniem.
- Stupefy - krzyknęła pani Tonks.
Harry uniósł głowę na czas, by zobaczyć, jak strumień czerwonego światła uderzył w jego wuja, powodując, że odleciał kilka stóp do tyłu, zanim upadł na ziemię, gdzie leżał bez ruchu. Gdyby pani Tonks lub jej córka spojrzały na Harry'ego w tym momencie, zobaczyłyby na jego twarzy maniakalny uśmiech.
- Nimfadoro - zawołał Harry, powodując, że Tonks i jej mama spojrzały na niego z góry. - Chcę móc to zrobić - powiedział, zanim stracił przytomność.
CZYTASZ
The Dark Lord || Czarny Pan || tłumaczenie
Fanfiction"Magiczny spadkobierca jest znacznie rzadszy niż dziedziczny spadkobierca. Zwykle magiczny spadkobierca jest wyznaczony, gdy Lord rodziny nie ma dzieci. To wielki zaszczyt zostać wybranym na magicznego spadkobiercę." Harry Potter nigdy nie poznał mi...