13 listopada 1981
Droga Lily
Dużo rzeczy się zmieniło w zbyt krótkim czasie. Ja już nawet nie wiem co robić. Lunatyk zapadł się gdzieś pod ziemie. Łapę aresztowano. Mnie w sumie prawie też... Mały został przewieziony gdzieś gdzie według dyrektora ma być bezpieczny. Trochę się bałem, że w testamencie będę zapisany jako jego prawy opiekun. Nie wiem czy bym temu podołał...
Wiem, że tego nie przeczytasz, ani na to nie odpowiesz... Ja nawet nie wiem czemu to napisałem...Garída
ו~•×
Harry cieszył się powrotem do Hogwartu po feriach zimowych. Oczywiście nie zaczęły się one najlepiej jednak przebywanie z rodziną Rona jak i Syriuszem uszczęśliwiło go. Ta emocja była z nim do ostatniego dnia przerwy kiedy to pani Weasley zawołała go, żeby zszedł na dół.
- Harry, kochaneczku! Czy mógłbyś zejść do kuchni? Profesor Snape chce z tobą zamienić słówko.
Do chłopca nie od razu dotarło znaczenie słów. Jednak kiedy to nastąpiło jego szczęka opadła z przerażenia.
- Snape? - powtórzył głucho.
- Profesor Snape, kochaneczku - poprawiła go - i pospiesz się nie ma dużo czasu.
Po kilku minutach zszedł w końcu po schodach i otworzył drzwi prowadzące do kuchni. Widok, który zastał w kuchni nie był codzienny. Syriusz stał po jednej stronie stołu, tej bliżej Harry'ego, a Snape po drugiej. Obydwoje patrzyli się na siebie z nienawiścią w oczach. Gdzieś po środku stołu leżał otwarty list delikatnie już zgnieciony.
Harry chrząknął głośno skutecznie zwracając uwagę obydwóch mężczyzn.
- Siadaj, Potter.
- Wiesz co Snape - powiedział Syriusz nie zmieniając swojej pozycji - Tak się składa, że to mój dom i nie masz prawa wydawać tu żadnych rozkazów.
- Miałem zobaczyć się z tobą sam na sam, Potter, ale Black...
- Jestem jego ojcem chrzestnym i mam prawo tu być!
- A mnie tu przysłał Dumbledore. Wiedz, że z własnej woli nigdy bym tego nie zrobił!
Zapadła niezręczna cisza, przez którą obydwoje wpatrywali się w siebie, tak mocno jakby chcieli zaatakować siebie nawzajem telepatycznie.
- Dyrektor przysłał mnie tutaj, żebym ci przekazał, że w tym semestrze masz się uczyć oklumencji. - Snape skierował swoją uwagę na Harry'ego.
- Oklu-czego? Po co mam się tego uczyć?
- Ponieważ dyrektor uważa, że to świetny pomysł. Będziesz miał co tydzień prywatne lekcje, ale nie możesz nikomu powiedzieć, co robisz, a zwłaszcza Dolores Umbridge. Zrozumiałeś?
- Tak. A kto ma mnie uczyć?
- Ja.
Harry w tym momencie chciał paść na podłogę i zacząć pytać wszechświat za jakie grzechy sobie na to zasłużył.
- Dlaczego nie może go uczyć Dumbledore, albo chociaż Percy! Dlaczego ty?!
- Zgaduję, że przywilejem dyrektora jest przekazywanie mniej przyjemnych zadań innym. - następnie odsunął się od stołu i skierował w stronę wyjścia - Potter, oczekuje cię w poniedziałek o szóstej po południu w moim biurze.
Och, jakby Harry chciał, żeby na tym zakończyło się to nieprzyjemne spotkanie. Niestety nie mógł liczyć na żaden łut szczęścia. Po tym jak obaj mężczyźni wyciągnęli różdżki chcąc zacząć prawdziwą walkę, a nie tylko słowną, wszedł pan Weasley ogłaszając, że jest całkowicie zdrowy. Uśmiechy wszystkich zbladły na widok sceny w jadalni. Nikt nie próbował nawet nic powiedzieć. Na szczęście wszystkich Snape szybko po tym wydarzeniu wyszedł z domu, patrząc jeszcze raz znacząco na Syriusza.
CZYTASZ
Profesor Jackson
FanficDziękuję bardzo profesor Umbridge. To było pouczające przemówienie, może profesor Jackson też chciałby coś dodać? - zapytał Dumbledore zwracając uwagę wszystkich na nauczyciela, który wcale tego nie oczekiwał. Rzucając przepełnione złością i zdradą...