Rozdział 1

129 5 0
                                    

Dziś jest czwartek, dzień z moimi ulubionymi nauczycielami i przedmiotami, takimi jak Historia, chemia, plastyka i inne takie. Oczywiście to, że lubię ten dzień, jeszcze nie znaczy, że nie mam problemu ze wstaniem. Fakt, że miałam na trzecią lekcje,(czyli na 10:35) wcale nie napawał mnie takim optymizmem jak powinien. W końcu będę tam siedzieć, prawie, że do 7 wieczorem. Jeszcze do tego jest listopad i pewnie będzie już cholernie ciemno. Tragedia. No ale cóż przez 9 lat mieszkania tutaj i kosztowania tylko francuskiej edukacji, ,,jestem w stanie się przyzwyczaić".
I z taką właśnie myślą, Rozchyliłam zaspane powieki. Od około 5 do 10 minut, zaraz obok mojej głowy, nadawał budzik w moim telefonie. Pipczenie było nieznośne i cholernie irytowało. Sięgnęłam po niego jeszcze niezbyt przytomną ręką po czym wyłączyłam, zdążyłam też zerknąć na godzinę, 10:10, mruknęłam tylko po czym znów zamknęłam oczy.
Chwila...zaraz...10:10!? Szybko otworzyłam oczy i znów spojrzałam na zegarek.
-O kurwa - powiedział gdy utwierdziłam się w przekonaniu, że za 25 minut zaczynam lekcje. Jak najszybciej mogłam, wstałam z łóżka, a raczej z niego wypadłam. Ubrałam czarne jartuzy, tiulowaną spudnice dwu warstwową, od zewnątrz koloru dzinsów, a w środku białą, sięgającą do kolan. białą bluzkę z golfem a na nią granatowo-białą bluzę w styli colorblock bez suwaka i z kapturem. Dodałam do tego moje czarne rękawiczki bez palców na których widniały ozdoby w postaci kości. Wsunęłam na nos okulary, psiknęłam się jeszcze perfumami, chwyciłam plecak i wybiegłam z pokoju, ubrałam w holu kurtkę, trampki oraz hustę. Wzięłam swoją deskorolkę, nałożyłam na uszy białe słuchawki po czym wybiegłam z domu, oczywiście wcześniej go zamykając bo jako ostatnia wyszłam z domu. Żuciłam deskorolkę pod nogi i zaczęłam jechać, do Collège de France było tak cholernie daleko, a dobrze wiedziałam, że już żadne, metro, autobus, ani tramwaj nie jadą tam gdzie chcę i w takich godzinach jakie chcę. Słuchając muzyki, co chwila rozpędzałam deskę, spuźnienie jest gwarantowane jenak może będzie to tylko 15 minut...tylko..hehe.
Nagle usłyszałam jakiś świst, a raczej huk. Stanełam. Zdjęłam słuchawki rozglądając się do okoła. Jak się okazało, niedaleko mnie rozgrywała się właśnie walka między jakimś nowym złoczyńcą a naszymi paryskimi superbohaterami.

,,O jasna cholera"

Pomyślałam gdy tylko zobaczyłam złoczyńce, wyglądał jak gigantyczny robót w kolorach zielonym, niebieskim, żółtym i srebrnym. Z jego rąk wysuwało się coś na wzór macek. Nagle jakby zabrakło mi oddechu, poczułam jak szklą mi się oczy gdy uświadomiłam sobie jak blisko jest. Cholerne ataki paniki. Stałam tak może jeszcze jakieś dwie sekunku gdy nagle mój najukochańszy głos rozsądku kazał mi ruszyć dupę i wiać z tamtąd, nie ważne gdzie, ważne, żeby po prostu się ukryć. Wzięłam pożądny oddech, chwyciłam deskę i jak najprędzej pobiegłam w jakieś, przynajmniej trochę, bezpieczniejsze miejsce niż środek ulicy, im głośniej słyszałam odgłosy walki tym moje nogi szybciej biegły. Nagle zauważyłam pewną uliczkę i wbiegłam do niej jak najgłębiej się da, gdy już miałam się zatrzymać zachaczyłam o coś nogą i padłam na ziemię. Syknęłam cicho z bólu spoglądając na nogę. Nogawka rajtuz była rozcięta tak samo jak nogą na wysokości kostki. Do moich oczu napłynęły więcej łez.

,,Boli!"

Zacisnęłam zęby aby te myśli przypadkiem nie zostały wypowiedziane. Chwyciłam za kostkę kuląc się pod ścianą.

,,Chcę do domu!"

Krzyczałam w głowię.

Gdy się minimalnie uspokoiłam, zaczęłam nasłuchiwać odgłosów walki, tak jak wydawało mi się wcześniej była ona znacznie bliżej mnie. Udało mi się wyłapać tylko, ,,szczęśliwy traf" jakieś krzyki Biedronki w stronę Czarnego Kota i na odwrót ,,Kotaklizm" I w końcu ,,czas wypędzić złe moce" i już legendarną niezwykłą biedronkę. Szkoda tylko, że nie była ona w stanie naprawić mojej nogi, szlak.
Próbowałam się podnieść, jednak z marnym i cholernie bolesnym skutkiem.
-Kurwa - syknęłam znów. Nagle usłyszałam jakiś szmer niedaleko, siebie. Spojrzałam w górę i akurat wtedy między dachami przeskakiwał Czarny Kot. Grr nie wierzę że to robię!

Cholerny Dachowiec! | Miraculous | Chat Noir x OC Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz