Rozdział 9

2K 117 31
                                    

Kamari

Cieszyłam się, że tym razem trochę przewidziałam to, że mogliśmy nie wrócić na noc do hotelu i wzięłam nieco większą torebkę i najpotrzebniejsze rzeczy, ale problem był taki, że nie wzięłam nic do spania. Chociaż dostałam oddzielny pokój i mogłam spać w samej bieliźnie, wiedziałam, że nie będę czuła się zbyt komfortowo. Wyszłam więc z pokoju i po cichu poszłam pod pokój, w którym po imprezie spaliśmy z Cody'm.

Zapukałam cicho do drzwi i po chwili, otworzył mi chłopak, ziewając cicho.

– Co się dzieje? – zapytał, otwierając szerzej drzwi. – Chcesz koszulkę, w której ostatnio spałaś?

– Dałbyś mi?

– Jasne. W ogóle w tamtym pokoju nie ma łazienki, jest tylko na korytarzu, to jak chcesz, to możesz wziąć tu prysznic. Dla mnie to żaden problem.

– Nie chcesz iść spać?

– Nie. Zapraszam.

– To przyniosę sobie rzeczy. Wszyscy już poszli spać?

– Archer rozmawia jeszcze z Ellie. I ktoś gdzieś bierze prysznic, bo słyszę wodę – odpowiedział. – A ty co tak chodzisz?

– Nie lubię spać w nowych miejscach i nie miałam w czym spać.

– Ostatnim razem dość szybko tu zasnęłaś – powiedział, siadając na łóżku.

– Bo wiedziałam, że mnie uratujesz, jak jakiś potwór wskoczy przez okno – powiedziałam, zanim wyszłam po rzeczy.

Przeniosłam je do pokoju Cody'ego i od razu poszłam wziąć szybki prysznic. A Cody wciąż nie spał, gdy wyszłam z łazienki. Leżał na łóżku, z rękami pod głową i patrzył w sufit. Dopiero po chwili jego wzrok przemieścił się na mnie.

– Myślałam, że już śpisz.

– Chcesz tu zostać?

– Co?

– Na noc. W końcu już spaliśmy w jednym łóżku... Może łatwiej będzie ci zasnąć.

– Mogę? – zapytałam, a on się uśmiechnął i podniósł kołdrę, robiąc mi miejsce.

Położyłam się obok niego i od razu obróciłam w jego stronę, nie zagadując go jednak, bo wyglądał, jakby zaraz miał zasnąć. I faktycznie szybko to nastąpiło.

– To ty mi się podobasz, głupku – szepnęłam, przysuwając się nieco do niego i zamknęłam oczy. – Śpij dobrze...

Obudziłam się rano, praktycznie leżąc na Cody'm, który obejmował mnie ramieniem. Spojrzałam na jego twarz i zorientowałam się, że on wcale nie spał. Automatycznie chciałam się od niego odsunąć, ale on od razu przyciągnął mnie z powrotem do siebie, dając buziaka w głowę.

Był taki uroczy. Nie mogłam przestać się uśmiechać.

– Dzień dobry, Kamari. Dobrze ci się spało?

– Mhm... – ziewnęłam cicho. – Jesteś bardzo wygodną poduszką. Nie narzekam.

– Polecam się. Dobrze, że żaden potwór cię w nocy nie zjadł.

– Ty leżysz bliżej okna, zacząłby od ciebie. Miałabym czas na ucieczkę – zażartowałam. – Boli cię głowa?

– Nie, a ciebie?

– Też nie, ale nie będziesz mógł jeszcze prowadzić, więc nie wiem, jak wrócimy do hotelu.

– Na pewno nie, ale możemy zrobić sobie mały spacer, jeśli masz ochotę, albo poszukać taksówki.

Honeymoon for oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz