PROLOG

88 8 2
                                    

Harry, Ron i Hermiona biegli tak szybko jak  tylko nogi mogły ich ponieść w kierunku większej przestrzeni między drzewami, zanim mogli tam dotrzeć, usłyszeli kilkanaście cichych trzasków. Szybko zatrzymując się z małym poślizgnięciem Harry obrócił się skanując otoczenie. Niestety nawet nie zdążył pomyśleć o tym co mógł zrobić pojawiło się około dwudziestu czarodziejów, otaczając ich.

Każdy z nich trzymał, wyciągniętą na wprost różdżkę, skierowaną w stronę trójki dzieciaków. Bez większego zastanowienia Harry krzyknął:
- Padnij!

Przy okazji łapiąc Rona i Hermione za ręce i ciągnąć ich ku ziemi.

-Drętwota! - krzyknęli czarodzieje i z ich różdżek wystrzeliły oślepiające błyski, które skrzyżowały się w miejscu gdzie przed chwilą jeszcze stali, a następnie trafiły w przeciwległe drzewa tworząc czarne, wypalone miejsca.

- Stop! - ryknął jakiś głos, z lewej strony który co dopiero Harry po chwili dopasował do danej osoby - Przestańcie, tam jest mój syn!

Podniósł powoli głowę i teraz przyjrzał się osobom otaczających ich. Chociaż po szybkiej konfrontacji Pana Weasley'a  czarodzieje opuścili różdżki, jednak nadal ich nie schowali. Aurorzy. Na wprost nich stał pan Crouch, a obok niego, co Harry'ego bardzo zdziwiło, był około trzydziestoletni czarodziej, który nawet nie wyciągnął swojej różdżki, a jego oczy w kolorze morskiej zieleni promieniowały mocą.

- Ron, Harry, Hermiono wszystko w porządku? - zapytał Pan Weasley podchodząc powoli.

- Zejdź z drogi Arturze - odezwał się szorstki głos Barty'ego Croucha - Który z was to zrobił ? - zapytał, a jego twarz wyrażała jedynie wściekłość.

- Barty, to tylko dzieci - powiedział ojciec Rona  i kiedy nic tym nie wskórał spojrzał błagalnie na czarodzieja z niebiesko-zielonymi  oczami.
On odwzajemnił spojrzenie, a następnie skinął na resztę aurorów, z kolei oni się rozproszyli. Pan Weasley posłał mu wdzięczny uśmiech po czym ponownie odwrócił się w ich stronę.

- Skąd wyłonił się Mroczny Znak ?

- Stamtąd - powiedziała szybko Hermiona pokazując ręką miejsce gdzie jeszcze przed chwilą widzieli tego dziwnego mężczyznę.

Pan Crouch oraz stojący obok trzydziestolatek spojrzeli na siebie i w niemym porozumieniu skinęli głowami. Zaraz później on odszedł zostawiając ich z Panem Weasley'em i zarządcą Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów.

- Jesteś dość poinformowany jak na to, że nic nie zrobiłeś, prawda?

- Barty spójrz prawdzie w oczy to są dzieci, a co ważniejsze przed tobą stoi sam Harry Potter. Myślisz, że to oni by stworzyli Czarny Znak popleczników Voldemorta?

On jednak zdawał się ignorować pana Weasley'a , a swoją uwagę skierował na czarodziejów przeszukujących teren.

- Znaleźliście coś? - zapytał odwracając się w stronę aurorów.

- Nic - odpowiedział jeden z nich ponownie przekierowując poszukując teren, żeby znaleźć cokolwiek podejrzanego.

Nowe rozdziały będą się pojawiać co środę!

Z góry przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne czy interpunkcyjne. 

Profesor JacksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz