Rozdział 10

76 4 0
                                    

Notka 1. W tym rozdziale pojawią się sceny 18+. Jeśli uważasz, że nie są to treści odpowiednie dla Ciebie, przewiń ten kawałek❗️

Pov. Dan

-  GRYFFINDOR! -  Wykrzyknęła Tiara Przydziału zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć bądź pomyśleć.

Tak jakby stary kapelusz mnie rozpoznał i od razu przydzielił, bo miał serdecznie dość przekonywania mnie, że lepiej pasowałbym do Slytherinu. O ile dobrze kojarzę, prowadziliśmy tą rozmowę już na pierwszym i później, na drugim roku. Kapelusz uważał, że bardziej pasowałbym do Slytherinu. Ja wolałem Gryffindor. Chyba, że coś się zmieniło i teraz, podczas ponownego przydziału jednak doszedł do wniosku, że Gryfoni to moi prawdziwi towarzysze.

Oddałem profesor McGonagall kapelusz i uśmiechnąłem się do niej. Ona skinęła mi głową i również się uśmiechnęła. Dla niej byłem po prostu nowym uczniem. Dobrze pamiętam, że parę razy był jakiś starszy uczeń przenoszony z szkoły do szkoły i w ciągu mojej nauki w Hogwarcie, co najmniej trzech z nich trafiało do Gryffindoru. Nigdy jednak taki uczeń nie lądował w naszej grupie wiekowej, więc nie wiedziałem jak inni z domu lwa odnosili się do „nowych" Wiwaty od strony stołu były trochę jakby zaspane.

Część uczniów plotkowała jeszcze zawzięcie, więc mój przydział zauważyło w ogóle tylko parę osób. Łatka „nowy" brzmiała raczej jak coś, co do czego odnoszą się obojętnie. Usiadłem na krańcu stołu starając się nie patrzeć w stronę Hermiony i Rona. Nowy, prawdziwy Harry, siedział razem z nimi i o czymś rozmawiali. Zapiekło mnie w środku i zastanowiło oczywiście, o czym dyskutowali?

Nie mogłem jednak do nich podejść, bo było to niestety teraz niemożliwe. Odwróciłem wzrok spoglądając na Severusa. Siedział on przy stole prezydialnym i wydawał się być czymś rozdrażniony, a gdy nasze spojrzenia się spotkały, jego oczy zabłysły i uśmiechnął się ironicznie. Czego się spodziewałeś Severusie? Sam przecież mówiłeś. Raz gryfon, zawsze gryfon.

McGonagall poprosiła parę razy o ciszę i zaczęła dalszy przydział pierwszorocznych. Wkrótce usiadła obok mnie jeszcze ósemka dzieciaków. Trzy dziewczynki i pięciu chłopców. Wydawali się przestraszeni i niespokojni. Uśmiechnąłem się do nich. Mimo złości na całość sytuacji, to powrót do Hogwartu mnie uspokajał. Podejrzewam więc, że i mój uśmiech musiał być pokrzepiający, bo wkrótce i pierwszoroczni zaczęli się nieco rozluźniać i miedzy sobą zapoznawać.

Dyrektor, na którego starałem się nie patrzeć od początku uczty powitalnej, wstał na krótką chwilę witając wszystkich nowych uczniów i krótko życząc smacznego. O mnie wspomniał tylko krótkim zdaniem, że ze względów zdrowotnych nie będę mógł sypiać w dormitorium Gryffindoru. Nie patrzyłem na niego. A on nie patrzył na mnie.

- Z jakiej szkoły się przeniosłeś? – Zapytał się mnie chłopiec z drugiego roku o czekoladowych włosach.

Jego magia wręcz iskrzyła z zainteresowaniem.

- Nie chodziłem wcześniej do szkoły. – odpowiedziałem używając przyszykowanej wcześniej historii.

I się zaczęło. Dlaczego mam takie dziwne oczy? Dlaczego nie mogę mieszkać w dormitorium? Skąd pochodzę? Kolacja miała się prawie ku końcowi, zanim pojawił się ktoś z piątego roku Gryffindoru. Przywitała mnie z zwykłym i neutralnym „cześć" a jej magia koncentrowała się w dłoni tak jakby była gotowa rzucić w każdej chwili jakieś zaklęcie.

Ginny wydawała się być jakaś inna niż wtedy, gdy widziałem ją po raz ostatni. Odchrząknąłem.

- Cześć.

- Jestem Ginny Weasley. Prefekt piątego roku Gryffindoru. – mówiła dalej i dopiero teraz dostrzegłem odznakę na jej piersi.

- Dan Lind. - Przedstawiłem się uśmiechając.

Lamia | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz