Minął tydzień od wypadku.
Camila na szczęście dochodziła do siebie i za niedługo powinna wyjść.
W każdej wolnej chwili byłam przy niej żeby te ponure i szare ściany szpitalne nie doprowadziły jej do depresji.Jej słowa nie moje żeby nie było...
Z Ethanem nie miałam kontaktu od naszej małej sprzeczki na korytarzu przed salą operacyjną. Jakoś nie było mi z tego powodu smutno.
Zachował się jak totalny dupek. Nie potrafił ugryźć się w język za nim coś powie. Pieprzony egoista.
Jednak wiem od Leona, że zaszył się w swoim mieszkaniu i nikogo nie wpuszcza.Nawet przez chwilę przeszła mi przed głowę myśl aby pójść do niego ale jak przyszła to szybko uleciała.
W ogóle co ja sobie myślę? Nie powinien mnie obchodzić! Powinnam o nim zapomnieć.
Ale nawet tego nie potrafiłam...
- Halo słyszysz mnie? - z zamyślenia wyrwał mnie głos przyjaciółki oraz pstryknięcie palcami obok ucha
- Tak i cholera mówiłam Ci żebyś tak nie robiła - oburzyłam się pocierając lewe ucho
- Gdybyś nie była myślami gdzie indziej nie byłabym zmuszona tego zrobić. Gadam do Ciebie od ponad piętnastu minut, a ty nic
- Zamyśliłam się ok - oznajmiłam poirytowana
- O czym myślałaś? - zapytała - tylko mi nie mów, że o tym kretynie - poprawiła się na łóżku, zmrużyła oczy i zagroziła mi palcem wskazującym
- No to nie powiem.
- Cholera Alice - jęknęła po czym położyła się na plecach i pokręciła głową z politowaniem.
- Nic na to nie poradzę - uniosłam ręce w geście obronnym - to chyba silniejsze ode mnie.
Westchnęła na moje słowa i spojrzała na mnie z zadziornym uśmieszkiem. Wiedziałam, że coś się święci. Bałam się co tym razem wpadło jej do głowy.
- Jak tylko wyjdę to idziemy na imprezę, którą organizuje kolega Leona. Zabawisz się, może poznasz kogoś ciekawego i zapomnisz o tym dupku, którego ego jest większe niż jego kutas - oznajmiła poważnym tonem po czym parsknęła śmiechem
Splotłam ręce na piersi i spojrzałam na nią wzrokiem mówiącym " Ty tak na serio"?
- Wiesz, że powinnaś odpoczywać i dochodzić do siebie, a nie imprezować?
- Nie bądź taka drętwa - sarknęła
- Chcesz coś do picia? - zapytałam zmieniając temat
- Cappuccino z automatu.
- Fuj jak możesz to pić - skrzywiłam się
- A Ty jak możesz pić te bez smakowe czarne fusy - odgryzła mi
- Lepsze to niż cappuccino - powiedziałam
Prychnęła pod nosem na moje słowa. Wstałam i ruszyłam w kierunku automatu z napojami.
Stanęłam przed i wybrałam dla siebie czarną kawę i wrzuciłam odpowiednią kwotę.
Czekając na mój gorący napój oparłam się o automat i stukałam paznokciami o metalową obudowę.- Wiesz, że tak stukając możesz zrobić rysy na tym nieskazitelnie czystym automacie? - zapytał a jego głos ociekał kpiną.
Spojrzałam na niego i zobaczyłam ten jego kpiący uśmieszek
- O czyżbyś wyszedł ze swojej norki? - sarknęłam
Zmrużył oczy po czym zlustrował mnie od góry do dołu.
CZYTASZ
Dlaczego to robisz?
Fiksi Remaja~"Niezależnie dokąd pójdziesz, ja zawsze będę obok Davis. Jesteśmy sobie przeznaczeni"~ Alice nie sądziła, że w jej życiu pojawi się wysoki brunet, który tak bardzo odmieni jej życie. W jej życiu zapanuje chaos, a codzienna rutyna - dom, studia i d...