Trochę niespodziewanie, a trochę i tak, Luca nawiązał przyjacielską więź z Eganem. Przyszło mu to z zaskakującą łatwością. Może chodziło o ten brak zobowiązania? To było po prostu proste, można by powiedzieć, że łatwe, choć na początku wydawało się czymś odległym i nieosiągalnym. Luca zauważył to dopiero po pewnym czasie, kiedy widok eryjczyka przestał wywoływać w nim jakieś większe sprzeczne emocje. W końcu z jednej strony coś ich łączyło, ale jednocześnie byli kompletnie różni, a w samym Eganie było niepokojące to, jak dużą wiedzę o Luce posiadał. Mimo tego, po kilku spotkaniach, podczas których omawiali plan działania, Luca i Egan przestali mierzyć się czujnymi spojrzeniami.
Ostrożne rozmowy przerodziły się w luźniejsze wymiany myśli, a potem uśmiechy. Luca ciągle się dziwił, ale też z nieśmiałością doceniał ten nowy rodzaj relacji z drugim człowiekiem. To było pewnie bardzo przykre, ale nigdy przedtem nie miał takiego kogoś,
z kim mógł porozmawiać, komu mógł się zwierzyć – i naturalnie nadal tego nie robił, nie potrafiłby po tylu latach zaniedbania budowania więzi, ale Egan tak jakby już wiedział pewne rzeczy. To dawało pewnego rodzaju iluzję, ale manifestowało się tym jak eryjczyk swoimi czynami i słowami pokazywał mu raz po raz, że może mu ufać. To było miłe...Po kilku (czasem wielogodzinnych) spotkaniach w neutralnych miejscach, które zawierały w sobie szmuglowanie Luci tuż pod nosami innych członków Ruchów, w końcu opracowali jakąś strategię. Wiele sekretów zostało ujawnionych pomiędzy Danny'm, Armenem, Klarą, Alexis i Eganem, jednak – co było dość ciekawe, żadna z tych nowych informacji, nie była czymś z czego Luca nie zdawałby sobie wcześniej sprawy. Wiedział przecież o tym gdzie ukrywał się Armen, wiedział o jego wyjściach, wiedział też
o działaniach Egana w jakimś podziemiu... Zaplątał się pomiędzy członkami Ruchu
i wychodziło na to, że z nich wszystkich miał najlepszy wgląd na całą sytuację.Stąd poczuł ulgę, kiedy w końcu uznali, że mogą przystąpić do działania, ale bracia Pharowie jak zwykle kłócili się o szczegóły. Lucę to już nawet nie zaskakiwało. Jeszcze się chyba nie zdarzyło, żeby Armen i Danny byli w czymś tak po prostu zgodni.
Egan bardzo dyskretnie wymknął się do ogrodu państwa Pharów na papierosa
i przywołał Lucę dłonią, żeby się nie stresował i poszedł z nim. Dym papierosowy mu nie przeszkadzał, był nawet dość znajomy, ale niespecjalnie pożądany. Mimo wszystko wolał wyjść z Eganem na zewnątrz niż siedzieć w środku i udawać, że wcale nie słyszy krzyków landyńczyków.Eryjczyk ostrożnie wyjął jednego papierosa i włożył go do ust, a potem próbując kilka razy, podpalił koniuszek wydychając z westchnieniem opar dymu. Jego ramiona opadły
i rozluźniły się, ale w jego twarzy nadal pozostawało coś napiętego. Miał cienie pod oczami
i lekko zmarszczone brwi. Włosy rozwiewał mu wiatr, wiejący z południa, a on nie przejmował się tym ani trochę i nakierowywał twarz w stronę zachodzącego słońca. Wyglądał mizernie, ale jednocześnie nosił na swoich ramionach wolną duszę, duszę człowieka, który wierzył w wolność i widział ją, gdzieś tam w przyszłości.Luca nie wierzył w wolność, ale nie uważał się za jakiegoś niezwykłego myśliciela, żeby znowu oceniać czy kpić z ludzi, którzy sądzili inaczej. Zdawał sobie sprawę, że nie miał żadnej edukacji, jego zrozumienie świata było dość zaburzone i choć nie bał się kłamstwa, nie śmiał nawet udawać, że wiedział coś o świecie, w którym żyli ci wszyscy, którzy go ostatnio otaczali. Egan musiał wyczuć jego poważny nastrój, bo spojrzał na niego przekrzywiając głowę na bok.
– Przykro mi, że musiałeś przejść przez to wszystko – powiedział i zaciągnął się ponownie, a potem zakaszlał i się skrzywił.
Luca zerknął niezręcznie za siebie w stronę rozsuwanych drzwi prowadzących
z powrotem do salonu Pharów.
CZYTASZ
Galimatias - Imię za życie
RomanceNie ma niczego ważniejszego niż imię... Luca robi, co może żeby przetrwać. Porzucony, samotny i zagubiony może polegać tylko na sobie, a kiedy zawodzi sam siebie oddaje swoje ciało za ciepły posiłek i łóżko. Jednak wszystko się zmienia, gdy Ronin...