6. Dlaczego ja?

222 10 3
                                    

- Wiedziałam!? Mój szósty zmysł nigdy się nie myli!? - wrzasnęła głośno.

Więcej już nie słyszałam. Pokręciłam z politowaniem głową i pomknęłam przez ulicę na jego motorze, czując ten wspaniały powiew wiatru oraz adrenalinę. Mijałam budynki mieszkalne, sklepy i inne.
Chciałam, żeby to uczucie trwało jak najdłużej, ale nic nie trwa wiecznie. W oddali zauważyłam stację benzynową, zawróciłam na niej i ruszyłam w kierunku parku.

Muszę to kiedyś jeszcze powtórzyć! Może będzie jeszcze okazja, kto wie.

Gdy byłam blisko zauważyłam sylwetki Camili i Ethana. Wrzawo o czymś rozmawiali. Byłam bardzo ciekawa na jaki temat.

Zostałam zauważona przez bruneta. Powoli podjechałam, wyłączyłam silnik, zahaczyłam stopkę nogą, po czym wylądowała na ziemi.
Wciągnęłam szybkim ruchem kask i odruchowo poprawiłam włosy.

Spojrzałam na uśmiechającą się Camile oraz niewzruszonego chłopaka.

- Twój motor cały i zdrowy - zsiadłam z niego i wskazałam na niego rękami.

Patrzył na mnie podejrzliwie przez dłuższy czas.

- No widzę, ale nie licz, że drugi raz na niego wsiądziesz - powiedział z kpiną.

- Jeszcze zobaczymy - mruknęłam do niego, a on parsknął śmiechem.

- A teraz wybacz, ale mamy ciekawsze rzeczy do zrobienia niż przebywanie w twojej obecności - zarzuciłam lewą rękę na szyję przyjaciółki i ruszyłyśmy do naszego mieszkania.
Za plecami usłyszałam jego głos.

- I tak jeszcze się spotkamy! - krzyknął w moją stronę i odjechał
Prychnęłam pod nosem kręcąc głową na boki.

***
Dzień na uczelni dłużył się jak zawsze. Pomijając fakt, że znów prawie się spóźniłyśmy na pierwszy wykład.
Na szczęście teraz mamy półgodzinną przerwę i na spokojnie możemy usiąść i odpocząć. Śniadania nie zdążyłyśmy zjeść, więc teraz siedzimy na jednym z parapetów i zajadamy się kanapkami kupionymi szybko po drodze w pobliskim sklepie.

-Ja chcę już piątek - powiedziała Cami, przeżuwając kęs kanapki.

-Kto by nie chciał - zamknęłam oczy i westchnęłam.

Rozmawiałyśmy o głupotach, śmiejąc się jak wariatki. Od czasu do czasu dostając oceniające spojrzenia od innych studentów. Patrzyli na nas jakbyśmy były szurnięte.

Pewnie wielu z nich tak myślalo...

Nasz dobry humor przerwało pojawienie się Jamesa. Chodził ze mną na zajęcia. Miałam z nim dobry kontakt. Był wysokim blondynem, bujne włosy miał zawsze zaczesane lekko do tyłu. Miał duże zielone oczy, mały nosek. Zawsze chodził uśmiechnięty i wszystkich zarażał swoim uśmiechem.

- Siemka dziewczyny! - uśmiechnął się promiennie.

Cześć - odpowiedziałam - co tam?

- Robię w piątek imprezę urodzinową i chciałem Was zaprosić - odparł drapiąc się nerwowo po karku.

- Będzie tak jak ostatnio z wielką pompą czy jednak spokojnie? - spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek.

Był jednym z tych najbogatszych ludzi na uczelni. Jak organizował imprezy to z wielkim przytupem, więc wolałam przygotować się na to psychicznie.

- Nie, tylko najbliżsi przyjaciele i znajomi - oznajmił - no i dwóch kumpli mojego starszego brata. Znam ich i są spoko.

- A co znudziło Ci się już spanie pod stołem? - zapytałam kąśliwie

Dlaczego to robisz? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz