Rozdział 8

59 4 0
                                    

Notka: Kochani, autorka tego dzieła w oryginale napisała, że ostrzega przed scenami 18+, aczkolwiek ja, czytając ten rozdział, zauważyłam tylko i wyłącznie wzmiankę o tym, natomiast nic nie zostało jakoś opisane z precyzją.  To tyle, zapraszam na rozdział!

Pov. Dan

Tydzień później, 18 sierpnia w końcu się przemieniłem. Nie było to łatwe. Snape akurat wtedy postanowił sprawdzić, czy jak będzie dla mnie niemiły wywołując złość, to czy przyniesie to jakiś efekt.

Siedziałem na kanapie z obawy przed prawdopodobnym upadkiem, jakbym się zmienił. „Pewnie i tak ci się nie uda. Prawda? Przecież ty nawet, nie jesteś człowiekiem" To zdanie zawisło między nami, a mimo że ja, znałem go na tyle by wiedzieć, że mnie prowokował specjalnie, to i tak poczułem się zraniony. Snape musiał dostrzec to w moich oczach, bo nagle zamilkł i zrobił coś, czego się nie spodziewałem i nie podejrzewałem, że kiedykolwiek się stanie.

Nachylił się nade mną i chwycił mnie w ramiona przytulając. Nie widziałem jego twarzy, ale to nie było wtedy ważne.

- Przepraszam - Usłyszałem jego głos przy moim uchu. - Posunąłem się za daleko. Zostawmy już to na dzisiaj.

Przełykając łzy, objąłem go kładąc głowę na jego ramieniu, nie do końca pewien, czy naprawdę mogę to zrobić. Nigdy się nie dotykaliśmy. Przez te wszystkie lata naszej znajomości nawet nasze dłonie nigdy się nie spotykały. A teraz mnie obejmował, a ja czując dotyk czyjejś skóry na swojej, po prostu byłem szczęśliwy.

- W porządku?

Pokiwałem głową. Wciąż nie wypuszczał mnie ze swojego uścisku, a to było cudowne. Po kilku minutach odsunął się nieco i usiadł wygodniej obok mnie spoglądając uważnie w moje oczy. Wydawało mi się, że odetchnął z ulgą, gdy nie dostrzegł łez na moich policzkach. Ja za to byłem przepełniony szczęściem, że ktoś nie brzydził się mnie dotykać po przemianie w stworzenie, jakim teraz byłem. Uśmiechnąłem się lekko.

- Przepraszam jeszcze raz. To co powiedziałem.... Posunąłem się za daleko.

Pokiwałem głową jak głupek, sam nie wiedząc czy potwierdzam, czy po prostu kiwam głową dla samego kiwania. Mistrz Eliksirów przesunął palce z moich ramion w dół i chwycił moje dłonie. Spuścił wzrok w dół i przyglądał się naszym złączonym palcom. Spoczywały teraz one ledwo parę centymetrów od mojego ogona.

Snape puścił moją lewą dłoń i zbliżył ją nieco w stronę mojego ciała. Zatrzymał się jednak milimetry od celu. Serce zaczęło bić mi w piersi jakbym zaraz miał dostać jakiegoś ataku. Policzki zalało gorąco. Wpatrywałem się w te jego palce jak w najważniejszą rzecz jaką widziałem w swoim życiu. Wziąłem głęboki oddech. I wypuściłem powietrze.

- Czy mógłbym?

- Tak. - Szepnąłem cicho.

Nie wiedziałem czy mnie usłyszał, ale jego dłoń spoczęła na moim ogonie w okolicach biodra. Zadrżałem. Palce najpierw bardzo delikatnie obrysowały kształt łączenia się łusek, potem przesunął dłonią po moim ciele. Jego palce były ciepłe i silne.

- Są bardzo miękkie. – mruknął opisując ich fakturę.

Pokiwałem głową w potwierdzeniu. W istocie, wydawały się one być raczej niezbyt dobrą ochroną. Zdawały się delikatne i gdy przyciskało się je palcem uginały się z taką samą sprężystością jak moja skóra. Na początku nawet się nieco z tego powodu obawiałem wychodzić na zewnątrz. Wydawało mi się, że jak będę poruszał się dłużej swoim ciałem po twardej ziemi, czy kamieniach zdarłbym swoje ciało do krwi. Jednak tak się nie działo, za co byłem wdzięczny.

Lamia | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz