Wczorajszy dzień Harry'emu minął jak za mgłą. Sprzątanie domu na Grimmauld Place 12 nie należy do najprzyjemniejszych czynności. Zaraz po tym jak Harry i pan Weasley przybyli do kwatery głównej i oznajmili dobrą nowinę, zabrano go do jednego z wielu pokoi tego domu, dano środki czyszczące i kazano sprzątać. Pani Weasley cały czas zwracała uwagę na to czy wszyscy mają jakieś zajęcie. Wydawało się, że robi to specjalnie.
Kiedy skończyli sprzątać nadszedł czas na kolacje, po której wszyscy nastolatkowie padli na swoje łóżka, poddając się w objęcia Hypnosa.
Harry bardzo żałował tego, że nie miał siły porozmawiać, o tym co wydarzyło się w ministerstwie z Ronem i Hermioną.
Następnego dnia Pani Weasley była zajęta innymi sprawami co trio gryfonów wykorzystało na swoją korzyść. Wieczorem po zakończonym sukcesem sprzątaniu kolejnego pokoju, zebrali się w sypialni Rona i Harry'ego. W tym momencie miało również miejsce spotkanie Zakonu Feniksa. Co jakiś czas było słychać z kuchni podniesione głosy, jednak nim można było cokolwiek wywnioskować znikały tak szybko jak się pojawiły.
Harry opowiedział im wszystko. Począwszy od wejścia do ministerstwa po rozmowę z "Percy'm", który prawdopodobnie teraz jest na spotkaniu Zakonu.
- Więc podsumowując - zaczął Ron z wybałuszonymi oczami jakby nie mógł nadal przyswoić słów przyjaciela - Będzie nas uczył SZEF BIURA AURORÓW!!! Nie wierzę. Wiecie jakie to szczęście go poznać ? Krążą o nim różne plotki. Tata kiedyś mi mówił o jego wyczynach. Nie sądziłem, że kiedykolwiek go poznam, a teraz się dowiaduję, że on regularnie przesiaduje na spotkaniach Zakonu...
- Czekaj, czekaj Ron - przerwała mu Hermiona - Jakie wyczyny?
- Co wy nic nie wiecie ?- zapytał z zdziwieniem - Przecież to są popularne historie czarodziejów!
- Ron, nie zapominaj, że razem z Harrym dorastaliśmy w mugolskich domach i nie znamy tych historii.
- A... no tak...- ucichł na chwile jakby chciał coś sobie przypomnieć - Ooo... może ta! Słyszałem, że walczył w wielu sławnych na cały świat bitwach w Ameryce i zawsze wygrywał...
- W Ameryce ? Tam też jest populacja czarodziejów ? - zapytałem z zdziwieniem.
- Oczywiście, że tak, Harry. Pamiętasz turniej? Przyjechały do nas szkoły z Francji i Bułgarii to, że jest to Europa nie oznacza, że nie ma czarodziei na innych kontynentach. - odezwała się Hermiona - Jednak dziwi mnie jedna sprawa... Kiedy opisywałeś jego zachowanie przy Ministrze Magii. Dlaczego było ono tak niepoprawne? Przecież to jego szef na litość boską. Co jest ciekawsze, Minister nawet nie zareagował... dlaczego ? - Przy tym zwróciła swoje pełne zaciekawienia spojrzenie na Rona.
- Co ? - zapytał z oburzeniem - Nie jestem jakimś psychofanem nie wiem wszystkiego o nim...
Nagle w pokoju można było usłyszeć dwa charakterystyczne trzaski, przez które cała trójka podskoczyła z zaskoczenia. Odwrócili się jednocześnie zauważając Freda stojącego jak gdyby nigdy nic na łóżku, oraz George'a zwisającego z lampy.
- Hej Fred - zawołał George patrząc z góry na swojego brata bliźniaka - Chyba trochę nam nie wyszło.
- Też tak myślę, trzeba jeszcze popracować nad trajektorią, ale jest co raz lepiej! Pamiętaj to nie dach!
Fred zeskoczył z łóżka, a natomiast George ześlizgnął się z lampy i spadł na podłogę z jękiem.
- Więc... co porabia nasze ulubione trio w ten cudowny wieczór ?
- Nie wierzę, że nie chcecie spróbować ich podsłuchać - dopowiedział George wskazując palcem na dół.
- Jeżeli jeszcze raz mama was złapie na tym...
CZYTASZ
Profesor Jackson
FanfictionDziękuję bardzo profesor Umbridge. To było pouczające przemówienie, może profesor Jackson też chciałby coś dodać? - zapytał Dumbledore zwracając uwagę wszystkich na nauczyciela, który wcale tego nie oczekiwał. Rzucając przepełnione złością i zdradą...