Kilka miesięcy później...
Kamari
Zapięłam sukienkę i spojrzałam na swoje odbicie w dużym lustrze, które stało w sypialni. Nim się obejrzeliśmy, nadszedł dzień ślubu, którego tak nie mogliśmy się doczekać. Mama Cody'ego była tak zestresowana, że nie byłam pewna, czy nie zemdleje podczas ceremonii. Stresowała się, jakby doktorek w ostatniej chwili miał się rozmyślić. A on świata poza nią nie widział. Był bardzo zdecydowany.
Cody wszedł do sypialni, ubrany już w czarny garnitur i stanął w połowie drogi, patrząc na mnie z uroczym uśmiechem.
– Pięknie wyglądasz.
– Pan też, panie Castillo. Miałam iść w błękitnej, ale ten pudrowy róż mi się podoba. Masz spinki do mankietów z wiśniami! – Chwyciłam jego rękę, żeby spojrzeć na nie z bliska. – Jakie piękne. Czemu nigdy ich nie widziałam?
– Ostatnio je kupiłem.
– I mi nie pokazałeś? Jak mogłeś... Piękne są. Masz gust.
– Gotowa?
– Chyba tak – odpowiedziałam, przeglądając się jeszcze raz.
– Archer zaraz powinien być. Ja pojadę niedługo po mamę i spotkamy się na miejscu. A ty tam przypilnuj pana młodego, żeby nie uciekł.
– Na pewno nie ucieknie.
– Jest tu ktoś? – Usłyszeliśmy głos mojego taty i wyszliśmy z sypialni. – Wyspani? Gotowi?
– Pytasz, jakby to był ich ślub – zaśmiała się mama. – Jak mama?
– Stresuje się. Byliśmy u niej wcześniej z Kamari i krążyła po całym pokoju z nerwów.
– Nie ma się czym stresować.
– Ale cieszę się, że mogliście przylecieć.
– Szkoda, że jutro musimy już wracać.
– Widzieliście Cherry? – Zapytałam, rozglądając się za nią.
– Jest w ogrodzie.
Cała uroczystość była przepiękna. Archer spełnił swoje wielkie marzenie i rzucał kwiaty, Cody odprowadził mamę do ołtarza, Will nawet się popłakał, gdy zobaczył ją w sukni ślubnej. Ja też oczywiście płakałam, ale to akurat nikogo nie zaskoczyło. Nawet podczas ich pierwszego tańca starłam łzę z policzka.
– Kamari, jeśli będziesz płakała nawet nad jedzeniem, to kucharz się obrazi – śmiał się ze mnie Archer. – Pomyśli, że jest tak okropne, naprawdę.
– Przymknij się.
– Cody, uspokój swoją dziewczynę, bo ja nie mogę już patrzeć na te łzy. Wszystkie chusteczki zużyła. I to nie tylko swoje, ale też innych. W życiu nie widziałem, żeby ktoś tyle płakał. I to na ślubie... Nienormalna jesteś.
– Nigdy nie oglądaj z nią smutnych filmów – odezwał się Cody. – Wtedy płacze jeszcze więcej.
– Czyli jesteś już przyzwyczajony. Okej... Szkoda, że Alyssa nie mogła przylecieć, bo miałbym obok przynajmniej jakąś normalną kobietę, bo ty jesteś dziwna.
– Dzięki. A z nią widziałeś się w tamtym tygodniu, jak byłeś w Stanach.
– Kiedyś ją namówię do przeprowadzki, zobaczysz.
– To w końcu jesteście razem, czy tylko randkujecie? Bo ona mówiła, że sama nie wie... Bo zachowujecie się jak para, ale nie wiadomo, czy nią jesteście – powiedział Cody, a ja od razu spojrzałam na Archera.
CZYTASZ
Honeymoon for one
RomanceKamari Flores myślała, że wszystko jej się w życiu układa. Miała dobrą pracę, kochającego narzeczonego i zaplanowany ślub, który miał być początkiem ich wspólnej przyszłości. Jednak wszystko się zmieniło w ostatniej chwili, gdy odkryła zdradę swojeg...