Rozdział 29

1.6K 111 6
                                    

Kamari

Mama Cody'ego była dość zdecydowaną kobietą i od początku miała w głowie, jak jej suknia ślubna powinna wyglądać. Jednak gdy tydzień później weszliśmy do salonu i zobaczyła inne suknie... Wszystkie jej się podobały i przy każdej mówiła, że to właśnie ta suknia.

Cody oglądał głównie suknie, które były na manekinach i twierdził, że jednak mężczyźni mają łatwiej, jeśli chodzi o ubranie, bo wystarczy, że włożą jakikolwiek czarny garnitur.

– Ta by ci pasowała. – Szturchnął mnie lekko, wskazując na piękną suknię, która miała bufiaste tiulowe rękawy, a na dole były haftowane kwiaty.

– Piękna jest. Ty o mamie myśl, Cody.

– Nie może za dużo pokazywać, nie? W końcu mam już swoje lata... – powiedziała nagle, stając obok nas.

– Bez przesady. Pani ma się podobać. Niech pani przymierzy tamte, które na początku pani wybrała. Nie musimy dzisiaj wybrać. Inaczej też będą wyglądały na człowieku.

– Szkoda, że twoi rodzice już wylecieli – westchnęła cicho, dotykając krótkiej beżowej sukienki. – Twoja mama mogłaby mi pomóc z wyborem.

– Zadzwonię do niej i na kamerce zobaczy i powie pani, co myśli.

Usiedliśmy sobie z Cody'm, czekając, aż nam się pokaże i uśmiechnęłam się do Cody'ego, który złapał moją dłoń. Cieszyłam się, że przyszedł z nami. Nawet nie wyglądał na jakiegoś znudzonego. Nie wiedziałam jednak, co będzie, jak jego mama będzie przymierzała kolejne suknie.

– Da sobie radę? – zapytał cicho.

– Ma tam pomoc, nie bój się. Jakie masz plany na wieczór?

– A co? Chcesz mnie zaprosić na randkę? – zapytał, zanim przysunął się bliżej i objął mnie ramieniem.

– Oczywiście. To jak?

– Dla ciebie zawsze znajdę czas. Co wymyśliłaś?

– Nic ciekawego. Zrobimy sobie mały piknik na plaży o zachodzie słońca. Może trochę popływamy.

– Idealnie, bo jak wrócimy do domu, to muszę skoczyć do hotelu.

Zadzwoniłam do mamy i rozmawialiśmy z nią, dopóki mama Cody'ego nie stanęła przed nami. Wyglądała obłędnie. Miała na sobie suknie bez ramiączek, dość obszerną, ale z pięknym rozcięciem do połowy uda. Mama Cody'ego miała piękne, długie nogi, powinna je pokazywać.

– Wow...

– Co myślicie?

– Piękna jest – odpowiedziałam od razu. – Rozcięcie na dole mi się podoba.

– To pewnie będzie moja faworytka – odparła, obracając się.

– A jak się w niej czujesz? Swobodnie?

– Tak – odpowiedziała Cody'emu. – Tamtej księżniczkowej nie będę jednak przymierzać. A coś podobnego do tej? – zapytała pani z salonu, a ona od razu poszła przynieść jej inną. – Podoba mi się.

– Nam też. Pięknie w niej wyglądasz – odezwała się moja mama. – Przymierzysz jeszcze inne i najwyżej później przymierzysz ją sobie jeszcze raz.

– Kamari, mają tutaj też sukienki na wesele, nie chcesz się rozejrzeć?

– Rozejrzę się, jak będzie pani przymierzała następną.

– Co u mojego zięcia? – Usłyszałam głos taty i od razu podałam Cody'emu telefon, bo wiedziałam, że ich rozmowa może trochę potrwać.

– Dzień dobry, panie Flores.

Honeymoon for oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz