Rozdział 7

62 3 0
                                    

-Tooo, jesteś Luka - spytałam odwracając głowę w stronę chłopaka zapinając pasy.

-A ty Peny - zerknął na mnie również zapinając pasy.

-W zasadzie to, mów mi Merry - spuściłam wzrok.

-Merry.. nawet ładnie, a powiesz mi może dlaczego akurat tak? - spytał bardzo spokojnym głosem, w pewnym sensie wyjątkowo relaksującym, po czym ruszył.

-Tak wzasadzie, to mam na imię Penely. Ale nie przepadam za nim, więc używam połówki drugiego.
-Połówki? - Wyjechaliśmy z mojej ulicy.

-Mam na drugie Merry-Margaret -
-Całkiem ładnie - Wyjechaliśmy z 9 dzielnicy.

-Dziękuję -zastanawiałam się chwilę co powiedzieć - Wiesz może jak moja pra-babcia poznała twoją mamę?

-Szczerze, Twoja babcia któregoś dnia poprostu pojawiła się u nas na barce. Nie pytałem z kąd się znają, ale wydaję się, że bardzo się przyjaźnią. - uśmiechnęłam się, to dobrze, że Babcia ma jakiś dobrych przyjaciół w tym wieku.

-Jak to jest mieszkać Na barce? - odwrócił do mnie głowę, akurat byliśmy na światłach i wyświetlało się czerwone.

-Sądzę, że całkiem dobrze, nie narzekam w każdym razie -

-Napewno uniemożliwia to wykształcenie się u ciebie choroby morskie - zaśmiałam się cicho, a Luka również zachichotał .

-Racja. Jeśli mam być szczery, nie wyobrażam sobie teraz, nudności spowodowanych przebywaniem na wodzie. To ważna część mojego życia, tak samo jak muzyka - Odwróciłam w jego stronę głowę gdy akurat ruszaliśmy.

-Jesteś muzykiem? -
-Można tak to nazwać.-
-Na czym Grasz? -
-Głównie na gitarze, elektrycznej lub akustycznej. Jednak potrafię zagrać też coś na skrzypcach - uśmiechnęłam się szeroko.
Akurat wieżdżaliśmy na most aby przejechać na drugi brzech sekwany.

-To wspaniale! Tak sądzę. Też kiedyś chciałam nauczyć się grać na gitarze, ale chyba nie mam do tego stworzonych rąk - mówiąc to podniosłam ręce na wysokość oczu przyglądając się im

-Nie sądzę aby to był problem. Ręce, dłonie oraz palce zawsze można wyćwiczyć. Jeśli chcesz się nauczyć grać to jedyne ograniczenie jakie masz, to twoje złe nastawienie.- opuściłam ręce po czym założyłam je na klatce

-Albo Lenistwo. Przyznać muszę, że najzwyczajniej czasami, nie chcę mi się przystąpić do lekcji instrumentu, nawet jak mam taką okazję. Często wmawiam sobie, że przez kółko dziennikarskie i szermierkę, oraz nieżadko inne zajęcia dodatkowe, nie mam czasu na takie rzeczy. Z koleji gdy w końcu go zyskuje, marnuje go na głupoty - spojrzałam w dół a moja mina nieco zrzedła.

-Jeśli twoje zajęcia są tym, co sprawia Ci przyjemność, to nie powinnaś twierdzić, że to przez nie, nie masz czasu. A nawet jeśli, jak to twierdzisz, ,,marnujesz" wolny czas, to robisz to tylko z własnej woli i zawsze możesz to zmienić, jednak nikt nie będzie ci tego narzucać. Postąpisz jak sama uważasz za słuszne - uśmiechnął się obracając lekko głowę w moją stronę. Ja uśmiechnęłam się szeroko. Babcia miała rację, chyba się polubimy.

Jakiś czas puźniej w końcu dojechaliśmy pod szkołę, było 7 minut po dzwonku, ale to było oczywiste, że się spuźnie. Podniosłam się z siedzenia i sięgnęłam po plecak z tyłu.

-Narazie Luka, dzięki za podwózkę - uśmiechnęłam się zamykając drzwi.

-Merry, zaczekaj moment - powiedział zanim zatrzasnęłam drzwi. Zatrzymałam się i zerknęłam na Niego. -Może odwiozę cię spowrotem po lekcjach? - zaproponował. Jaki miły typ.

Cholerny Dachowiec! | Miraculous | Chat Noir x OC Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz